Emilie i Oskar Schindlerowie, 1946 r. (Fot. The International School For Holocaust Studies)
Paula Szewczyk
List z 1993 roku przychodzi niespodziewanie. W kopercie jest zaproszenie i dwa bilety lotnicze, połączenie Argentyna – Izrael. Emilie nie rozumie jeszcze, czego miałaby dotyczyć jej wizyta w Jerozolimie. Znajomi z żydowskiej wspólnoty w Buenos Aires wyjaśnią jej, że autor listu Steven Spielberg kręci właśnie film o Oskarze Schindlerze. Chce, by razem ze 128 ocalałymi z Holocaustu wzięła udział w ostatniej scenie i zgodnie z żydowskim zwyczajem położyła na grobie męża kamyk. Pani Schindler godzi się na przyjazd, choć nigdy nie pomyślałaby, że po 36 latach spotka się z Oskarem w takich okolicznościach – ona jako staruszka, on w grobie.
Przeżywanie przeszłości na nowo poruszy ją do tego stopnia, że na katolicki cmentarz na górze Syjon wjedzie na wózku inwalidzkim, mimo że na co dzień porusza się o lasce. Kiedy stanie przy nagrobku męża, pomyśli: „Nie jest to stosowna chwila, by się skarżyć. Nie wiem, dlaczego mnie opuściłeś, jednak ani moja starość, ani twoja śmierć nie zdołają zmienić tego, że zawsze pozostaniemy małżeństwem. Przebaczyłam ci wszystko. Wszystko…”.
Wszystkie światła na Oskara
Choć Emilie wystąpi w „Liście Schindlera”, a po światowej premierze w Waszyngtonie w 1994 roku stwierdzi, że jej się nawet podobała, wkrótce stanie się główną krytyczką reżysera, autora powieści pod tym samym tytułem Thomasa Keneally’ego i swojego męża. „Film Spielberga jest stekiem fałszerstw robionych pod gotową tezę” – powie w jednym z wywiadów. W kolejnych – że „wyrządził szkodę wielu ludziom”, że podobnie jak książka „przedstawia Oskara jako bohatera naszego stulecia, co nie jest prawdą, bo ani on, ani ja nie byliśmy bohaterami”. Męża nazwie „dupkiem, który pod koniec życia był załamanym alkoholikiem, niemogącym pogodzić się ze swoją niewydolnością seksualną”.
Dwa lata po wizycie w Izraelu przedstawi światu własną wersję zdarzeń i przy pomocy argentyńskiej dziennikarki, później swojej spadkobierczyni Eriki Rosenberg wyda w Buenos Aires „Pamiętniki”. Ponoć podczas pracy nad nimi autorki są nachodzone i straszone konsekwencjami zburzenia bohaterskiego mitu męża. W Polsce książkę opublikuje w 1996 roku Jan Maria Fijor. Wspomni, że gdy poznał panią Schindler, nie chciała nikogo widzieć i była obrażona na cały świat.
Ale ton wspomnień jest nieco łagodniejszy niż wcześniejsze wypowiedzi Emilie. Krytyka męża mocno poróżniła ją z tymi, którzy Oskara Schindlera traktowali jako swojego wybawcę. Emilie zapowiada jednak we wstępie, że nie przedstawi Oskara jako bohatera. Choć kochała go i nienawidziła, choć próbowała o nim zapomnieć i żyła w jego cieniu, „bo historia zarezerwowała dla niego całe światło”, to miała swoje własne. „Mam poczucie, że to nie jest całkiem sprawiedliwe – napisze – nie ze względu na niego, ale z uwagi na to, co reszta ludzi powinna wiedzieć o faktach, które miały miejsce. Nie chcę umierać w przekonaniu, iż zataiłam prawdę”.
