Przemówienie ocalonej z Oświęcimia
Przyslala Rimma Kaul
– Tam… to znaczy tutaj serce biło krzykiem zemsty za czekanie w kolejce na śmierć, a kraje świata nie czyniły nic. I do dziś mam to uczucie: gdzieście wszyscy byli? Gdzie był świat, który widział i słyszał, i nic nie robił, żeby ocalić tyle tysięcy? – pytała podczas uroczystości w Oświęcimiu Batszewa Dagan. 94-letnia Żydówka przeżyła w KL Auschwitz prawie dwa lata.
– Fałszowanie historii II wojny światowej, zaprzeczanie zbrodniom ludobójstwa i negowanie Holokaustu oraz instrumentalne wykorzystywanie Auschwitz…
– Witam was wszystkich serdzecznym „Szalom!” z Izraela. Trudno mi ukryć moje uczucia. Stoję tutaj i nie wiem, czy to jest prawda, czy sen, że jestem z wami 75 lat po mojej wielkiej eskapadzie cierpienia na tym miejscu – mówiła Dagan, która jako pierwsza z ocalonych przemawiała podczas uroczystości Dnia Pamięci o Ofiarach Holokaustu w byłym obozie Auschwitz-Birkenau.
Dagan urodziła się w Łodzi w 1925 r. jako Izabella Rubinstein. Po agresji Niemiec na Polskę uciekła z rodziną do Radomia. W tamtejszym getcie wstąpiła do żydowskiej organizacji konspiracyjnej. Legitymując się fałszywą kennkartą, przewoziła nielegalną prasę między Warszawą a Radomiem.
Po likwidacji „dużego getta” radomskiego uciekła do Niemiec i nadal posługując się fałszywymi, aryjskimi dokumentami zatrudniła się jako pomoc domowa. Po kilku miesiącach odkryto jej żydowskie pochodzenie, aresztowano i w maju 1943 r. zesłano do Auschwitz.
– Byłam Schutzhäftling numer 45554. „Schutzhäftling” po niemiecku to więzień pod ochroną. Ale tam, to znaczy tu, w tamtej rzeczywistości, w tej, która była tu, słowo to nie oznaczało ochrony. Nie było tam czegoś takiego jak troska o człowieka czy godność ludzka. Przeciwnie. Nawet szukając w słowniku nie znajdziesz słowa, zwrotu na określenie tego, jak deptano godność człowieka – wspominała była więźniarka.
– A więc po co dodawano jeszcze „pod ochroną”? Ile w tym pogardy, w diabelskim świecie, gdzie godność człowieka traktowana była jak brud? Nie było śladu chronienia czegokolwiek – mówiła Dagan.
Nie kryjąc emocji, Batszewa Dagan opowiadała historię swojego pobytu w obozie. Po przybyciu nie dano jej pasiaka, lecz na gołe ciało kazano założyć mundur zdarty z sowieckiego żołnierza. Nogi mogła owinąć żydowskimi szalami modlitewnymi.
– Pragnę podziękować Polakom za to, że zachowali ten były obóz. Dziękuję im za to, że uczynili z tego miejsca miejsce pamięci znane na całym…
Żydówka wspominała bolesny „zabieg” wytatuowania obozowego numeru, ale przyznała, że bardziej bolesne dla niej, jako dziewczyny, było ogolenie głowy. Pozbawiona „warkoczy jak korona”, nie mogła siebie samej poznać, patrząc na swoje odbicie w oknie baraku.
– Włosy odrastały wbrew wszystkiemu, jak ukryte marzenie: może nadejdzie jutro. Nadeszło, ale wspomnienia pozostały – wyznała. W czasie pobytu w Auschwitz pracowała; jednym z zadań było zbieranie – gołymi rękami, 12 godzin dziennie – pokrzyw, z których przygotowywano napar i zupę dla więźniów. Gdy ziele w koszu nie było dokładnie ubite, okrutna nadzorczyni („aufseherka”) biła ją kijem.
Batszewa Dagan przeszła również przez obozowy szpital.
– Ale jaki to był szpital? Flecktyfus, bauchtyfus. To wszystko pozostało mi w głowie po niemiecku. I straszny świerzb. Byłam pierwszą i najlepszą kandydatką do komina, kiedy dr Mengele delegował nas. Myśmy się ustawiali nago w rzędzie i tak szliśmy na śmierć. A ja powiedziałam: nie pójdę i się schowałam pod pokrywą łóżka. Jakoś się ocaliłam.
Pozostała w obozie; w styczniu 1945 r., gdy słychać już było, jak mówiła, „ruskie kanony”, czy artylerię Armii Czerwonej, Niemcy pognali ją wraz z innymi więźniami w tzw. marszu śmierci na zachód. Przez Ravensbrück i Malchow trafiła do Lübz w Meklemburgii, gdzie 2 maja wyzwolili ją Brytyjczycy. Przeżyła wojnę jako jedyna z dziewięciorga rodzeństwa. Po wojnie zamieszkała w Izraelu.
– Gdzieście wszyscy byli? Gdzie był świat, który widział i słyszał, i nic nie robił, żeby ocalić tyle tysięcy? – pytała podczas uroczystości w Auschwitz.
Kategorie: Uncategorized