Uncategorized

Abram Cytryn cz. 10 – Pory Roku

Abram Cytryn

Nazywam się Lucie Bialer i jestem siostrą Abrama Cytryna. Jako jedyna z całej naszej rodziny wróciłam z piekła. Mama i Abramek zostali zagazowani w Auschwitz. Ojciec nasz, Jakub Cytryn, zmarł z głodu w getcie. Jego grób znajduje się na cmentarzu żydowskim w Łodzi. Po wojnie wróciłam do Łodzi, sądząc, że spotkam kogoś z rodziny. Pobiegłam szybko na ulicę Starosikawską, ostatnie nasze miejsce zamieszkania w getcie. Cudem uratowałam utwory Abramka, te które zostawił w naszym mieszkaniu. Było tam dużo wierszy i dużo utworów prozą. Najlepsze utwory mój brat zabrał ze sobą… Po powrocie do Łodzi poznałam Zygmunta Bialera i wyszłam za niego za mąż. Urodziłam córkę Nelly. Wyrosła na znanego adwokata. Niestety zmarła w wieku 40 lat w roku 1988. Kilka lat po śmierci mojego dziecka zmarł także mój mąż, Zygmunt Bialer. Zostałam sama. Pisanie o mojej rodzinie to mój obowiązek. Chciałabym, żeby Abramek − kiedy umrę − pozostał w pamięci przyszłych pokoleń, przede wszystkim młodych ludzi. Kiedy pisał te wiersze, był w ich wieku. Pisać, to znaczyło dla niego − żyć. Mówił często, że jeśli zabraknie mu pióra, będzie pisał własną krwią. Chciałam zadedykować tę książkę wszystkim dzieciom świata.

Jestem bardzo wdzięczna wszystkim, którzy pamiętają w Łodzi o moim bracie. Dziękuję z całego serca władzom miasta, szczególnie Panu Prezydentowi Kropiwnickiemu, że jest w Łodzi ulica imienia Abrama Cytryna. Dziękuję Pani Krystynie Radziszewskiej, że podjęła inicjatywę wydania utworów mojego brata oraz Pani Ewie Wiatr i Panu Dariuszowi Leśnikowskiemu za trud włożony w opracowanie tej publikacji. Bardzo dziękuję firmie Amcor Rentsch Polska za sfinansowanie wydania tej książki.

Paryż, luty 2009 Lucie Cytryn-Bialer


Wiatr

Strumień wiatru upoił mnie, o ha!
Wdarł się szaleńczo w uszy,
Na strunach moich mi gra.
Co za zamęt w tej duszy!
Wicher zaprasza wszystko do tańca,
Źdźbłem słomy zawrotnie kręci.
Ulica śpiewa od krańca do krańca.
Wiatr wiosnę dzisiaj święci.
Obłoczki na niebie płyną szeregiem.
Wolność z rozmachem hula.
Słońce walczy z ostatnim śniegiem,
Ziemię spowija, otula.

 

WIERSZ O TAK SOBIE

 

Zapachniał jaśmin, zawionął bez,
Odżyły skąpane drzewa
I strugi płynnych, słodkich łez
Kapią. Wróbel smętny nie śpiewa.
I cała natura w potokach łez
Drży świeża i młoda.
Zapachniał jaśmin, zawionął bez,
Płuc spragnionych osłoda.

 

DRZEWA PRZED OKNEM

 

Przed oknem moim rosną drzewa
Kwiecistych grusz i jabłoni.
Wicher nimi targa, skrapia ulewa
I słońce promienne płoni.
Zimą te drzewa nie żyły wcale
Śnieg je pobielił okrutny,
toteż biedne porą tą stale
Obraz przedstawiały smutny.
Drżały gałązki w kłującym mrozie,
Żaliły się cicho i smutnie.
Czasem, zastygłe w zimowej grozie,
Wicher siekał okrutnie.
Dzisiaj się pysznią ozdobą swą drzewa,
Pieśń listną nucąc wysoko.
Słońce je ciepłem słodkim ogrzewa,
By ludzkie pieściły oko.

Kategorie: Uncategorized

2 odpowiedzi »

  1. Bardzo piekne wiersze bardzo mlodego chlopca.
    Jego talent rozwinął by się w wielka poezje gdyby dane było żyć Abramkowi.

Leave a Reply

Witryna wykorzystuje Akismet, aby ograniczyć spam. Dowiedz się więcej jak przetwarzane są dane komentarzy.