Widzę dużo bólu
„Nie zawsze nazywałam się Emilie Schindler” – zaznaczy. Urodzona 22 października 1907 roku na Morawach w miejscowości Alt Moletein jako Emilie Pelzl wiodła z rodziną dość wygodne życie. Jej ojciec był farmerem, matka zajmowała się domem. Rodzice posłali małą Emilie do klasztoru, ale ten okazał się „męczarnią”. Ostatecznie ukończyła szkołę rolniczą. Była przywiązana do natury, kochała konie, w latach 90., otoczona kilkudziesięcioma kotami, uzna, że właściwie to zwierzęta stanowiły w jej życiu najważniejsze towarzystwo.

Pewnego dnia cygańska wróżka powie, patrząc na jej dłoń, że będzie żyła wiele lat, ale spotka ją dużo bólu i cierpienia.
„Poznasz mężczyznę – usłyszy – będziesz kochała go bardziej niż samą siebie, chociaż nie będziesz u jego boku szczęśliwa. Widzę również wiele innych rzeczy, moje dziecko, ale nie mam odwagi ci o nich mówić”.
Słowami Cyganki Emilie podzieli się z mężem już po wojnie, gdy będą na statku opuszczać Europę. Obejmując ją ramieniem, Oskar odpowie: „Jeżeli do tej pory nie byłaś szczęśliwa, to postaram się, żebyś była w przyszłości. Możesz być pewna, że cię kocham”.
Ale nie dotrzyma słowa. Nadal nie będzie jej wierny, z czasem praktycznie zamieszka z jedną z kochanek. 84-letni dziś autor nagrodzonej Bookerem, rozsławionej przez Stevena Spielberga powieści „Lista Schindlera” Thomas Keneally, mówi mi: – Jeśli jakikolwiek mężczyzna będzie traktował cię tak, jak Oskar traktował Emilie, nigdy mu na to nie pozwól i rzuć go.
Urodzony sybaryta i ascetka
Poznają się, gdy Emilie kończy 20 lat. Przed jej rodzinnym domem staje wówczas dwóch przybyszy. Chcą sprzedać Pelzlom nowy agregat prądotwórczy. To Hans Schindler i jego syn Oskar. Dziewczyna zapamięta go jako szczupłego, barczystego młodzieńca o jasnych włosach i niebieskich oczach. W „Pamiętnikach” napisze, że nie spuszczał z niej wzroku. Mimo że nie darzy wówczas chłopaka zaufaniem, a przed jego „fałszywym wdziękiem” przestrzega ją także ojciec, „namiętne pocałunki i uściski” Oskara każą jej zapomnieć o wszelkich zastrzeżeniach.
Pobiorą się w 1928 roku w okolicy Zwittau, gdzie zamieszkają wraz z jego rodzicami. Życie tam będzie upływać Emilie na gotowaniu, szyciu i walkach z mężem, głównie z powodu jego niewierności. Według Davida M. Crowe’a, biografa Schindlera, pierwszą kochankę znalazł już niedługo po ślubie. Wdał się w romans ze szkolną koleżanką Aurelie Schlegel, z którą miał dwoje nieślubnych dzieci. Emilie będzie w przyszłości zaprzeczać, by o tym wiedziała, ale jak pisze Crowe w książce „Oskar Schindler. Prawdziwa historia”, romans ten był początkiem końca ich małżeństwa. Oskar nie utrzymywał kontaktu ze swoimi dziećmi. Zebranych na jego pogrzebie przyjaciół zaskoczy widok wieńca podpisanego: „Z miłością od syna i córki”.
Emilie próbuje czasem szukać wsparcia u teściowej, ale ta oznajmia tylko, że „Oskar jest już żonaty, a obowiązkiem żony jest go wychować”. Niestety, ona nie ma nad nim żadnej władzy.
Gdy Oskar dostaje posag, kupuje sobie za nie luksusowy samochód, a resztę trwoni „na błahostki”. Niezadowolonej żonie powie: „Jesteś zbyt surowa, Emilie, prawdziwa z ciebie ascetka, ja natomiast jestem urodzonym sybarytą”.
