Filmy i ksiazki

Rachunki sumienia – fragment ksiazki

 Michal Moszkowicz

Trafiłem do państwa, gdzie nie było bezrobotnych. Wszyscy coś robili, a jeśli robić nie mogli, to dostawali pieniądze od państwa i robić nie musieli. Po moich wyczynach na Uczelni, gdzie udawałem filozofa – czepiając się takich haseł jak: alienacja, Platon, interakcja, depresja – odebrano mi w końcu stypendium. Zostałem na bruku. Nie wiedziałem, że mogę iść do pewnego Urzędu, którego imienia nie chcę wymawiać nadaremno, i poprosić o pieniądze.

michal moszkowicz rachunki sumieniaNie wiedziałem, że dadzą, a nawet poklepią po ramieniu. To były czasy tak zwanego państwa ludu. Wszystkim się należało za wszystko. Państwo było tak bogate, że dawało nawet jak nie musiało dawać. Kapitaliści cieszyli się, że robotnicy mało pracują i płakali, kiedy im mówiono, że są wyzyskiwaczami.

Nie wiedziałem co począć i z pewnością umarłbym z głodu, bo Narzeczona zamierzała wyrzucić mnie z domu na bruk, gdyby nie fakt, że w tajemnicy przede mną utworzyła się Komisja, która miała na celu znaleźć mi pracę. W skład Komisji wchodzili: jeden miejscowy Syjonista, jedna miejscowa Pisarka i pewien typ o nieokreślonej aparycji i niewiadomym pochodzeniu społecznym. Stwierdzili, że jestem Żydem, bo przyjechałem jako Żyd do tego Kraju. Poszli więc do Gminy żydowskiej i powiedzieli, że pewien młody żydowski pisarz, niby Ja, nie ma gdzie pracować i czy oni nie mogą mnie przyjąć na jakieś stanowisko do Gminy. Gmina otworzyła ramiona, żeby mnie przyjąć. Dostałem pracę przy obsłudze centralki telefonicznej.

Pierwsze dni były makabryczne. Nie wiedziałem w jakie dziurki wpychać telefoniczne bolce. Zamiast łączyć petenta z Komisją do Spraw Finansowych, łączyłem go z Rabinem. Rabin wyskakiwał i krzyczał mi w słuchawkę przekleństwa. Pytał skąd się tutaj wziąłem? – Komisja!, krzyczałem – Komisja mnie tutaj postawiła!

Zwijałem się przy ścianie centralki jak tylko mogłem szybko. W końcu stało się. Połączyłem coś z czymś i centralka zapłonęła. Paliła się kilka godzin. Mnie wyprowadzono na kilka godzin do Synagogi, żebym otrzeźwiał. Centralka spalona stała bezużytecznie kilka dni. Ale przecież Gmina nie mogła istnieć bez centralki. Kupiono nową, automatyczną, w której nic z niczym nie trzeba było łączyć, tylko się naciskało guziczki. Trach i połączenie, nawet z Ameryką jest. Wysiedlono mnie do pokoiku, gdzie nie musiałem nic robić.

Do moich obowiązków należało zjawianie się w Synagodze o godzinie ósmej rano i uzupełnianie modlących się do dziesięciu – bez tego w Synagodze nie można się modlić. Stałem półśpiąc i nie wiedziałem, co się ze mną dzieje. Nie rozumiałem niczego co ze świętych ksiąg czytali starzy Żydzi. Byłem tam zbędny, a jednak potrzebny. Byłem potrzebny do Minian. Wtedy zrozumiałem, że jednak nie jestem byle jakim bezdomnym Żydem – byłem Żydem, bez którego nie może się odbyć nabożeństwo. Byłem na etacie Żyda. Pracowałem jako Żyd. Moje żydowstwo spełniło się całkowicie.

I być może byłbym takim Żydem dochodzącym do końca moich dni, gdyby wyroki boskie nie chciały inaczej. W wysokim halu Gminy reperowano żyrandol. Jako człowiek uczynny chciałem przenieść wysoką drabinę z miejsca na miejsce. Nie bardzo wiedziałem, jak jest wysoka. Zawadziłem końcem o lampę i lampa spadła mi na głowę z wysokości 10 metrów. Zalałem się krwią i padłem na posadzkę. Wszyscy myśleli, że jestem ofiara zamach terrorystycznego. Natychmiast przyjechała karetka pogotowia. W szpitalu opatrzono mi gło-wę i zszyto oko.

W domu Narzeczona patrzyła na mnie jak na idiotę. W ogóle mi nie współczuła. Następnego dnia nie poszedłem do pracy. Oświadczyłem, że nigdy już nie będę pracował. Powiedziałem, że jest rok 1984 i będą się działy rzeczy niezwykłe. O tym wiedział już Orwell.

Nadeslal Michal Moszkowicz

 

reunion 69 .1

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

Leave a Reply

Witryna wykorzystuje Akismet, aby ograniczyć spam. Dowiedz się więcej jak przetwarzane są dane komentarzy.