Nadeslal Krzysiek Pesses
Nie sposób ogarnąć bogactwa wiedzy zapisanej w tej książce. Lektura eseju Grzegorza Krzywca o postrzeganiu polskich Żydów przez polską prasę przed 1939 smakuje dalekim pesymizmem. Imigracja Żydów rosyjskich (litwaków) pod wpływem carskich szykan do Kongresówki wzbudza najpierw niechęć lokalnych polskich Żydów: z racji lepszego wykształcenia, racjonalizmu i używania przez nich j. rosyjskiego imigrantów (a dla integracjonistów – również z racji używania jidysz) uznano litwaków za nieswoich i przeszkadzających w integracji z Polakami. Ta niechęć na przełomie wieków przelewa się do polskiej prasy w formie wezbrania niechęci wobec Żydów w ogóle. Uwolnienie prasy żydowskiej w 1905: powstanie gazet ‘żargonowych’ (czyli w jidysz) zostało dodatkowo postrzeżone jako wielkie zagrożenie dla Polaków. Okazuje się bowiem, że Żyd jest członkiem narodu (nie kasty, nie religii), a ten naród zagraża, plwa na sztandary, szydzi z naszej świętej chrześcijańskiej religii, przynosi obcy rosyjski język lub uzywa wulgarnego zniemczonego żargonu, który jest jak brudna kałuża, rozpłynnia nas, w solidarnej zmowie nas Polaków kantuje etc etc. Krzywiec pisze, że dla praktycznie nikogo – nawet dla publicystów Żydom dość przychylnym jak Orzeszkowa – Żydzi nie byli równorzędnym podmiotem. Możliwa była albo całkowita asymilacja, albo emigracja. Kolejny artykuł relacjonuje walkę “Izraelity”, pisma integracjonistów z przełomu wieków, z wzbierającą falą antyżydowskiego szaleństwa. Izraelita był pismem kręgów zasymilowanych, ale nie wykulturowanych tylko “Polaków wyznania mojżeszowego”. Walczono racjonalizmem, merytorycznie zbijano zarzuty sięgając do różnych statystyk, krytykowano zachowawczość sztetła chcąc zademonstrować obiektywizm, działano na rzecz polonizacji językowej i rezygnacji z jidysz, pierwotnie walczono z syjonizmem jako z formą nacjonalizmu przeszkadzającego wspólnocie polsko-żydowskiej – jednak wraz z przełomem stuleci zdawano sobie sprawę, że jest to walka na próżno, zwłaszcza przy wzroście antysemityzmu rasowego. Czegokolwiek by bowiem nie robili i na wyżyny racjonalizmu i pozytywistycznego organictwa się nie wznieśli, należeli do rasy żydowskiej… Część integracjonistów przechodziła więc do obozu syjonistów – znamienne jest tu odejście wieloletniego publicysty Izraelity, Nachuma Sokołowa, znanego na świecie jako syjonista, a chyba mniej znanego z poprzedniej działalności i przyczyn zmiany zdania. Ziejąca pesymizmem lektura tych artykułów utwierdziła mnie w przekonaniu, że syjonizm w znacznej mierze wyłonił się w dyskryminacji i wrogości (a w innych miejscach – przemocy) wobec Żydów. Były bowiem programy pozytywistycznego wyjścia z nędzy sztetła ku społeczeństwu nowoczesnemu, jednak nie dano im szans w ogólnej atmosferze wrogości.
Kategorie: Uncategorized