Uncategorized

Dziunia

Zenon Rogala

Najczęstszą zmorą naszych pobytów poza domem jest wadliwie działająca łazienka. Jak nie przeciekająca bateria przy  umywalce, to na pewno już w pierwszym dniu użytkowania kratka ściekowa nie pochłonie takiej ilości wody jaką powinna i cała powierzchnia łazienki zamieni się w niezłą sadzawkę.

Kiedyś w nadmorskim hotelu, zanim weszliśmy do pokoju poprosiłem panią z recepcji, żeby z nami poszedł hydraulik, bo łazienka na pewno będzie zatkana. Pani nie kryła oburzenia. 

– A skąd pan wie, że w osiemnastce jest zatkana łazienka. 

– Wiem, ale nie mogę pani powiedzieć skąd  – zagadnąłem tajemniczo. 

Pan Gienek przysłany do przetkania od razu powiedział, że nawet gdybym woził w bagażniku swego Opla części zamienne, to i tak na niewiele by się to zdało, bo cała instalacja w tym budynku nadaje się już dawno do wymiany.

Ale dzisiaj jest inaczej. Ledwo weszliśmy do pokoju sprawdziłem całą hydraulikę w łazience i wszystko było w najlepszym porządku. 

– Ja ci radzę sprawdź dokładnie – Iwona upierała się bogata w nabyte doświadczenia z przeszłości. Ja jednak pewny swego, byłem przekonany, że komfort łazienkowy to nagroda za zaufanie i słabość do uroków tego miasta. Wspólnie uznaliśmy, że w  Kazimierzu nic złego spotkać nas nie może.

Zawsze zawierzałem intuicji Iwony. Choć tym razem działałem bez przekonania o słuszności jej podejrzeń, postanowiłem jednak dokonać gruntownego przeszukania czyhającego na nas wodnego zagrożenia. I jest pierwsza ciekawostka. W zakamarku na rewizję odpływu, natknąłem się na skrawki postrzępionego papieru. Wyglądały jak w pośpiechu wyrzucone i nieskutecznie spłukane. Ot,  garść luźnych kilkucentymetrowych strzępków papieru, które kiedyś były niewielką kartką wyrwaną z kieszonkowego notesu. Z początku odłożyłem ten kopczyk na bok, by go skutecznie spuścić z wodą, ale powstrzymały mnie jakieś nagryzmolone cyfry i strzępki słow. Tego mi było trzeba na wolne godziny deszczowego weekendu. Zamiast rozwiązywać panoramiczne krzyżówki, szarady, jolki lub inne łamańce umysłowe, co jest moim stałym zajęciem w czasie urlopu, postanowiłem zająć się odtworzeniem  ostatnio zapisanego tekstu. Słowem  przywrócić do życia tak rozrzutnie potraktowaną powierzchnię pisarską. Przy okazji być może poznam powód, dla którego ktoś chciał ukryć przed światem faktyczny powód zniszczenia strony z zapisanym tekstem.

Drzemiąca we mnie żyłka Sherloka Holmesa zaczynała napinać się do granic wytrzymałości jakby na jej końcu znajdował się co najmniej rekin. Poczułem wyzwanie  godne wielkiego detektywa. Starannie układane na ciemnej serwetce postrzępione plasterki papieru, jak kamyki greckiej mozaiki, powoli przywracały pierwotny tekst zapisany na notesowej kartce.

A kartka była niewielka. Może osiem centymetrów na dziesięć, na pewno nie więcej.  Jakoś tak od góry odczytałem jedno słowo Nonez. Tuż za nim, też z dużej litery słowo Alagor.  Nie byłem pewien czy taki był napis, bo litery w tym dziwnych słowach nie układały się w żaden znany mi wyraz i nic nie sugerowały. Napisane były dość pośpiesznie i nie byłem pewien czy dobrze odszyfrowałem słowa. Po tych dziwnych wyrazach, pojawił się rząd cyferek też pisanych w pośpiechu i niezbyt starannie. Ale po dokładnej analizie i po dokładnym dopasowaniu każdego kształtu cyfry okazało się, że powstał zapis ośmiu cyfr pogrupowanych w zamiarze na trzy grupy, po trzy cyfry w każdej trójce. W ostatniej trójce brakowało jednej. Dla upewnienia się, że dobrze je odczytałem, poprosiłem Iwonę żeby, ot tak, niby od niechcenia przeczytała ułożone cyferki. I Iwona czyta: 

– Pięć, zero, dwa, trzy, pięć, dwa, dwa, siedem… – i tyle, to już koniec. 

