Tadeusz Markiel swoją opowieścią chciał przywrócić pamięć o pomordowanych
We wsi Gniewczyna wystawiono właśnie na sprzedaż działkę letniskową. Cena jest atrakcyjna, a działka ma bogatą historię. W 1942 r. miejscowi strażacy zagnali tam swoich żydowskich sąsiadów, torturowali ich i gwałcili, a potem wydali Niemcom.
By opowiedzieć całą prawdę, 81-letni Tadeusz Markiel czekał prawie 70 lat. Zdecydował się ją spisać pewnej bezsennej nocy trzy lata temu: – Zrozumiałem, że jeśli nie opowiem o domu śmierci, nikt inny tego nie zrobi. Razem ze mną odejdzie prawda i wszystko pójdzie w zapomnienie.
Wszystko, co wydarzyło się w domu śmierci, zostało wyparte z pamięci mieszkańców wsi Gniewczyna na Podkarpaciu. Nikt nie chce poznać imion ofiar, ich nazwisk ani wiedzieć, gdzie mieszkali i czym się zajmowali. Nikt nie opłakuje ich śmierci i nie szuka grobów. – Byłem pewien, że z obawy przed zemstą nikt prawdy nie powie – mówi Tadeusz Markiel. Przez lata sam trząsł się ze strachu. Bał się o córki, drewniany dom, samochód. Bo w wiosce wciąż żyli uczestnicy tamtych wydarzeń, potem ich synowie, a teraz i wnuki. Czy chcieliby usłyszeć prawdę o swych dziadkach? I jakby na nią zareagowali? – Zacząłem przełamywać powoli strach, widząc polskiego prezydenta w mycce na głowie przy spalonej stodole w Jedwabnem – wspomina Markiel.– Nie zależy mi już na niczym, pomyślałem. Chcę tylko wypełnić testament, który przekazały mi tamte dzieci, patrząc mi w oczy tuż przed swoją śmiercią.
Caly artykul znajdziesz jak
Przyslal
משה רנסקי
Kategorie: Uncategorized