A potem, kiedy już było wiadomo, że ten młody Mrozowicz, w nieodłącznej czapce bejsbolowej na głowie, szuka po Jedwabnem śladów Żydów sprzed wojny, bywało, że wchodził do domów znanych sobie od dziecka sąsiadów i słyszał tam: zdejmij czapkę, Żydzie.
***
Z drogi prowadzącej z Jedwabnego do Kucz Wielkich widać stojący daleko w polu pomnik – obrys tamtej stodoły, w której 10 lipca 1941 r. żywcem spalono żydowskich mieszkańców Jedwabnego; mężczyzn, kobiety i dzieci. Kto ich zabił, z inskrypcji na pomniku nie wynika. Jednak opisano to wiele razy – również w pracach naukowych i reportażach – zamordowali polscy sąsiedzi za namową hitlerowców. Nowa ustawa o IPN zabrania mówienia o tym pod karą grzywny lub więzienia do trzech lat.
W marcu 2018 r. pod pomnikiem leży wieniec z napisem: „braciom Żydom, bracia chrześcijanie”. Ktoś postawił tam też tabliczkę ze słowami Jana Pawła II: „ten Naród żył z nami przez pokolenia, ramię w ramię, na tej samej ziemi (…) temu Narodowi zadano straszliwą śmierć w milionach synów i córek”. Naprzeciw – na pozbawionym mogił żydowskim cmentarzu – kołyszą się zawieszone na kamieniu zżółkłe szarfy: jedna w hołdzie od prezydenta Andrzeja Dudy, druga w hołdzie od IPN.
ADVERTISEMENT
Nad rynkiem, który – jak wynika ze spisanych opowieści świadków – w 1941 r. Żydzi musieli pielić, używając łyżeczek do herbaty, góruje pomnik z napisem: „wdzięczni za cud ocalenia Sybiracy i patrioci polscy Jedwabnego, 2002 r.”. Rynek nosi dziś nazwę placu Jana Pawła II.
***
Po „burzy medialnej” sprzed 18 lat kolejnych uroczystości pod jedwabieńskim pomnikiem zamordowanych Żydów nie transmitowano już światowo – w miasteczku o Żydach znów ucichło, wielu uznało, że to wynik „przepracowania trudnego tematu”. Kamil poszedł do Technikum Technologii Żywności w Łomży i gdy koledzy pytali, skąd pochodzi, odpowiadał, że z Łomży. Jednak – jak mówi – Jedwabne w nim siedziało. Poznawanie historii rodzinnych okolic – przyznaje – rozumiał jako obowiązek.
Zaczął więc o sobie mówić prawdę: jest ze wsi pod Jedwabnem. Znajomi reagowali zawsze w podobny sposób: to tam, co Żydków mordowaliście? W Białymstoku na studiach kulturoznawczych Kamil mówił już prowokacyjnie: jestem z Jedwabnego. Reakcja ludzi najczęściej jednakowa – okazywało się, że to miasteczko znane było właściwie jedynie ze stodoły płonącej tam w lipcu 1941 r. Najczęściej znajomi mówili nie Żydów, tylko właśnie Żydków.
***
Dlatego Kamil zajął się tematem sam i w 2018 r. doszedł do tego, że niewiele osób w Jedwabnem podaje mu rękę, wielu wyrzuca spośród znajomych na Facebooku. Dziś są w Kuczach i Jedwabnem tacy, którzy wychodzą, gdy Mrozowicz przychodzi, i tacy, co uprzedzają w internecie, że z nim zatańczą widłami.
Na początku wydawało się Kamilowi, że pójdzie łatwiej – zorganizował społeczne kółko historyczne w świetlicy w Kuczach Wielkich, zawsze przychodziło parę osób. Mówił o miejscowej szlachcie, o herbach – o Żydach tylko raz na spotkanie. Żyli tu także starozakonni – mówił na przykład, żeby w ogóle zagaić temat.
Z punktu widzenia władz miasta i gminy Mrozowicz był początkowo odbierany jako cudak – łazi, wypytuje, organizuje, poświęca własny czas, gada o wielokulturowości. Raz nawet modlił się w Jedwabnem zaproszony przez Kamila imam z Warszawy. W rocznicę powstania w getcie warszawskim urządza lokalną akcję z żółtymi żonkilami. Przy okazji tłumaczy kilku pracownikom domu kultury w Jedwabnem, że powstanie w getcie to nie to samo co powstanie warszawskie. Kamil organizuje pokaz filmu o pogromie kieleckim. Ale kiedy zaczyna o Żydach mówić odważniej, zawsze styka się z argumentami z 2000 r.: „Gross nakłamał w książce o Jedwabnem” albo: „co ty tam wiesz, jak w czasie wojny nie było cię na świecie”. Nagle na pomysły Kamila nigdzie w okolicy nie było miejsca – świetlica w Kuczach najczęściej zajęta pod wesela.
Calosc TUTAJ
Kategorie: wspomnienia
Kamilowi …Czesc I Chwala…
Wybral prawidlowa droge, kosztem swojego zycia…
Edukacja ignoranci cos uslysza, poruszy sumienie
I doda odwagi tym co sa niepewni czy ich glos
moze miec effect.
IZRAEL to piekne slowo…….