Nadeslala Ina lancman
Z więziennego okna wydłubuje szybkę, pokrywa ją warstwą “farby” zrobionej z wody i proszku do zębów. Gdy przeschnie, pisze na tabliczce zapałką. Potem ściera szmatką – po kilku powtórzeniach zapamiętuje wiersz
W 1949 wiersze Kona spłoną po raz trzeci.
– Poeta musi mówić prawdę – usłyszy od niego psychiatra ze szpitala w Tworkach w 1962 roku.
A jego wiersze zostaną zaaresztowane. Aż do dziś.
– Podobno było tam żydowskie eldorado – napisał w “Zniszczeniu Galicji” etnolog, autor “Dybuka” Szymon An-ski, gdy po raz pierwszy zobaczył Czerniowce. Kilka lat wcześniej literaci zwołali tam pierwszą w dziejach konferencję poświęconą językowi jidysz. Wiosną 1919 roku An-ski objeżdża wschodnią Galicję, miasto ukryte w pagórkach zachwyca szerokimi alejami, pałacami i kamienicami. Wprawdzie rosyjskie pogromy wygnały najbogatszych, ale miasto ocalało. Wkrótce powrócą do swoich domów, a stolica Bukowiny znajdzie się w Rumunii, tuż przy granicy z Polską. Na 90 tysięcy mieszkańców Żydów jest prawie dwie piąte, jedna trzecia Rumunów, po równo Niemców, Rusinów i Polaków, najmniej – Rosjan, nieco ponad procent. W restauracjach, urzędach, na ulicy króluje jidysz, a narodowe hece są czymś obcym. Gdy w szkole uczy się więcej dzieci żydowskich, zamiast niedzieli wolna jest sobota.
Ina Lancman holding of one her father’s Yiddish manuscripts in Warsaw, March 5, 2013.Photo by AP
Kategorie: Uncategorized