– Może los każe nam zagrać w totka  – powiedziała raczej do siebie. 

Iwona nie wiedziała, że teraz ja wkraczam w fazę najcięższej walki o prawdę.

Intuicja detektywa wrzeszczała do mnie, że ten niekompletny rząd cyfr to numer telefonu komórkowego. Ostatnia, prawdopodobnie dziewiąta cyfra, całkiem niedawno spłynęła prawdopodobnie do sprawnej jak nigdzie, kanalizacji w pięknym hotelu w Kazimierzu Dolnym nad Wisłą. Natomiast te dwa początkowe słowa to na pewno jakiś szyfr lub hasło. Albo raczej hasło i odzew. Ktoś dzwoni i na przykład tak zaczyna rozmowę, – Mówi Nonez. I jeśli usłyszy, – Tutaj Alagor, – wtedy rozmowa będzie toczyć się dalej bez przeszkód, bez podejrzeń o dekonspirację. 

Teraz wystarczy, że do znanych już ośmiu cyfr dołożę jedną, licząc od zera do dziewięciu i na pewno trafię na kogoś, kto jest właścicielem  telefonu z tą brakującą, jedną z dziesięciu cyfr. Do strategii przygotowałem się starannie. Przede mną kartka papieru, długopis i miejsce na notatki po każdej rozmowie.  

Rozpoczynam zatem akcję pod kryptonimem „komórka”. Próbuję odtworzyć niekompletny numer.  Na początek dokładam do tych ośmiu zapisanych, dziewiątą cyferkę -zero.

– Słucham – głos męski, rozmówca lat około trzydzieści  brzmiał wyraźnie. Ja na to;

– Dzień dobry. Mówi Nonez. Dzwonię do pana z Kazimierza. Wie pan, z tego Kazimierza Dolnego, gdzie … obecnie…

– Panie, nie zawracaj mi pan głowy… ale zaraz, zaraz … z Kazimierza Dolnego? Tak, byłem tam, ale dawno temu, na wycieczce szkolnej. No i co w związku z tym? Dlaczego pan dzwoni akurat do mnie?

– No nic, myślałem, że pana zainteresuje fakt, że dzwonię z miejsca, w którym był pan przed laty. 

– Panie, gdybym panu powiedział gdzie ja bywałem, to by pan się nie wypłacił za wszystkie rozmowy telefoniczne z miejsc mego pobytu.

Dzwonię do kolejnego nieznanego abonenta, dokładając na końcu zestawu jedynkę.

– Powiedziałam Ci już i nie chcę do tego więcej wracać, z nami koniec. Choćbyś błagał i skamlał jak pies, nie zmienię swego zdania. Jesteś łotr, cham, brutal, kłamca, idiota i w tym wcieleniu nie daję ci żadnych szans. I nie dzwoń do mnie już więcej ty… ty… Peloponezie. 

Trzask słuchawki to nie był, ale wyraźnie rozmowa była zakończona. Co za pasja i determinacja. W starciu z tą kobietą żaden cwaniaczek nie miałby szans. Dobrze, że los nie skrzyżował naszych dróg.

Czas na dołożenie dwójki.

– Już panu mówiłem przed chwilą, że nie mam warchlaków. I nie dziw się pan, że warchlaków już nie ma. Mówiłem już, że w tym miesiącu klapa. Jak pan chce, to mogę załatwić u znajomego kilkanaście bukatów. Zadzwoń pan, w przyszłym tygodniu. Niech pan da mi trochę popracować w spokoju. I nie dzwoń pan co chwilę.

