Nadeslal Gorfin
Scena i ob-scena
Symptomatyczne jest, że o ile na polu pisania kabaretowych tekstów Żydzi byli zdecydowanie w przewadze, na scenie wcale nie było tego widać. Wśród aktorów i wykonawców kabaretowych programów, artystów pochodzenia żydowskiego jest już raczej niewielu. W kabarecie wyjątkiem potwierdzającym regułę jest chyba jedynie Kazimierz Krukowski, czyli sceniczny Lopek (który zresztą słynął z numerów szmoncesowych).
Podobnie jest w przypadku innych sztuk “scenicznych”, jak teatr, film czy właśnie piosenka. Większą karierę na ekranie spośród twórców pochodzenia żydowskiego zrobił chyba tylko Michał Znicz i Nora Ney. W przypadku przedwojennej piosenki, byliby to tylko Adam Aston i Wiera Gran. Wydaje się, że linia podziału przebiegała tu mniej więcej wzdłuż granicy, jaką wyznacza ściana oddzielająca scenę od kulis. O tej sytuacji Elżbieta Janicka mówi w kategoriach “ob-sceniczności”, oznaczającej zasadę niekwalifikowania się pewnych zjawisk na scenę.
Wymienione wyżej nazwiska – będące faktycznie pseudonimami – wskazują też na inny działający tu mechanizm. Ceną, jaką artyści pochodzenia żydowskiego musieli zapłacić, żeby stanąć w blasku reflektorów przed polską publicznością, było przyjęcia pseudonimu artystycznego.
Gwiazdy Broadwayu nad Wisłą?
Oczywiście świat estrady rządzi się swoimi prawami i pseudonimy nie są tam niczym niezwykłym, wydaje się jednak, że w przypadku twórców pochodzenia żydowskiego był to zabieg w dużo większym stopniu obowiązkowy – i dotyczący zresztą niemal wszystkich: od tekściarzy, jak Marian Hemar (Jan Marian Hescheles), Andrzej Włast (Gustaw Baumritter), Ludwik Starski (Ludwik Kałyszyner) czy Albert Harris (Aaron Hekelman), przez kompozytorów, jak Henryk Wars (Henryk Warszawski) czy Fanny Gordon (Fajga Joffe), po artystów scenicznych – Adama Astona (Adolf Loewinsohn), Michała Znicza (Michał Feiertag), Norę Ney (Sonia Neyman) i Wierę Gran (Dwojra Grinberg).
Można powiedzieć, że Żydzi, choć w znacznym stopniu tworzyli polską międzywojenną kulturę rozrywkową, mogli to robić albo zza kulis albo za cenę niezbędnych zabiegów “asymilacyjnych”, a więc zakładając pewien rodzaj scenicznej maski. Przyjmując swojskie (jak Znicz lub Włast) lub egzotyczne, stylizowane na amerykańskie, pseudonimy (Harris, Gordon, itp. – pseudonim Starski można uznać za ironiczną mieszankę, a jednocześnie świadomą autoparodię obu konwencji), Żydzi nabywali bilet do polskiej kultury większościowej. Dopiero wtedy mogli pełnić rolę podmiotów tej kultury, a więc zająć miejsce w blasku reflektorów: czy to na teatralnej scenie, piosenkarskiej estradzie czy filmowym ekranie. Wynikałoby z tego, że nad Wisłą wielką karierę na scenie zrobić mogli tylko Polacy i gwiazdy o nazwiskach rodem z Hollwood lub Broadwayu.
Cz. 4 juz jutro
Kategorie: Uncategorized