Nadeslala Maria Ciesielska
Powstanie w Sobiborze wybuchło 14 października 1943 roku o godzinie szesnastej. Zanim doszło do faktycznej ucieczki z obozu tajna organizacja pod wodzą Peczerskiego zabiła większość oficerów niemieckich i kilku Ukraińców oraz weszła w posiadanie ich broni. Formalnym przywódcą był Leon Feldhendler ale to Sasza Peczerski swoją przemową podczas buntu dał sygnał do zbiorowej ucieczki. „Naprzód! Hura! Za Stalina!” – krzyczał.
Więźniowie podzielili się spontanicznie na dwie grupy. Jedna z nich szturmowała ogrodzenie w lagrze I, druga, zaopatrzona w broń podążała w kierunku bramy.
Tak opisuje ten moment Kalmen Wewryk: „Biegliśmy przed siebie w panice jak zwierzęta, aby szybciej dostać się do lasu.[…] Ludzie padali jak muchy, kule świszczały nam nad głowami. Ujrzałem znajomego, leżał na ziemi i krzyczał do mnie: ‘Kalmen, pomóż mi, jestem postrzelony, jestem postrzelony!’ Kto wtedy potrafił się zatrzymać aby komuś pomóc? Naszym jedynym pragnieniem było dotrzeć do granicy lasu. To oznaczało ucieczkę z piekła.”
Kalmen Wewryk przeżył wojnę walcząc w Sowieckiej partyzantce. Po wyzwoleniu Chełma powrócił do rodzinnego miasta ale nie odnalazł tam już niczego ze swego życia. Wraz z innymi ocalałymi z powstania pojechał do Wrocławia, gdzie był więziony i przesłuchiwany przez policję polską. Ożenił się z kobietą ocalałą z obozu w Auschwitz. W 1956 emigrował wraz z żoną i córką do Francji, a potem do Kanady. W 1984 roku napisał: „Moi znajomi zastanawiają się dlaczego nadkładam drogi aby ominąć grill-bary. Nie mogę znieść zapachu palącego się mięsa i skwierczącego tłuszczu. To, co dla innych jest przyjemne dla mnie jest torturą. Kiedy wdycham ten zapach powracam do piekła, z którego uciekłem 40 lat temu.”
Poniżej zdjęcie Leona Feldhendlera, o którego losach i śmierci w 1945 roku napiszę więcej jutro.
Kategorie: Uncategorized