Uncategorized

Archiwalne pliki prof. Jana Grabowskiego cz. 2

Jeszcze jedna odsłona wspomnień mojego Ojca z Powstania Warszawskiego 1944. Po raz pierwszy podzielił się tymi bolesnymi wspomnieniami prawie trzydzieści lat temu, w 1994 roku. Wtedy to Michał Cichy, dziennikarz Gazety Wyborczej, opublikował długi artykuł o przypadkach mordowania Żydów przez żołnierzy Armii Krajowej podczas Powstania.


Natychmiast rozpętało się piekło, a Cichy został zbiorowo wrzucony pod autobus za naruszenie świętej pamięci powstania. Wtedy mój ojciec zdecydował się napisać długi list do Gazety Wyborczej, w którym opisał swoje przeżycia. Byłem już wtedy w Kanadzie, ale dobrze pamiętam wściekły atak na mojego ojca i cenę, jaką musiał zapłacić za podzielenie się swoimi uwagami. A więc zaczynamy:


“Tak więc, nawet podczas Powstania, będąc w Armii Krajowej, nie chciałem ujawnić mojej tajemnicy, którą tak dobrze zachowałem przez lata. Nie chciałem się chwalić, że przeżyłem, choć wokół mnie byli ludzie niezwykli – jak “Transformator”, organizator i dowódca naszego oddziału, którego szczerze podziwiałem.


Tutaj chciałbym wspomnieć o dwóch wydarzeniach. Budowałem (pod ostrzałem) wały strzeleckie na rogu Marszałkowskiej i Jerozolimskich, gdzie dziś stoi okrągły budynek banku PKO. Sierżant AK – również noszący opaskę AK, jak ja – podszedł blisko, przyjrzał się, sięgnął po rewolwer i zaczął krzyczeć: “Ty Żydzie, Niemcy cię nie wykończyli, ale ja cię wykończę!”. Na moje szczęście był pijany i dwa razy starszy ode mnie. Zdążyłem uciec w ruiny, a jego strzały mnie ominęły. Ale strzelał!


Pewnej nocy budowaliśmy przejście wzmocnione workami z piaskiem przez ulicę Jerozolimskie. Było to jedyne przejście między północną a południową częścią Śródmieścia. Nosiliśmy worki z piaskiem, uzupełniając luki, gdy niemieckie czołgi (ostrzeliwujące Jerozolimskie od strony Nowego Światu, Cafe Clubu i BGK) zdołały rozbić nasze barykady.


Pewnego dnia przyłączyło się do nas trzech mężczyzn o wyglądzie jegomości, ubranych w łachmany, którzy powiedzieli, że są Żydami i chcą przyłączyć się do walki z Niemcami. Dowodzący nimi porucznik (nie pamiętam, czy był to “Leszek”, czy “Szary”) dał im szczególnie niebezpieczne zadanie, mówiąc: “pokażcie nam, że choć jesteście Żydami, nie jesteście tchórzami. Wasze życie, jako Żydów, i tak jest niewiele warte, więc nie bójcie się śmierci. To dzięki nam przetrwaliście do tej pory, więc idźcie naprzód; być może uratuje to życie innym chłopcom”.


Tę pogardę i poczucie nieuzasadnionej wyższości (zaszczepione przez niemiecki przykład i nazistowską propagandę) można było dostrzec nawet wśród odważnych i, jak mogłoby się wydawać, przyzwoitych ludzi.”
Na zdjęciu poniżej: “aryjskie”, fałszywe papiery mojego Ojca na krótko przed Powstaniem Warszawskim i niewykorzystana kartka żywnościowa z sierpnia 1944 roku.

Kategorie: Uncategorized

1 odpowiedź »

  1. Pamiętam pierwsze zdanie ze wspomnień Marka Edelmana o udziale jego grupy powstańców getta w Powstaniu Warszawskim . (z pamięci) “Najważniejsze dla nas było bezpieczeństwo, przyłączono nas do oddziału AL.” Pełne zrozumienie zabrało mi parę lat, i parę ksiazek Grossa. W powstaniu brały rowniez udział odziały NSZetu (systematyczni mordercy) i bardzo prawicowi AKowcy.

Leave a Reply

Witryna wykorzystuje Akismet, aby ograniczyć spam. Dowiedz się więcej jak przetwarzane są dane komentarzy.