Aż trudno sobie wyobrazić jak uboga byłaby znajomość historii naszego miasta bez jednej osoby i jej pasji. Wystarczy wstąpić do Halo! Rybnik i spotkać Małgorzatę Płoszaj, by zanurzyć się w dawny świat, gdzie wspólnie ze sobą żyli katolicy, ewangelicy i żydzi. Właśnie o tych ostatnich bohaterka naszego artykułu może opowiadać całymi godzinami, a każda historia jest ciekawsza od poprzedniej.
Palnięcie w łeb
o wręcz nieprawdopodobne w jaki sposób prawie wyparto pamięć o żydach, którzy żyli w naszym mieście jeszcze sto lat temu. Ich obecność w Rybniku na początku XIX wieku była wspomniana na zaledwie jednej stronie kroniki Artura Trunkhardta. Tymczasem mieli oni znaczny wpływ na to, w jaki sposób miasto ukształtowało się w dalszych latach.
Dzisiaj o rybnickich żydach mamy znacznie więcej informacji – dzięki pracy jaką włożyła Małgorzata Płoszaj, znana z zaangażowania w ratowanie żydowskiego dziedzictwa w Polsce. Efekty nie byłyby widoczne, gdyby nie pasja, która zrodziła się u rybniczanki dawno temu. – Żydami zainteresowałam się po obejrzeniu Listy Schindlera. Zaczęłam zajmować się dziedzictwem żydowskim nie mając w ogóle pojęcia o żydach – wspomina Małgorzata.
Przełom nastąpił na wycieczce do Kazimierza Krakowskiego. – Wtedy miejsce te nie było tak skomercjalizowane jak teraz. Było więc bardziej zaniedbane, dzikie, miało klimat. Wraz z wtedy małą córką Magdą weszłam do synagogi na ul. Szerokiej. Potem byliśmy na Cmentarzu Remuh. Pamiętam, że po tym wszystkim stanęłam na Szerokiej, spojrzałam w niebo i pomyślałam „ile Was tu było, a jak teraz jest pusto”. „Palnęło” mnie coś w łeb – dodaje.
Tu żyli żydzi
Wyobrażacie sobie, aby zdobyć dzisiaj informacje z ograniczonego dostępu do Internetu, komórek i innych pomocnych technologii. Jeszcze nie tak dawno temu zdobywanie wiedzy mogło być czasochłonne. W takich warunkach Małgorzata Płoszaj szukała jakichkolwiek informacji o żydach. – O wszystko trzeba było pytać ludzi, a oni najczęściej nic nie wiedzieli. Nawet wtedy, gdy 300 metrów od ich domostw spoczywały w ziemi ludzkie szczątki – mówi bohaterka artykułu.
Krok ku rybnickim żydom nastąpił w 2005 roku wraz z oryginalną pracą pisemną Magdy. – Córka była w pierwszej klasie gimnazjum, miała napisać pracę o małych ojczyznach. Zdecydowała, że zajmie się rybnickimi żydami. Problem w tym, że nic o nich nie wiedzieliśmy. Synagogi nie ma, cmentarza też. Musiałam jej pomóc, zaczęłam szukać informacji w Internecie czy bibliotekach cyfrowych. Nie byłam pierwszą osobą, która interesowała się tą tematyką. Przede mną był Piotr Rakowski z którym próbowałam się skontaktować. Niestety zachorował, do dzisiaj jest w szpitalu. Zostawiłam mu nawet wizytówki, by móc porozmawiać, ale już wtedy chyba chorował – wspomina.
Małgosia przejęła pałeczkę po Piotrze Rakowskim stając się odkrywcą rybnickich żydów. – Zaczęłam grzebać w materiałach. Magdzie udało się napisać pracę na jedną stronę, oddała ją w szkole, a ja zostałam z puzzlami – tu zostało mi zdjęcie, tu nazwisko, tu jeszcze inna informacja związana z żydami – wyjaśnia.
Calosc TUTAJ
Kategorie: Uncategorized