W kolejny romans Schindler wda się w 1935 roku. Jego owocem będzie decyzja o wstąpieniu do Abwehry, niemieckiego kontrwywiadu. Nie zrobi tego bynajmniej z miłości, ale dla pieniędzy – notorycznie jest wówczas w długach. Gdy cztery lata później wybuchnie wojna, przełożeni wyślą go do Krakowa. Podczas pakowania walizek ani Oskar, ani Emilie nie przypuszczają, że nazwisko Schindler wkrótce stanie się synonimem cywilnej odwagi.
Wojna, luksus i strach
„Zawsze gdy przyjeżdżałam do Krakowa, kochanki znikały jak za dotknięciem różdżki czarodziejskiej, choć Oskar nie potrafił całkowicie ukryć tego, co się tutaj działo podczas mojej nieobecności” – pisze Emilie Schindler w „Pamiętnikach”. Książka Keneally’ego i film Spielberga ukazują ją jako wyrozumiałą i nieokazującą emocji żonę – gdy np. portier myli ją z jedną z licznych kobiet Schindlera – ale w rzeczywistości romanse męża kosztują ją sporo nerwów.
Kiedy Oskar wydzierżawia za ułamek wartości krakowską fabrykę płytek ceramicznych, Emilie niespecjalnie interesuje się, jak mąż prowadzi interesy ani kto dla niego pracuje. Gdy do ich luksusowego mieszkania przychodzą niemieccy oficerowie, stara się trzymać na uboczu. Mąż rzadko też zabiera ją do willi Amona Götha, gdzie pojawia się raczej w towarzystwie innych kobiet. Ona wówczas „stara interesować się czymś innym”. Dużo później stwierdzi, że to, iż Oskar spędzał tyle czasu „w towarzystwie podobnej bestii”, sprawiał, że żyła w ciągłym strachu.
Z czasem Schindler zda sobie sprawę z horroru Zagłady i zdecyduje się pomóc tylu Żydom, ilu zdoła. Emilie świadoma, że „mimo swoich wad Oskar ma wielkie serce”, zabierze się do tego zadania wraz z nim. Wspólnie uratują od komór gazowych przeszło tysiąc Żydów. Jednak gdy niespełna dwie dekady po wojnie Yad Vashem będzie rozważać przyznanie jej mężowi tytułu Sprawiedliwego wśród Narodów Świata, Emilie w ogólne nie zostanie wzięta pod uwagę. Drzewko w Alei Sprawiedliwych Oskar Schindler zasadzi sam.
Nawet wojna nie pomogła
„Zmuszeni okolicznościami byliśmy w pewnym sensie wspólnikami tego, co się działo” – napisze Emilie. Bo choć początkowo do fabryki męża chodzi rzadko, uratowani z Holocaustu życie zawdzięczają także jej. Nie wiadomo zresztą, czy bez starań Emilie świat w ogóle usłyszałby kiedykolwiek o Oskarze Schindlerze. To ona w 1944 roku wyciągnie męża z krakowskiego więzienia, do którego za dawanie łapówek i „fraternizowanie się” z Żydami i Polakami wsadzi go gestapo.
Gdy Schindlerowie przeniosą fabrykę do Brünnlitz, głównym zadaniem Emilie będzie organizowanie wyżywienia dla żydowskich pracowników. Uda się jej nawet przekonać miejscową arystokratkę do korzystania z jej młyna, co uratuje pracujących dla Schindlera przed głodem. Gdyby SS odkryło, że Emilie dostarcza do obozu dodatkowe porcje jedzenia, zostałaby stracona.
Emilie osobiście zajmuje się też dokarmianiem wychudzonych kobiet zupami i kaszą manną czy załatwianiem im leków, gdy przyjeżdżają do Brünnlitz transportem prosto z Auschwitz. Choć sama nie jest zwolenniczką aborcji, pomaga w jej przeprowadzeniu ciężarnej pracownicy, ratując ją tym samym przed rozstrzelaniem. Schindlerowa przywraca też do życia więźniów, którzy trafiają do nich na skraju wyczerpania z kamieniołomu w Goleszowie. „Pracowała nieustannie, opiekując się chorymi. Bez jej pomocy nikt z tego transportu by nie przeżył” – powie 20 lat po wojnie jeden z ocalałych.
