Uncategorized

Babcine inspiracje

Nadeslala Lena Bersz

Moja babcia Cesia była bardzo towarzyską osobą. Pewnie po niej to mam. Często urządzała przyjęcia dla przyjaciół, stół zawsze był pełen pyszności w starym, klasycznym stylu. Niedawno przejrzałam jej zeszyt z przepisami – brudny, zniszczony, używany w kuchni przez nią, a potem przez moją mamę. Teraz ja się nim zainteresowałam. Są w nim przepisy na jajka faszerowane, rybki w tomacie, tort orzechowy. Dopiero poznaję większość tych klasycznych przepisów, bo jak większość współczesnych dziewczyn, w gotowaniu skupiałam się na kuchniach świata, a nie na tradycji wyniesionej z domu. W naturalny sposób młodzi ludzie uciekają od staroci, żeby potem do nich wrócić.

Babcia robiła najlepsze buraczki na świecie i podczas ich gotowania zawsze miała w kącikach pomarszczonych ust bordowy ślad. Cesia była aktywną zawodowo kobietą, szefową dużych firm w tamtych czasach, zawsze jednak sama gotowała dla rodziny i znajomych. Zawsze był też koniaczek i wino. Zawsze coś słodkiego. A dla wnuków w tajemnicy przed rodzicami trzymała słodycze w szufladzie z bielizną. Taka to twardzielką była.

Nie jestem i nigdy nie byłam wielbicielką tortów, ale wiem, że jej tort orzechowy z masą kawową był mistrzostwem świata. Moja mama kultywuje tradycje tego tortu – jej brat, syn mojej babci, zawsze dostaje ten tradycyjny „taki jak mamy” na urodziny.

Moja córka twierdzi, ze takiej pomidorówki jak jej babcia (moja mama) nie umiem zrobić i do pięt jej nie sięgam. Tak ma być. Nie konkurujmy z poprzednimi pokoleniami kobiet, uczmy się od nich, one od nas też, jeśli są otwarte. Z moją mamą czasem się „ścigamy”, bo obie mamy mocną zajawkę na gotowanie. Ale to chyba jest inspirujące. To od mamy przejęłam fascynację kuchnią, ona wymyśliła moje Pogotowie Kulinarne i pomogła mi w podjęciu decyzji o zmianie zawodu z tego, który mnie nudził i nie sprawiał radości na taki, która pozwala mi się spełniać i cieszyć tym, co robię.

Kilka dni temu upiekłam chałkę z przepisu siostry mojej babci – tradycyjną żydowską plecioną bułkę. Ciocia-babcia Rena mieszkała w Szwajcarii, przysyłała nam wypasione zagraniczne paczki pełne słodyczy a czasem nas odwiedzała. Pamiętam jak kiedyś podczas wizyty, mając już chyba z 80 lub więcej lat, powiedziała, że „skoczy” po biały ser, bo widziała pyszny w sklepie w trochę dalszej okolicy i skoczyła, na jednej nodze!

A dziadkowie też swoje miejsce zajmują, a jak! Mój dziadek Alek znał na pamięć prawie całego „Pana Tadeusza”, był zarazem specjalistą od maszyn budowlanych i pantoflarzem mojej babci. Ale nam, wnukom, dał tak wiele wspaniałych inspiracji z jego różnymi dziwnymi zajawkami, modelami koparek i wizytą „od tyłu” w muzeum techniki. W kuchni nie miał mi zbyt wiele do zaproponowania, ale bardzo lubił jeść, więc to się chyba liczy.

Niech nasze dzieci znają szacunek i miłość do tych starych babć, mam, cioć, jeśli wniosły w nasze życie coś szczególnego – a każda z nich wniosła na pewno. Bądźmy też tymi babciami i ciociami, bo matkami już w większości jesteśmy, co wynika z pomysłu na tę stronę.

Babcia i dziadek dobra rzecz, to się wie! Nawet jeśli czasem przynudzają.

Przepis na chałkę cioci Reny

Skład:

  • 3/4 kg mąki
  • 5 dg świeżych drożdży
  • 2 jajka
  • 2 łyżki rozpuszczonego masła
  • 1/2 szklanki wody
  • 2 łyżki cukru
  • sól do smaku

Przygotowanie:

Drożdże rozrobić z ciepłą (nie gorącą!) wodą, dodać łyżeczkę cukru i dokładnie rozpuścić. Do miski wsypać mąkę, dodać 2 całe jajka, płynne drożdże, resztę cukru, masło, sól. Wszystko dokładnie wyrobić. Odstawić na pół godziny w ciepłe miejsce, znów ugniatać i jeszcze raz odstawić na pół godziny. Po tym czasie wyjąć ciasto z miski, zagnieść, podzielić na 3 kawałki, które trzeba uformować w wałeczki o grubości ok. 2-3 cm. Zaplatać jak warkocz. Zacisnąć końcówki. Odłożyć na 15 minut do wyrośnięcia. Posmarować rozmąconym surowym jajkiem i ułożyć na blasze na papierze do pieczenia. Ważne, żeby chałka miała dużo miejsca wokół siebie przed włożeniem do pieca, bo zapewniam, ze dwukrotnie urośnie w ciepełku.

Piec ok. 45 minut w temp. 160-180 stopni (jednak po pół godzinie zajrzyjcie, jak jej jest w solarium i czy nie przypieka się za szybko – wtedy zmniejszyć temperaturę). 

Na bazie tego przepisu możecie robić bułeczki z makiem i rogaliki z dżemem. Fajnie się lepi bułki z dzieciakami, nawet jeśli ich forma odbiega od ideału.

Powodzenia

Lena Bersz

Kategorie: Uncategorized

Leave a Reply

Witryna wykorzystuje Akismet, aby ograniczyć spam. Dowiedz się więcej jak przetwarzane są dane komentarzy.