Nadeslala Maria Ciesielska
Matylda Woliniewska i Stefa Błońska – postacie szczególne, zwłaszcza w aspekcie trudnych relacji polsko-żydowskich warte przypomnienia. Tutaj w rocznicę pierwszego “koncertu” w fabryce HASAG w Lipsku 12 listopada 1944 roku – fragment wspomnień.
12 listopada 1944 roku odbył się pierwszy obozowy “koncert” w komandzie Lipsk w fabryce HASAG, która zatrudniała prócz robotników przymusowych także więźniów obozów koncentracyjnych. Do komanda numer 65 do którego trafiły Polki z Majdanka. Komando to było podporządkowane KL Buchenwald. Na przekór władzom obozowym usiłującym sprowadzić dziewczęta do roli pracownic fizycznych nie mających czasu ani siły na rozwój duchowy Matylda Woliniewska pomysłodawczyni i organizatorka „Radia Majdanek” również w Lipsku rozpoczęła konspiracyjną działalność kulturalną.
W okresie od 12 listopada 1944 roku do kwietnia 1945 r. w utworzonym przez nią zespole „Bunkierkommando” więźniarki wystawiły 5 koncertów oraz organizowały kursy dokształcające dla Polek i prelekcje informacyjne o Polsce dla cudzoziemek. W podzięce jedna z więźniarek – Maria Antoniewicz napisała dla Matyldy kilkustronicowy utwór pt. „Bunkierkommando” opisujący działalność jej i pozostałych dziewcząt. Ofiarowany jej w dniu urodzin w postaci albumu utwór jak i treść „Koncertów” Matylda przeniosła pod pasiakiem przez cały czas tragicznego Marszu Śmierci. „(…) Mata zwołała ‘aeropag’. Przyszła Maria Antoniewicz, Stefa Błońska, Jadwiga Elżanowska, Maria Dworakowa, Sabina Łukomska. Potem przywołano ‘małolatki’. – Urządzimy koncert na jedenastego listopada! Po dwunastu godzinach pracy, po apelach wieczornych, w czasie nalotów, urywając godziny z wypoczynku – przygotowałyśmy program. (…)
Dwunastego listopada, w niedzielę, zebrane w bloku obok rewiru, wychodziłyśmy zza zsuniętych drzwi szaf, z nadmiaru tremy wypychane przez Matę, reżysera całego programu. Teraz ,schowana w kącie, była i inspicjentem, i czujką obserwującą wachmana, stojącego na warcie pod oknem. Ten koncert zaczęłam ja ‘Wielką Improwizacją’ dziesiątki, dziesiątki razy przećwiczoną z cierpliwą ale wymagająca Stefą. Kiedy mówiłam: ‘Ale ta miłość moja na świecie, ta miłość nie na jednym spoczęła człowieku… Nie na jednej rodzinie, nie na jednym wieku. Ja kocham cały naród….” – naprawdę kochałam wpatrzone we mnie, poruszone do głębi kobiety, w nie chciałam przelać to przeogromne uczucie wieszcza, które mnie ogarnęło. Stefa Błońska łączyła obrazy w całość.
Po ‘Improwizacji’ popłynęła pieśń: ‘Do Mazura stań wesoło…(…)’ A potem strofy wiersza ‘Na śmierć Waryńskiego’ ‘… Fabryka Lilpopa, róg Złotej Adresy się plączą i mylą Robota, tak wiele roboty I jeszcze Dziesiąty Pawilon’ Potem była pierwsza wojna światowa, maszerujący chłopcy, co to ‘śmierć za nimi idzie w ślad’, pieśni o ułanach-malowanych i ‘strzelcy maszerują wielcy’, i ‘Śpij kolego w ciemnym grobie” A kiedy skończyła się wojna: ‘Budowali biały dom… …I stawiali robotnicy Wężem złotej błyskawicy’ I było o morzu, i o nowo powojennym pokoleniu… (…) A potem było Mazowsze i rok trzydziesty dziewiąty. I tekst: ‘I znowu niewola. Jesteśmy tutaj, w Lipsku, a przed tym byłyśmy w Oświęcimiu, Ravensbrück, Grajewie i na Majdanku… Byłyśmy, ale i tam, w najcięższych warunkach nie przestawałyśmy się śmiać i śpiewać. Bo uśmiech i piosenka pomagają nam żyć i walczyć. Bo takie już jesteśmy. A potem smutny wiersz z Oświęcimia. ‘Piszę do Ciebie, Mamo, list co miesiąc oficjalny. Zawsze prawie to samo, tekst dobrze znany, banalny, Że żyję, że jestem zdrowa… … Mamo, czy wiesz, me ciało jest jednym wielkim wrzodem. Pluskwy, pchły, wszy mnie jedzą, że nieraz wyję z rozpaczy. Czy na wolności wiedzą, co słowo durchfall znaczy?” [Krystyna Żywulska] A Majdanek śpiewał: ‘Wyniosła postawa, choć szary ich strój. Na nogach niezgrabne chodaki. To bracia i siostry, to mąż jest Twój Pasiaki, pasiaki, pasiaki.’ [Zofia Karpińska] Poznań, jeszcze w niewoli deklamował: ‘O słońcu i swobodzie gromada więźniów śni. Wszystko będzie dobrze, jasne przyjdą dni…’ Za nim Grajewo: ‘I spoza krat pójdziemy w świat, By nie marnować młodych lat..” Stefa Błońska, kończąc ten pierwszy koncert, zaprosiła koleżanki z innych obozów do współpracy. (…) Dotąd kołysany monotonnym szumem pieśni i słów post chodził pod oknami, przystawał, znowu chodził.
Ale nagły zryw pieśni, którą podjęła cała sala, zaniepokoił go. Zerwał karabin z pleców, wycelował w okno. Czekał. Mata cofnęła się, ale nie przerwała nam pieśni. Strzał nie padł. A wewnątrz śpiew trwał wciąż. Śpiew i szloch.” Fragment z książki Danuty Brzosko-Mędryk „Matylda”
Kategorie: Uncategorized