W maju 1945 roku staje się jasne, że Niemcy ponieśli klęskę; Schindlerowie muszą uciekać. Zgodnie z obowiązującym wówczas prawem Oskar jest zbrodniarzem wojennym. „Czułam się dumna z tego, że znajdowałam się u jego boku” – wspomni pożegnanie z pracownikami fabryki, ale wyjazd przyniesie jej tylko kolejne rozczarowania. „Nawet wojenne przeżycia nie zmieniły usposobienia Oskara” – napisze po latach.
I co z tego, że przystań
Emilie boli choćby to, że gdy z powodu nieustannych bólów pleców musi opuścić Kraków i wyjechać na leczenie do Berlina, mąż przez 18 tygodni nie odwiedzi jej ani razu.
Jeszcze mocniej zawiedzie ją tuż po wojnie, gdy na krótko zamieszkają w Ratyzbonie. Pewnego wieczoru po wyjściu z kina Emilie poczuje ostry ból w brzuchu, trafi na pogotowie. Okaże się, że nosi martwy płód, konieczna jest operacja. Gdy rano otworzy oczy, zobaczy nad łóżkiem uśmiechniętą twarz Oskara, ale ku jej zaskoczeniu mąż nie będzie sam. W odwiedziny do żony zabierze swoją kochankę Gisę.
W rezultacie tego zabiegu Emilie nie będzie mogła mieć dzieci. Wcześniej poroni aż trzy razy. Schindler w listach do przyjaciela będzie tłumaczył, że to ich bezdzietność „rozwaliła małżeństwo”. Wiosną 1949 roku Oskar pomyśli o rozwodzie, ale nigdy do niego nie dojdzie. Ewentualne rozstanie utrudniłoby zabiegi o uzyskanie odszkodowania za utraconą fabrykę. Emilie stwierdzi też, że obrączka „chroniła Oskara przed zakusami licznych kochanek”, a żony potrzebował jako „rodzaju przystani w chwilach zawieruchy”.
Ona także pomyśli o zostawieniu Oskara, by „być wolną od jego kłamstw”. „Kiedy szłam ulicą albo znalazłam się na jakimś spotkaniu towarzyskim, zawsze zajmowałam się obserwowaniem kobiet i zastanawiałam się, z iloma Oskar miewał romanse” – napisze po latach. Dziwi ją też, że zdrad męża nie potępiają ich wspólni znajomi. Jedna z uratowanych z wojny kobiet miała mu nawet udostępniać na spotkania z Gisą pokój w swoim mieszkaniu, a nieobecność męża tłumaczyć Emilie „załatwianiem na mieście ważnych spraw”.
Dlaczego mimo to nie rozwiedzie się z Schindlerem? Ona będzie twierdzić, że powstrzymywała ją religijność. Crowe napisze jednak, że w gruncie rzeczy nie miałaby dokąd się udać: straciła już dom i ojczyznę, rodzice zmarli, a brat, którego od dawna nie widziała, poszedł swoją drogą.
Zostaje więc przy Oskarze, z czasem uczucie do niego wygasa, a ona sama „przeobraża się w osobę oziębłą i pełną dystansu”. Gdy ostatecznie w 1949 roku dotrą do Argentyny, pogrąży się w pracy.
Tylko ja, ty i Gisa
Płyną jednym z ostatnich statków przewożących żydowskich uchodźców do Ameryki Południowej. Na pokładzie jest on, ona i… Gisa, o czym Emilie dowie się, dopiero pakując bagaże przed zejściem na ląd. Nie ma siły robić mu wymówek. W taksówce odwożącej ich do Buenos Aires nawet ze sobą nie rozmawiają.