– Mówi Alagor myślałem, że to pomyłka, ale widzę, że z panem można pohandlować trzodą chlewną.

– Stuknij się pan w ten swój głupi świński ryj.

Kolej na trójkę.

Trójka, to znaczy telefon z ostatnią cyfrą trzy, milczy.  Operatorka mówi, że abonent jest czasowo niedostępny, proszę zadzwonić później.

Ok. Zadzwonię później, a teraz dokładam czwórkę.

– Hallo, –  głos był niski i brzmiał jak głos zblazowanego, kompletnie pijanego aktora.

– Haaalllooo. Jestem gotów. Czekałem na ten telefon. Kiedy mam się zgłosić. Pani wie, że nie mam już tak dużo czasu. To moja chyba ostatnia szansa. Na tę rolę czekam całe życie, a dobiegam osiemdziesiątki. I jeszcze poczekam. Ciągle brzmią mi te dwa słowa „…być albo nie być…”, powtarzam je codziennie.  

– Hhhaaaallllllooooooo, czy pani tam jest do jasnego pioruna. Miała pani dzwonić o tej porze, więc czekałem na telefon, a teraz co, do jasnego pioruna. 

– Proszę jeszcze trochę poczekać i niech pan postara się – jednak „być”. 

Tym razem ja „odłożyłem słuchawkę”.

Powstałe sytuacje są niezwykle inspirujące. Nie dość, że wystarczy wybrać kolejnych dziewięć cyferek, a nagle otwiera się przede mną całkiem nieznany i całkiem odrębny świat. Istnieliśmy dotąd obok siebie kompletnie nie wiedząc nic o sobie i wystarczyło tylko dziewięć cyferek, aby połączyły nas całkiem nieznane rzeczywistości. 

Tym razem już piątka.

– Co jest, ile razy mam ci powtarzać, że towaru już nie mam. To, co było ostatnio, to był zwykły przypadek. Zresztą nie będę się tobie tłumaczyła. Zwłaszcza tobie. Słuchaj, nie ma nas w domu. Celina kazała ci powiedzieć żebyś więcej nie przychodził. Żebyś więcej nie przychodził. Kazała to powtórzyć ci dwa razy. Teraz spadaj. 

Czas na szóstkę na końcu telefonicznego numeru.

– Dzień dobry. Może pan mi pomoże. Szukam mianowicie kogoś kto ma znajomego, który ostatnio był w Kazimierzu nad Wisłą i pomyślałem, że może to być pan. 

– Tak, a to ciekawe. A co przemawia za tym, że to mogę być ja. 

– Wydaje mi się, że takie słowo jak Alagor powinno Panu coś mówić.

– Tak, a to ciekawe. Pierwszy raz słyszę takie słowo. A może zna pan inne słowa, które powinienem znać ?

– Jest takie drugie słowo. 

– Tak, a to ciekawe. Cóż to może być za słowo, które doprowadzi mnie do pana. A raczej pana do mnie. Bo muszę wyznać, mój chłopcze, że ostatnio bardzom zajęty. I czasu mi nie staje.

–  Pomyślałem, że jeśli zna pan słowo Nonez to całkiem możliwe, że będę się chciał z panem spotkać.

– Tak, a to ciekawe. Kto panu powiedział, że wystarczy znać tylko jedno słówko, aby się ze mną spotkać. Chyba trochę pan przesadził, mój chłopcze, Ja spotykam się albo z tymi, którzy całkowicie milczą, albo z tymi którzy mają mi dużo do powiedzenia. 

– Już myślałem, że coś z naszego spotkania wyniknie …ale…

– Tak, a to ciekawe. Lepiej wyluzuj kolego, bo nie mam czasu dla takich pętaków jak ty. 

I było po rozmowie. 

Do końca tego poszukiwania jeszcze trzy cyfry. Teraz kolej na siódemkę. Jadę od początku rozmowy ostro. W środowisku przestępczym trzeba umieć wykazać się bezwzględnością. Może go zaskoczę,

– No, cześć. Zapomniałeś, łysa pało sprzątnąć zapisany swój numer i teraz będziemy mieli kłopoty. 

