
Nieoczekiwanie poczułem się jakbym zgrzeszył. Jakbym zapomniał o miasteczku mojego dzieciństwa. O Otwocku. O otwockich Żydach. Przysłowiowe 100 lat minęło jak o nich pisałem, głównie o pani Puszetowej, przyjaciółki mojej babci Płochockiej. Były jak siostry syjamskie i być może dzięki temu pani Puszetowa, która całą wojnę przeżyła w pokoiku naszej posesji, na pięterku przy ul. Cybulskiego, choć była surowa, nauczyła mnie wiele mądrości. Gdy po wojnie pojechała do syna, do Brazylii nie zapomniała mnie i ani ja Jej. I dlatego wspominam Ją mimo iż tyle już lat upłynęło od Jej śmierci i śmierci Jej przyjaciółki – mojej babci.
Otwock to jest miasteczko, które kocham do dziś, choć wszyscy moi bliscy – rodzina i pani Puszetowa już dawno nie żyją. Przed wybuchem II wojny światowej w Otwocku mieszkało 55% Żydów. W radzie miejskiej zastępcą burmistrza był starozakonny. Ale dla mnie pani Puszetowa – przyjaciółka mojej babci była i jest dotąd skarbem..
Jerzy Klechta
Wszystkie wpisy Jerzego TUTAJ
Kategorie: Uncategorized
Dzień dobry, Napisałam do pana na FB, ale byc może Pan nie przeczytał. Jestem historyczką sztuki, akademiczką i pracuję nad książką na temat linii otwociej ( Praktyki pamięci i powojenne zmiany krajbrazu kulturowego). Wdzięczna będę za kontakt, Ewa Toniak