To nie pierwszy dziwny komunikat w sprawie Polinu. Przy okazji dość osobliwej sesji fotograficznej na budowie inwestycji toruńskiego Muzeum Pamięć i Tożsamość, dzięki której znany przyjaciel narodu żydowskiego Tadeusz Rydzyk za państwowe miliony będzie opowiadał o relacjach polsko-żydowskich, Gliński udzielił też długiego wywiadu Telewizji Trwam i Radiu Maryja. Mówił, że problemy z powołaniem prof. Stoli wynikają m.in. z tego, że rzekomo jako dyrektor nie chciał zorganizować konferencji poświęconej „myśli politycznej prezydenta Lecha Kaczyńskiego” w zakresie stosunków polsko-żydowskich. Muzeum szybko ogłosiło, że to fake news. Teraz Sellin tłumaczy zaś, że minister potrzebuje czasu.
Gliński i Sellin przeciwko dyrektorowi Muzeum Polin
Gliński nie miał tego problemu w 2017 r., gdy przez zupełnie inną komisję – w całości wytypowaną przez ministra – wybrany został nowy dyrektor Starego Teatru w Krakowie Marek Mikos, mało komu z ludzi teatru znany, za to jadowicie atakujący dotychczasowy dorobek instytucji. Wtedy w (słusznej, jak się okazało) obawie o los ważnej sceny protestowało środowisko teatralne od lewa do prawa, a dyletancki program Mikosa poddano miażdżącej krytyce. Ale Glińskiemu na namysł i pozytywną decyzję wystarczyło 14 dni.
Na konferencji prasowej Glińskiego z okazji powołania Mikosa zapadł mi w pamięć jeden szczegół. Młoda dziennikarka z zapałem godnym żarliwej działaczki ZMP w 1949 r. pytała: „Panie ministrze, dlaczego taka zwłoka?”. Dziennikarka była z „Gazety Polskiej”. Minęły dwa tygodnie, a prawe skrzydło zaplecza już dyscyplinowało „swojego” polityka! Jakby był „elementem niepewnym”.
Być może nie chodzi o to, że Gliński jakoś szczególnie nie lubi prof. Stoli, że jest wyjątkowym fanem Rafała Ziemkiewicza czy obrońcą czci Magdaleny Ogórek.
Nie, Gliński po prostu boi się antysemitów. Bardziej niż „Gazeta Wyborcza”. „Współczuję Glińskiemu” – mówił niedawno w wywiadzie dla „Wyborczej” były szef Muzeum Narodowego w Warszawie Piotr Rypson, bo „niemal każdy jego krok postrzegany jest jako spisek żydowski”. Głosy ze skrajnej prawicy potwierdzają tę tezę. Taki np. Stanisław Srokowski, publicysta gadzinowo antysemickiej „Warszawskiej Gazety”, zarzuca Glińskiemu, że „skąpi grosza” na Muzeum Kresów, a „wspiera w szczególny sposób” Polin i jeszcze otwiera Muzeum Getta Warszawskiego. „Bo co? Bo historia Żydów jest ważniejsza od historii Polski?”- dopytuje Srokowski.
W co gra Gliński
Ktoś powie, że „Warszawska Gazeta” to chorobliwy margines, ultranacjonalistyczne kuriozum – choć przecież można ją dostać w każdym kiosku w całej Polsce. Ale Ministerstwo Kultury koresponduje z tym organem, przesyłając sprostowania, wyliczając, ile na „kresowe” inicjatywy daje. Srokowski zaś gra na wywołanie histerii, „dalsze kroki prawne” w przypadku nieopublikowania sprostowania, odczytując jako groźbę PiS-owskiego więzienia dla uczciwych prawicowych publicystów. „Czy minister Gliński zamknie mnie za kratki?” – pyta na łamach „Polski Niepodległej” „setki tysięcy”, jak pisze, swoich czytelników.
Może i „Polska Niepodległa” to margines, a „Warszawska Gazeta” nie ma setek, tylko dziesiątki tysięcy czytelników, ale antysemityzm w Polsce narasta. Aby PiS był jak najbliżej upragnionej większości, ci wszyscy “żydożercy” powinni na partię Glińskiego również zagłosować – podobnie jak “zwykli” Polacy ufający w start-upy premiera Morawieckiego i naklejający na samochód kotwicę Polski Walczącej.
Gliński gra więc z Muzeum Polin na przeczekanie, by nie drażnić skrajnego skrzydła elektoratu, by nie oddać go Jakubiakom, Korwinom i Winnickim – skompromitowanym porażką w eurowyborach i kolejnymi operetkowymi podziałami.
Prawo nie nakłada na ministra konkretnego terminu, w jakim musi odnieść się do decyzji komisji konkursowej. Pełniący tymczasowo obowiązki dyrektora może zarządzać Muzeum Polin zgodnie z ustawą przez rok od powołania, czyli do lutego 2020 r. Nie zdziwię się, jeśli decyzje o losie prof. Stoli podejmie już nowy minister. Czy będzie to np. Krzysztof Mieszkowski, czy też Jarosław Sellin – zależy od wyborców.
Powtarzam co już do znudzenia napisałem tutaj i na innych forach: Wznoszenie oczu do nieba i złorzeczenia nie pomogą w sytuacji realnych zmagań o realne interesy polskiej administracji. A to ponieważ:
1. Muzeum Polin powstało aby reprezentować narrację Polaków katolików, nie Żydów żydów. Polski rząd raczej zamknie tą instytucję niż zgodzi się na utratę kontroli treści i haseł głoszonych przez nią.
2. Jedyną metodą która obróci to muzeum w narzędzie narracji żydowskiej, jest odkupienie całej instytucji z rąk administracji polskiej i konkurs na dyrektora który reprezentuje interesy Żydów, a jeśli trudno znaleźć kogoś który reprezentuje interesy wszystkich Żydów, to przynajmniej interesów nowych właścicieli muzeum.
Może Dr. Stola wytrzyma to kryterium a może nie.