Dostaną propozycję zajęcia się posiadłością w położonej na przedmieściach stolicy miejscowości San Vicente. Mają tam hodować kury. Emilie, nawykła do pracy na gospodarce, przez następne osiem lat będzie wstawać o 5 rano, podawać zwierzętom wodę, mieszać ziarno i zbierać jajka. Nie może liczyć na pomoc Oskara zajętego „przygodami, jakie oferowała stolica”. Mąż wpada wprawdzie na pomysł, by hodowali nutrie na futra, ale zamiast zrobić interes życia, splajtują i pogrążą się w długach.
Crowe dowie się też, że Oskar od 1952 roku praktycznie mieszka u swojej kochanki. Czasem wpada z nią i grupką znajomych do domu na weekend, ale żona, nie mogąc znieść ich towarzystwa, zwykle wychodzi pojeździć konno. Żyją tak przez kolejne pięć lat, do czasu gdy Oskar wyjeżdża do Niemiec. Tam podaje się za kawalera, a kiedy spotyka dawnych przyjaciół, utrzymuje, że Emilie świetnie się miewa. W rzeczywistości jednak zostawia ją na zawsze, porzuca wówczas także rozczarowaną Gisę. Schindlerowie nigdy więcej się nie spotkają.
EMILIE WŚRÓD UKOCHANYCH KONI NA FARMIE W BUENOS AIRES FOT. RAFAEL WOLLMANN/GAMMA-RAPHO VIA GETTY IMAGES
Fatalny mąż bohaterem
Thomas Keneally dobrze pamięta zarzuty Eriki Rosenberg, która w latach 90. w imieniu Emilie Schindler atakowała jego i Stevena Spielberga za odcięcie wdowy po Oskarze od filmu i książki „w bardzo upokarzający sposób”. Argumentowała wówczas, że Emilie całe życie cierpiała z powodu „bycia kobietą w cieniu wielkiego mężczyzny, podczas gdy ich role w ratowaniu Żydów można było podzielić 50–50”. – Nie dziwiła mnie jej złość – mówi pisarz. – Emilie była dobrym, ciepłym człowiekiem i tak jak Oskar wykazywała się odwagą. Nie musiała sama zajmować się karmieniem więźniów zupą, to było coś, czego jej mąż nigdy by nie zrobił. Aż któregoś dnia to jego obwołuje się przepełnionym empatią ideałem i stawia za wzór do naśladowania. Mało tego – mężczyznę, który był przecież fatalnym mężem i przysporzył jej po drodze mnóstwo cierpienia, a ostatecznie zostawił. Wszyscy na miejscu Emilie bylibyśmy sfrustrowani.
W latach 60. na łamach prasy coraz częściej pojawiają się teksty o bohaterskiej postawie Oskara, już wtedy rodzą się pierwsze pomysły na ekranizację jego historii. W roku 1962 Schindler otrzyma nominację do tytułu Sprawiedliwego wśród Narodów Świata – choć go wówczas nie dostanie w związku z zarzutami o przemoc i kradzieże, których miał się dopuszczać w czasie wojny.
Dwa lata później zostanie jednak zaproszony do Izraela, by posadzić drzewko w Gaju Sprawiedliwych. Na bankiecie wydanym z tej okazji kilku ocalałych wspomni, że równie sumiennie jak jej mąż pomagała im Emilie. Ale Emilie nie ma na sali. Nie została zaproszona.
Nie żal mi go
W tym czasie jej sytuacja finansowa staje się coraz trudniejsza, dochody z gospodarstwa są niewielkie. Comiesięcznymi wpłatami wspiera ją żydowska organizacja pomocowa Bnai Brith, z czasem dostanie też niewielką emeryturę od rządów niemieckiego i argentyńskiego. Oskarowi udaje się zbierać w Niemczech niewielkie sumy, ale Emilie zwykle nie widzi z nich ani grosza. Jest na niego tak wściekła, że jego sporadyczne listy wrzuca zamknięte prosto do kominka.
Jemu zresztą też nie wiedzie się najlepiej, podupada na zdrowiu, a niespełnione nadzieje na film i zyski z produkcji tylko pogłębiają depresję. Oskar „Listy Schindlera” nie doczeka, umrze w 1974 roku.
