Uncategorized

Wiersz na dzisiejszy wieczór – odc. 128

Jaroslaw

-Wiersze, piosenki i opowiadania zbieram od czasów szkolnych. Wyszperane z najbardziej zapomnianych zakamarków opuszczonych strychów oraz zakurzonych bibliotecznych półek, znalezione przypadkowo w starych czasopismach i książkach… Wpisywane mozolnie do zeszytów aż do 1996 roku, kiedy to postanowiłem „wrzucić” je do Internetu. Tak powstała strona „Listów z krainy snów…” (www.wiersze.co). Niech ponownie ożyją i będą źródłem nadziei i siły dla innych…

 


Wczoraj brałem udział w XII Biegu Witolda Pileckiego. Rotmistrz kawalerii Wojska Polskiego, współzałożyciel Tajnej Armii Polskiej, żołnierz Armii Krajowej, więzień i organizator ruchu oporu w KL Auschwitz, autor raportów o Holocauście (tzw. Raportów Pileckiego).

Oskarżony i skazany przez władze komunistyczne na karę śmierci, stracony w 1948 (unieważnienie wyroku nastąpiło w 1990). Pośmiertnie odznaczony Orderem Orła Białego (2006). Niezwykłe uroczystości na warszawskim Żoliborzu, wojskowe grupy rekonstrukcyjne, koncerty, stoiska z książkami.

Po biegu na mecie piękny medal z kopią Orderu Orła Białego. Pamiątkowe zdjęcie z córką Witolda Pileckiego – Zofią. Spotkanie z tą dzielną, uśmiechniętą, drobną kobietą z niebieskimi oczami przypomniało mi pewną piosenkę. Po raz pierwszy usłyszałem ją z kasety magnetofonowej, zatytułowanej “VIII Przegląd Piosenki Aktorskiej Wrocław 1987”. Od tego momentu bardzo często wraca do mnie w różnych sytuacjach…

Naszych matek maleńkie mieszkanka

Tekst: Wojciech Młynarski, muzyka: Janusz Stokłosa, wykonanie: Michał Bajor.

Mały balkon nasturcja porasta
I trzepocze na wietrze firanka
Świecą zmierzchem w ciemnej ścianie miasta
Naszych matek maleńkie mieszkanka

Matka dzień o świtaniu zaczyna
Szarym wróblom okruchy wymiata
Czasem świeczkę zapali za syna
Co wyfrunął daleko do świata

W matki domu zeschły wrzos i mięta
Listy, które oszczędziła wojna
W matki domu codzienność odświętna
W matki domu powszedniość, powszedniość dostojna

Biegnący przez huczący kram dnia twego
Tak dawno już nie byłeś tam…

Przytulone jak jaskółcze gniazda
Ciepłym gwarem świergoczą co ranka
W ciemnej ścianie ogromnego miasta
Naszych matek maleńkie mieszkanka

W matki wzroku niepokój odważny
O dziś, jutro, o dziecko sąsiada
Tutaj nie ma spraw małych, nieważnych
Tu każdemu należy się rada

Przez to miejsce maleńkie i schludne
Biegnie prosto i dalej gna w przestrzeń
Twego życia zerowy południk
Byś mógł sobie określić gdzie jesteś

Biegnący przez huczący kram dnia twego
Tak dawno już nie byłeś tam…

Aż nadejdzie zwyczajny poranek
I któregoś zwykłego poranka
Zogromnieją w pałace lustrzane
Naszych matek maleńkie mieszkanka

Uśmiech matek ozdobi oblicze
Matki będą powtarzały sobie
Że dziś muszą wrócić królewicze
Zagubieni po świecie synowie

Każda matka łzę jasną uroni
Drzwi otworzy niezgrabnie i prędko
Syn królewicz wrócił szóstką koni…
Nie, to tylko pan listonosz, z rentą

Biegnący przez huczący kram dnia złego
Tak dawno już nie byłem tam… Dlaczego?

* * *

Miłych snów….

Jarosław Kosiaty

„Listy z krainy snów” – http://www.wiersze.co


Wszystkie wpisy Jarka

TUTAJ

Kategorie: Uncategorized

Leave a Reply

Witryna wykorzystuje Akismet, aby ograniczyć spam. Dowiedz się więcej jak przetwarzane są dane komentarzy.