Uncategorized

Widok z góry: Nie ma miejsca dla dwóch państw

Eric Rozenman

Jednym z zarzutów wobec rządu koalicyjnego premiera Izraela Benjamina Netanjahu jest to, że ponieważ opiera się on na skrajnie prawicowych nacjonalistycznych i ultraortodoksyjnych partiach religijnych, wyklucza dwupaństwowe rozwiązanie konfliktu palestyńskich Arabów z Izraelem.

Tak jakby geografia tego nie robiła. Jak zawsze, geografia i demografia ograniczają dyplomację. Dowód:

Późnym popołudniem w lutym 1979 r., podczas jednodniowej wycieczki po Zachodnim Brzegu (Judea i Samaria) z grupą moshavników – członków izraelskich spółdzielczych wiosek rolniczych – znalazłem się o zachodzie słońca na niewysokiej górze. Kilka przyczep mieszkalnych, które Izraelczycy nazywali “przyczepami kempingowymi”, było rozrzuconych po okolicy.

Nasz autobus zatrzymał się przy jednym z nowych, wówczas nielicznych, osiedli żydowskich na terytoriach wyzwolonych spod jordańskiej okupacji w wojnie sześciodniowej w 1967 roku. Podczas gdy garstka osadników kłóciła się z moshavnikami o to, czy powinni tam budować, czy nie, rozejrzałem się dookoła. Około 30 mil w dół na południowy wschód coś połyskiwało jak światło z lustra. To było Morze Martwe.

Odwracając się, zobaczyłem łańcuch świateł mrugających na zachodzie. Efekt był jak gigantyczny opalizujący naszyjnik przed horyzontem. Patrzyłem na oddalony o około 20 mil Tel Awiw, przygotowujący się do kolejnej nocy na wybrzeżu Morza Śródziemnego. Poza nim rozciągało się pomarańczowe morze pod zachodzącym słońcem.

Bez lornetki obserwowałem właśnie wschodnio-zachodnią przestrzeń Erec Jisrael, Ziemi Izraela, od rzeki Jordan do Morza Śródziemnego, całe 40 do 45 mil.

Moshavniks i osadnicy gadali po hebrajsku. Ale zdałem sobie sprawę, że niezależnie od tego, co zostało powiedziane, w tej przestrzeni będzie miejsce tylko dla jednej suwerenności. Było tak zarówno pomimo, jak i z powodu izraelskich Żydów mieszkających głównie wzdłuż wybrzeża i palestyńskich Arabów mieszkających głównie tuż nad nimi na Zachodnim Brzegu.

Pięć lat później, pracując w Waszyngtonie, D.C., rozpocząłem dwie dekady sporadycznego raportowania o największej stołecznej grze w bzdury. Był to powtarzający się think-tank, przesłuchanie kongresowe, konferencja prasowa na temat rozwiązania dwupaństwowego. Jednak w jakiś dziwny sposób podział Erec Jisrael na Izrael sprzed 1967 r. oraz palestyński Zachodni Brzeg i Strefę Gazy nigdy się nie zmaterializował.

Dwie inne sceny na szczycie góry przypominają mi dlaczego. W 2019 roku krewny w Neve Daniel, około siedmiu mil na południe od Jerozolimy w Judei, eskortował moją żonę i mnie do punktu obserwacyjnego. Na wysokości 3200 stóp, podmiejska osada licząca około 2500 osób znajduje się w jednym z najwyższych miejsc między Beerszewą a Jerozolimą. Jedna z tradycji głosi, że to właśnie stąd Abraham zobaczył górę Moria (która stała się Wzgórzem Świątynnym w Jerozolimie), w drodze na polecenie Boga, aby związać Izaaka.

Tradycja czy nie, patrząc w dół na północ, z łatwością dostrzegliśmy jerozolimski Most Harfowy o wysokości 387 stóp. Na zachodzie, przez część Zachodniego Brzegu, dostrzegliśmy izraelskie miasto portowe Aszdod i – małe ciemne plamki na srebrnym morzu o zachodzie słońca – statki handlowe oddalone o 30 mil.

Wreszcie, latem 2022 roku, odwiedziliśmy przyjaciół, których moja żona poznała kilkadziesiąt lat wcześniej podczas misji w Chile. Obecnie mieszkają w Modi’in Illit, żydowskim mieście liczącym 80 000 mieszkańców, głównie haredi (ultraortodoksyjnych) Żydów. W pobliżu znajduje się kilka palestyńskich wiosek.