Kiedy Emilie dowie się, że Oskar zmarł, powie: „Żal mi siebie, nie jego”. Przez lata żyje w przekonaniu, że zabił go atak serca, ale jak pisze w „Pamiętnikach”: „Doszły mnie słuchy, że lekarz, który go operował, był mężem jednej z jego byłych kochanek. Nie mam prawa nikogo oskarżać ani nawet pozwolić sobie na jakiekolwiek podejrzenie, ale taka sytuacja wydaje mi się co najmniej dziwna: bezbronny człowiek oddaje się w ręce swojego potencjalnego wroga…”. Rzeczywiście, lekarzem, który wszczepił Schindlerowi rozrusznik serca, był Heinrich Staehr, mąż jego ostatniej miłości Annemarie. Kiedy się poznali, Oskar miał za sobą zawał serca, mimo to pił cztery koniaki i wypalał 20 cygar dziennie. Podczas zabiegu ma tak osłabiony organizm, że zapada w śpiączkę i już się z niej nie wybudzi.
A jednak, Sprawiedliwa
Historia Schindlera trafi na ekrany dopiero dwie dekady później. Emilie będzie utrzymywać, że jej egzystencja z powodu filmu specjalnie się nie zmieniła, ale to nieprawda. Najpierw, gdy potwierdzi swoją wizytę w Jerozolimie, komisja ds. nadawania tytułu Sprawiedliwego zdecyduje się zakończyć niezamkniętą sprawę Oskara i nada jemu i jego żonie w 1993 roku wspólny medal. Imię Emilie zostanie również dodane do imienia Oskara na plakietce umieszczonej na drzewie w Alei Sprawiedliwych. Spielberg zaprosi ją także na przedpremierowy pokaz do Waszyngtonu, na którym obecny będzie m.in. prezydent Bill Clinton. Zaczną się wizyty dziennikarzy, wkrótce zostanie uhonorowana niemieckim federalnym Krzyżem Zasługi. W marcu 1995 przyjmie ją na audiencji w Watykanie Jan Paweł II. Powie wtedy świetnym niemieckim: – Wiem dobrze, kim pani jest, i bardzo pani dziękuję za to, co pani zrobiła. W Polsce, zwłaszcza w rejonie Krakowa, dzięki wysiłkom pani i pani męża ocalało wielu polskich Żydów. Poza tym wasz przykład solidarności pozwolił ocalić wielu polskich katolików.
Emilie wyzna wówczas: – Dziś przyjmują mnie mężowie stanu, przemawiam do tłumów ludzi, a kiedyś żyłam w tak głębokiej samotności, że naprawdę nie wiem, jak zdołałam ją znosić.
Będzie pracować fizycznie do 80. roku życia, kiedy wzmogą się krwawienia z wrzodów. Gdy złamie kość biodrową, zamieszka w niemieckim domu emerytów na przedmieściach Buenos Aires. Mimo ostrzeżeń lekarzy Erika Rosenberg zabierze słabą Emilie do Europy na premierę swojej najnowszej książki o Oskarze. Pani Schindler jeszcze z lotniska trafi do szpitala. Jej stan nieznacznie się poprawi, ale 5 października 2001 roku, niespełna dwa tygodnie przed swoimi 94. urodzinami, umrze na udar mózgu. W „Pamiętnikach” zdąży napisać, że pomimo różnych błędów jej życie nie minęło na próżno. „Potwierdzenie tego faktu znajdziecie w tym, że czytacie moje wspomnienia”.
Korzystałam m.in. z książek: „Pamiętniki” Emilie Schindler, wyd. Kobieta, David M. Crowe „Prawdziwa historia”, wyd. Prószyński i S-ka, Thomas Keneally „Lista Schindlera”, wyd. Albatros, i filmu Stevena Spielberga pod tym samym tytułem
Przyslala Rimma Kaul
Kategorie: Uncategorized
Mama mojej mamy.byla z Morawy.Temat jest mi bliski.Tak jak bym czytal o mojej rodzinie.