Uncategorized

„Nasi” Żydzi, „nasi” mordercy

Najgoręcej dyskutowana książka litewska ostatnich lat trafia wreszcie do rąk polskiego czytelnika. Czy jednak litewskie rozliczenia z Holocaustem zainteresują kogokolwiek nad Wisłą? Premiera „Naszych” Rūty Vanagaitė i Efraima Zuroffa przejdzie zapewne w Polsce bez większego echa. To litewskie problemy, interesujące przede wszystkim Litwinów.


W sali konferencyjnej Muzeum Historii Żydów Polskich POLIN w poniedziałkowy wieczór, 30 stycznia, zgromadziło się ok. 30, może nieco więcej, osób. Niezbyt wiele, jeśli weźmie się pod uwagę, że bohaterami spotkania byli autorzy książki, która rok temu wywołała na Litwie prawdziwą burzę. Przed polskimi czytelnikami zasiedli Rūta Vanagaitė i Efraim Zuroff.

Kilka słów o tych dwóch osobach: Vanagaitė – z wykształcenia teatrolog, w przeszłości pracowała na Litwie w czasopismach kulturalnych, potem na kilka lat wyemigrowała do Finlandii, do ojczyzny wróciła, gdy rodził się Sąjūdis, Litwa odzyskiwała niepodległość. Vanagaitė organizowała festiwal teatralny LIFE, potem pracowała w marketingu, współtworzyła kampanie wyborcze prezydenta Adamkusa.

Efraim Zuroff – postać z zupełnie innej niż Vanagaitė „bajki” – amerykański historyk żydowskiego pochodzenia (z Żydów litewskich), od lat znany przede wszystkim jako „łowca nazistów” tak jak Szymon Wiesenthal, którego misję kontynuuje. Kieruje jerozolimskim biurem Centrum im. Wiesenthala zajmującym się ściganiem ostatnich żyjących uczestników zbrodni nazistowskich na Żydach (może gdyby organizatorzy zareklamowali wydarzenie jako „spotkanie ze słynnym łowcą nazistów” to frekwencja byłaby większa?).

Te dwie osoby z dwóch z pozoru odległych światów połączyła wspólna praca nad książką. W Polsce wydana została pod tytułem „Nasi. Podróżując z wrogiem”, a po litewsku – „Mūsiškiai”. Skąd „wróg” w tytule? Dlaczego pod litewskim wydaniem podpisana jest wyłącznie Vanagaitė, ale w Polsce i ona, i Zuroff?

Odpowiedzią niech będzie to, że żydowski historyk jest od lat nazywany na Litwie w pewnych środowiskach „wrogiem nr 1” czy „najbardziej znienawidzonym człowiekiem”. To oczywiście określenia publicystyczne, skierowane do określonego odbiorcy. Tkwi w nich jednak ziarno prawdy. Zuroff nie jest na Litwie lubiany. Niechęć budzi jego nieprzejednana i pryncypialna postawa: niemal od dnia odzyskania przez Litwę niepodległości Zuroff wzywał władze litewskie do rozliczenia się z udziału Litwinów w mordach na Żydach, do ukarania, napiętnowania sprawców, do zaprzestania honorowania czy rehabilitowania morderców – nawet jeśli w innym momencie litewskiej historii doznali prześladowań ze strony Sowietów. Ta zła sława Zuroffa stała za decyzją litewskiego wydawcy, aby nie umieszczać na okładce jego nazwiska („Nikt by jej wtedy nie kupił” – tłumaczył w czasie spotkania Zuroff).

Calosc TUTAJ

Przyslala Renata Dask

Kategorie: Uncategorized

1 odpowiedź »

  1. Nadal anytsemityzm kwitnie na Litwie! Narzekaja na Rosjan, a sami sa niezby lepsi. I to jest w kazdym kraju, cholerny rozbujany nacjonalizm. To niszczy swiat.

Leave a Reply

Witryna wykorzystuje Akismet, aby ograniczyć spam. Dowiedz się więcej jak przetwarzane są dane komentarzy.