Modi’in Illit leży po drugiej stronie “zielonej linii” sprzed ’67 roku od Modi’in (gdzie swój początek mieli słynni Machabeusze z Chanuki), obecnie mieszanego żydowskiego miasta liczącego około 95 000 mieszkańców w Izraelu. Oba Modi’in znajdują się w połowie drogi między Tel Awiwem a Jerozolimą. Spacerując na szczycie ulicy w Modi’in Illit, spojrzeliśmy na zachód w dół Wzgórz Judejskich do Tel Awiwu i jego południowych przedmieść oraz na Morze Śródziemne, oddalone o 18 mil.

W 1993 r. porozumienia z Oslo zapoczątkowały izraelsko-palestyński “proces pokojowy”, który według wielu wyobrażeń miał doprowadzić do podziału geograficznego i demograficznego na dwa państwa. Przed Oslo izraelski konsensus w sprawie bezpieczeństwa opierał się na planie Allona. Wzywał on do nieznacznego zagęszczenia izraelskiego pasa przybrzeżnego o szerokości od dziewięciu do 15 mil, utrzymania bloku Etzion na południe od Jerozolimy, doliny ryftu Jordanu i Wzgórz Golan, przy jednoczesnym przyłączeniu jak najmniejszej liczby palestyńskich skupisk ludności.

W latach 2000, 2001 i 2008 palestyńscy przywódcy odrzucali propozycje dwóch państw, mimo że nie uwzględniały one wymogów planu Allona.

Od 1993 r. liczba ludności arabskiej i żydowskiej znacznie wzrosła. W Izraelu żyje około 7,1 miliona Żydów – 450 000 z nich mieszka na tych terytoriach. Ponadto, obecnie żyje tam około 6,5 miliona Arabów – od 2,5 do 3 milionów Palestyńczyków na Zachodnim Brzegu, do 2 milionów w Strefie Gazy, a także 1,9 miliona izraelskich Arabów.

Ale geografia znajdująca się pomiędzy Izraelczykami i Palestyńczykami nie uległa zmianie. I nie zmieni się. Bez względu na to, co ktoś myśli o koalicji Netanjahu i reformie Sądu Najwyższego, tylko żydowska suwerenność nad granicami, które można obronić, może zapewnić utrzymanie sytuacji wolnych Żydów.

Eric Rozenman jest autorem książki From Elvis to Trump, Eyewitness to the Unraveling, Co-Starring Richard Nixon, Andy Warhol, Bill Clinton, the Supremes and Barack Obama! Jest konsultantem ds. komunikacji w Jewish Policy Center.

Kategorie: Uncategorized

1 odpowiedź »

  1. A mi sie wydaje ze na Bliskim Wschodzie jest wystarczajaco miejsca nawet na 3 kraje, wszystko oczywiscie zalezy od ludzi ktorzy ten obszar zamieszkuja. Np Szwajcaria, jeden kraj z gupami etnicznymi mowiacy 4 oficjalnymi jezykami: German, French, Italian, Romansh, a szajcarskie religie wedlug Wikipedi to:
    34.4% Catholicism
    22.5% Swiss Reformed
    5.7% other Christian
    29.4% no religion
    5.4% Islam
    0.6% Hinduism
    0.9% other
    1.1% unanswered

    Jak Szwajarzy doszli do wniosku ze warto im zrobic jeden kraj z roznymi jezykami i roznymi religiami? Najpierw probowali sie wymordowac, ale niepowiodlo sie, wiec zrobili Switzerland, officially the Swiss Confederation.
    Jakie sa szanse aby ludzie na Bliskim Wschodzie doszli do wniosku ze lepiej wyjda na konfederacji niz na wzajemnych mordach?
    IMHO – sa malutkie szanse. Zydom ortodoksyjnym nie zalezy na panstwie, na pewno beda gotowi placic “jizya” aby ich pozostawiono w spokoju. A wiec jesli Zydzi ortodoksyjni nadal beda beda prowadzic w zawodach dzietnosci – sa pewne szanse.
    Kto stoi na przeszkodzie? Ludzie ktorzy uwazaja ze Bog jest jeden i istnieje tylko w ich wersji i ze Bog zada aby nie oddali nawet piecia ziemi, oraz ludzie ktorzy uwazaja ze maja historyczne prawa do ziemi ktorych inni nie maja. Wydaje mi sie po stronie arabskiej jest znacznie wiecej zwolennikow jednego panstwa, z jednym Bogiem i jedna religia niz wsrod Zydow. Skad to wiem? Izraelskie prawicowe media oskarzaja o zdrade duza czesc spoleczenstwa izraelskiego, zas malo slysza aby duzo takich zdrajcow wsrod Ararbow.

Leave a Reply

Witryna wykorzystuje Akismet, aby ograniczyć spam. Dowiedz się więcej jak przetwarzane są dane komentarzy.