Uncategorized

Ożeniony ze szlachcianką (37)

Marian Marzynski

Do Francji jeździliśmy co roku. Grażyna na praktyki architektoniczne, ja na naukę języka i obserwacje zgniłego kapitalizmu. W telewizji francuskiej zobaczyłem Intervilles („Między miastami”), program, w którym mieszkańcy małych miast popisywali się swoimi umiejętnościami. Zawodników sponsorowały i ubierały miejscowe firmy.

„A gdyby zamiast Arras Amiens na ekranach pojawiły się Łowicz Sieradz?” zapytałem dyrektora telewizji towarzysza Stanisława Bębenka, po opowiedzeniu mu o Interville. Pomysł mu się spodobał, ale wymagał rządowego błogosławieństwa, więc posłał mnie do wicepremiera odpowiedzialnego za lokalne samorządy. Drzemiący przy biurku stary towarzysz Zenon Nowak, wysłuchał mnie, podniósł powieki i powiedział: „Partia od 20 lat czekała na taki program”.

W polskich warunkach było to przedsięwzięcie gigantyczne. Tylko wyżej położone części kraju połączone były naziemnymi łączami telewizyjnymi, które pozwalały przekazywać na żywo obrazy z kilkunastu kamer ustawionych na rynkach miast plus obustronne połączenie ze studiem w Warszawie. Ekipa telewizyjna liczyła około stu osób plus tysiące bezimiennych, lokalnych współpracowników.

Na początku były obawy. Jak przyjmie się impreza bez tradycji, zaproponowana z zewnątrz, odchodząca od tradycyjnej ceremonialności? Co powiedzą radni miejscy, gdy zaproponuje się im wyścigi w workach?

Okazało się, że zapotrzebowanie na przetarg ludzkich talentów, zdolności i dobrej roboty, było olbrzymie. Na próbę zespołu tańca przychodzi gospodarz z odległej wsi i mówi, że jego krowa urodziła trojaczki i powinna wystąpić w telewizji. Ktoś inny przynosi 15-kilogramowego bażanta. Potrzebny byłby hejnał miasta, odgrzebanie starej tradycji. Każdy pomysł konkursu wytwarza społeczny ferment: wzrost mleczności krów, założenie drużyny wioślarskiej, zbiórka makulatury powodująca generalne porządki na strychach. W Iławie turniej koronuje króla kelnerów. Fryzjerka z Pułtuska ma po turnieju klientki z całego województwa. Miejscowi kompozytorzy układają konkursowe piosenki. Pięciotysięczny Syców rzuca wezwanie pięciokrotnie większej Oleśnicy.

Wykraczając daleko poza ramy francuskiej rozrywki telewizyjnej, Turniej Miast staje się obrazem polskiej prowincji, którą kamery wyprowadzają co miesiąc z drzemki, pokazując czym mogłaby być, gdyby prywatna inicjatywa zastąpiła socjalistyczne planowanie. Nie prowadziło to do reformy ustroju, ale pod fasadą zabawy zmuszało do refleksji.

W turnieju Kołobrzeg – Świnoujście dotarliśmy do morza.

W pierwszym międzynarodowym turnieju: Smokovec – Zakopane, zdobyliśmy Tatry.  Technicy musieli przez trzy dni wspinać się zimą na Tatrzańską Łomnicę,  żeby ustawić na szczycie urządzenia transmisyjne łączące oba miasta.

Dopiero 40 lat później dowiedziałem się co pisano o Turnieju miast w mojej teczce w Ministerstwie Spraw Wewnętrznych. Nie trudno było się zorientować, że autor – to mój kolega ze studiów dziennikarskich, jeden z członków mojej ekipy, tajny współpracownik Zenek:

… Marzyński osiągnął swój cel: uczynił z programu mogącego być najbardziej atrakcyjną publicystyką o życiu Polski powiatowej, budę przypominająca cyrk. Stad cyrkowe numery: golenie brzytwą bród namydlonych facetów, łażenie po slupach po pęto kiełbasy, szukanie jajka w stogu siana…

… Cyrk przyjeżdża na występy, rozstawia namioty i zwija je z ostatnim błyskiem szklanego ekranu, pozostawiając radość wygranej w jednym mieście i smrodliwy zapach zawiedzenia lub wstręt niesprawiedliwych werdyktów, oszukanych ludzi, zawiedzionych nadziei, w drugim.

Autor innego donosu pisze o reakcji na Turniej miast dyrektora telewizji Stanisława Bębenka, który („jako towarzysz pochodzący ze wsi”), w rozmowie z donosicielem używa rolniczej metafory: „Nie mówi się rolnikowi jak ma siać”.

Po pierwszych turniejach pisze do mnie kolega – dziennikarz radiowy, Tadeusz Ziomecki:

Twoje programy rozwalają wyobrażenia ustawiaczy od propagandy, dla których nie powinno być nic osobistego, intymnego, tylko klepanie jak za panią matką. Tłuczesz po mordzie legiony durnych, pozbawionych odrobiny talentu, kaprali ze średniego dozoru. Gratuluje ci i twoim kolegom tej pysznej roboty.


Poprzednie odcinki TUTAJ

Wszystkie wpisy Mariana TUTAJ


Ożeniony ze szlachcianką (37)

Kategorie: Uncategorized

Leave a Reply

Witryna wykorzystuje Akismet, aby ograniczyć spam. Dowiedz się więcej jak przetwarzane są dane komentarzy.