– Jak to, nie udawaj idioty, tylko przyznaj, że nie zniszczyłeś skutecznie, ani hasła, ani numeru telefonu do siebie, – zacząłem ostro.

– Tak, a skąd bym miał telefon do ciebie.  Lepiej mi powiedz jak my teraz z tego wybrniemy?

– Ja ciebie też. Ty pieprzona gnido. Jeszcze raz zrobisz taki numer to ręka, noga, mózg na ścianie. Ja ciebie też. Tak, nie boję się takich wypierdków mamuta jak ty. Ty też spadaj. Co za cham. 

Kolejna porażka.

Co przyniesie ósemka?

– Ale ma pani piękny głos. Mam do pani prośbę, mianowicie..

– Ja mam nie tylko piękny głos. Cała reszta jest jeszcze piękniejsza, jeśli chcesz poznać uroki mego ciała to zapraszam na zwiedzanie przez całą dobę. Tak jak jest w ogłoszeniu w „Ekspresie” –„Edyta – zwiedzanie całą dobę”. Dobre co… taką reklamę podpowiedział mi znany w kraju spec od reklam.  Nie powiem, również spec od zwiedzania. Czemu milczysz, czyżby cię zamurowało? Halo. Halo…

Ostatnia szansa. Dzwonię dodając dziewiątkę.

– Tu OBORA – Ochotnicze Bataliony Ortodoksyjnych Rekolekcji Akademickich, brat Sebastian, słucham – głos był anielski.

– Bracie Sebastianie, czy mówi bratu coś takie słowo Nonez, albo inne słowo Alagor. Czy brat wyczuwa w tych słowach jakiś głębszy sens, – spytałem całkiem poważnie.

– Pustka i marność. W tych słowach nie ma nic co przedstawiałoby jakąś wartość. Pustka jedynie i beznadzieja. Albowiem wypowiedziane słowa bez nadziei na zrozumienie, są podobne do spadających liści, które spełniły już swą życiową funkcję i teraz zmierzają ku ziemi, aby dokończyć swój los, poddając swe ciało bezwzględnym prawom boskim, – brat Sebastian modulował słowa jakby śpiewał.

– Dziękuję za uwagę, bracie Sebastianie, – powiedziałem całkiem poważnie. 

To już koniec. Taki jest efekt mojej amatorskiej detektywistycznej mordęgi. Rekin z końca żyłki zerwał się niespodziewanie, a raczej okazał się nadmuchanym gumowym potworem. Ale mimo poniesionego fiaska, z ulgą będę wspominał ten rekonesans dokonany na  dziesięciu abonentach.

Iwona siedziała na niewielkim tarasie przynależnym do naszego pokoju i jak zwykle w milczącej akceptacji uczestniczyła w moim śledztwie. 

– Z tego wszystkiego skreślę te cyfry w najbliższym totku, może los okaże się bardziej łaskawy – Iwona pocieszała mnie jak zwykle.

Około północy mój telefon powiadomił mnie, że ktoś przesłał mi SMS.

Czytam :

Na półwyspie Pelononez

         Spędzał urlop pewien Nonez

         Gdybyś zechciał wiedzieć kto to?

         Zadzwoń do mnie idioto.

Od razu wyczułem jakąś intrygę, bo przecież z liter PELO, powstanie jak nic OPEL, a NONEZ, to przecież ZENON, choć wspak. A ja byłem w Grecji w zeszłym roku i widocznie nieźle udawałem Greka, bo przyplątała się do mnie pewna Dziunia spod Babiej Góry i widocznie bez mego pozwolenia dała komuś swój numer telefonu. 

Pozostaje jeszcze rozszyfrować tajemnicze słowo ALAGOR.

Wszystkie wpisy Zenona TUTAJ

Kategorie: Uncategorized

Leave a Reply

Witryna wykorzystuje Akismet, aby ograniczyć spam. Dowiedz się więcej jak przetwarzane są dane komentarzy.