W głównym wydaniu „Wiadomości” pierwsza informacja to list gończy, a w nim cztery fotografie: Gross, Leociak, Engelking i Grabowski. Nagle się okazało, że reprezentuję wizję szkodliwą i godzącą w dobre imię Polski. Wcześniej po prostu pracowałem, badałem źródła, rekonstruowałem doświadczenia – mówi Jacek Leociak
Zofia Waślicka-Żmijewska, Artur Żmijewski: Chcemy porozmawiać o kosztach zajmowania się historią Zagłady – osobistych, ale też społecznych i politycznych. Ale zacznijmy może od tego, co w ogóle sprawiło, że zajmujesz się historią Zagłady. Nie jesteś przecież historykiem.
Jacek Leociak: Jestem historykiem literatury. Wydaje mi się, że pierwszy tekst dotyczący Zagłady opublikowałem w 1989 roku. A to, że zacząłem zajmować się Zagładą, było związane z miejscem, z genius loci.
Masz na myśli Muranów?
Oczywiście, Muranów. Już tam nie mieszkam, ale spędziłem tam połowę życia. I przez długi czas było to dla mnie zupełnie neutralne miejsce, bawiłem się na podwórku, chodziłem do szkoły. I nagle doznałem iluminacji.
Studiowałem wtedy polonistykę na Uniwersytecie Warszawskim, to był bodajże początek 1978 roku, wracałem z Teatru Powszechnego ze spektaklu Rozmowy z katem w reżyserii Zygmunta Hübnera. Była w nim mowa o powstaniu w warszawskim getcie. Padały nazwy ulic Muranowa, konkretne nazwy.
Wracałem z teatru autobusem 111 – a mieszkałem wtedy przy ulicy Anielewicza – wjechałem w Muranów i zobaczyłem tablice z nazwami ulic: Nowolipki, Zamenhofa. I pojąłem, że to są te ulice, o których w spektaklu opowiadał Stroop. Iluminacja, której doświadczyłem, wypłynęła z doświadczenia topograficznego, z obecności jednego miejsca i nałożenia się na nie tego innego miejsca.
Czyli współczesnego Muranowa i Muranowa z powstania w getcie. Złożyły się tekst i miejsce.
Tak, wtedy się to złożyło. Dużo czasu upłynęło, nim zacząłem głębiej w to wchodzić i nim stało się oczywiste, że będę badał Zagładę. Ale impuls już był.
A jeśli chodzi o koszty osobiste, to ten pierwszy okres, kiedy zaczynasz obcować z horrorem, jest bardzo trudny. Czytasz, czytasz, czytasz. Granica tolerancji na ten horror jest różna u każdego, ale jednak zbliżasz się do tej granicy. Niektórzy otwierają album z getta warszawskiego, widzą kilka zdjęć i mówią: „nie, to jest horror, nie będę tego oglądać”.
Wiecej TUTAJ
Kategorie: Ciekawe artykuly, Polityka
Dobre zamiary dobrych ludzi jeszcze nie rozwiązują problemu.
Zażydzenie świata ma podobno poprawić charakter antysemitów. Ryzykowne przedsięwzięcie w którym Żydzi ryzykują dużo więcej niż ta całą reszta.
Czyli zły interes niewarty zachodu.
Na lepszy interes wygląda natomiast zażydzenie Palestyny.