Propaganda włoskich faszystów w przestrzeni miejskiej: twarz Mussoliniego na tle haseł „Tak”
Wybitni rumuńscy filozofowie – Emil Cioran oraz Mircea Eliade; znamienity francuski pisarz – Louis-Ferdinand Céline; utalentowany francuski krytyk filmowy – Robert Brasillach; jeden z najbardziej wpływowych poetów w historii amerykańskiej poezji – Ezra Pound. Co łączy wszystkie te zasłużone dla dwudziestowiecznej kultury i nauki postacie? Otóż wszyscy oni, w pewnym momencie swego życia, byli zdeklarowanymi faszystami.
Po zakończeniu drugiej wojny światowej losy ideologii faszystowskiej potoczyły się nieco inaczej niż dzieje utopii komunistycznej. O ile ta druga jeszcze przez dobrych parędziesiąt lat uwodziła swoim blaskiem i kusiła swymi rewizjonistycznymi odłamami, faszyzm został uznany za doszczętnie skompromitowany przez swe zbrodnie i jednogłośnie potępiony. Całe szczęście – nie ma bowiem najmniejszej wątpliwości, że okrucieństwa za które odpowiada, stanowią jedną z największych tragedii w historii ludzkości. Jednak słusznemu potępieniu towarzyszyło częste bagatelizowanie wymiaru intelektualnego tej ideologii. Osoby popierające faszyzm oraz nazizm łatwo było uznać za wąską grupkę szaleńców chorych z nienawiści, najpewniej zaślepionych i niewykształconych. Jak dowodził chociażby Theodor W. Adorno – klucz do problemu leży w predyspozycjach psychologicznych, a sympatycy faszyzmu to typ „osobowości autorytarnej”.
Dla takich wniosków istniały pewne podstawy. W porównaniu z ideologią komunistyczną, dzieła faszystowskie (a zwłaszcza nazistowskie) raziły swoją miernotą intelektualną. W porównaniu z dziełami Alfreda Rosenberga, nawet najsłabsze książki Karola Marksa stanowią wyżyny intelektualnej finezji, a grono intelektualistów ulegających marksistowskiej utopii było zawsze o wiele szersze. Co więcej, ruch faszystowski był zjawiskiem względnie efemerycznym, nie przetrwał bowiem nigdzie nawet 25 lat – przeciwnie do ideologii komunistycznej, która w dosyć jasno sprecyzowanej formie przetrwała lat co najmniej 120 (jeśli za arbitralne i uproszczone granice uznamy daty 1848 – 1968). Można by więc ten krótki epizod uznać za zwyczajny „wybryk”, bądź ewentualnie racjonalizować go w kategoriach negatywnych – jako reakcję na biedę, frustrację i strach niższych klas średnich (jak czynił to Erich Fromm) czy obronę burżuazji przed groźbą nieuniknionej rewolucji proletariackiej (jak to robili ortodoksyjni komuniści). Nie wydaje się jednak, aby takie wyjaśnienia były w pełni satysfakcjonujące intelektualnie.
Oczywiście, przyczyny poparcia dla faszyzmu były wielorakie i czynnik intelektualny wcale nie musiał odgrywać roli kluczowej. Celem niniejszego szkicu nie jest przypisywanie ideologii faszystowskiej wielkiego wyrafinowania intelektualnego, którego zazwyczaj jej zresztą brakowało, ale wskazanie na fakt, że ideologia ta posiadała pewne poważne fundamenty intelektualne które nie mogą zostać zbagatelizowane.
Słowo „faszyzm” będzie używane jako ogólne określenie ideologii zarówno faszystowskiej jak i nazistowskiej, za wyjątkiem sytuacji gdy mowa będzie tylko i wyłącznie o specyficznej, niemieckiej odmianie faszyzmu – wtedy to będzie używane słowo „nazizm”.
Dwa spojrzenia
W poszukiwaniu źródeł faszyzmu oraz sposobów ich interpretacji, możemy natknąć się na co najmniej dwie „szkoły” interpretacji tego zjawiska. Pierwsza z nich, bardziej chyba popularna i rozpowszechniona, kładzie nacisk na ideologiczną stronę faszyzmu, który definiować można by nade wszystko jako produkt „kontr-Oświecenia” – wrogi wobec racjonalizmu wykwit zdeformowanej myśli romantycznej (jak określił to Leszek Kołakowski, nazizm był „spotworniałym bękartem Romantyzmu”). Drugie spojrzenie, szczególnie popularne wśród filozofów i socjologów postmodernistycznych bądź też wywodzących się z tradycji Szkoły Frankfurckiej, interpretuje faszyzm jako rezultat nowoczesnego europejskiego procesu cywilizacyjnego, który doprowadzając do utworzenia rozbudowanej biurokracji oraz promując „racjonalność instrumentalną” sam jest odpowiedzialny za wielkie zbrodnie dwudziestego wieku. Pierwsza grupa (którą reprezentuje m.in. wybitny historyk idei sir Isaiah Berlin) twierdzi, że faszyzm to dzieło kontr-Oświecenia, druga grupa (reprezentowana m.in. przez Zygmunta Baumana) obwinia samo Oświecenie.
Calosc TUTAJ
Kategorie: Uncategorized