Pare osob narzekalo ze esej Wlodka Proskurowskiego nie dal sie otworzyc jak sie nie bylo zarejestrowany w Google.
Slawek Grinberg pomogl skonwertowac go na word. Wiec jeszcze raz ten esej .
***************************************************************************************’
1 listopada 2012
Slota. Ziab. Deszcz ze sniegiem. Nieba nie widac, chmury. Ludzie czlapia po błocie wśrod grobow by uszanować swych zmarłych. Moze gdzieniegdzie chryzantemy. Tak to pamietam sprzed lat.
Moi dziadkowie grobow nie maja, ulotnili sie przez kominy komor gazowych. Kosci rodziców spoczywają na pustynnym cmentarzu po drugiej stronie swiata. Nie mam komu polo^yc chryzantem na grobie.
Nie mam tez chryzantem. Sam jestem po drugiej stronie swiata, podwojnie drugiej stronie swiata. Tez na pustyni, tyle ze nie tamtej. Zar z nieba, ponad 30° C, pewnie jakis prad na Pacyfiku machnal ogonem. Ogrod ro^any spalony slońcem. ‘Mes pauvres roses’.
Zato mam Halloween. Wydlubane dynie szczerzy zeby. Na trawnikach przed domami nagrobki i czaszki plastikowe. To tez na swoj sposob swietowanie dusz zmarlych. Tabuny dzieci – przebierancow wlucza sie po ulicy od domu do domu domagajac sie slodyczy: treat or trick! Jak nie dasz to ci<e przes- trasze.
W Meksyku jeszcze weselej. Taka ogolna stypa na cmentarzach. Zapewne daja tez duszom zmarłych po kieliszku.
Tak to słonce, lub jego brak, wplywaja na ludzkie obyczaje.
Wlodek Proskurowski
Kategorie: Uncategorized