Uncategorized

ŚLADY PO MEZUZACH. TYLE NAM PO ŻYDACH POZOSTAŁO

Przyslala Rimma Kaul ktora dodaje

Przyznaje,ze krecac sie po podworkach miast i miasteczek europejskich (tam gdzie wlasnie nadal nie zalozono elektronicznych bram i drzwi) jakos nie pomyslalam o tym aspekcie.Pierwszy raz zobaczylam taki “ubytek” po mezuzie w Portugalii ale przewodnik nam wskazal,sama bym chyba przegapila….


na zdjęciu: ślad po mezuzie przy wejściu do kamienicy przy ul. Piotrkowskiej w Łodzi (w podwórku)

Kto nie zna tej historii, pomyśli, że to po prostu ubytek w futrynie drzwi. Ot, widać, że stare to wszystko, kamienica też w fatalnym stanie, już prawie niezamieszkana. Ale te drzwi, proszę Państwa, opowiedziałyby nam niezwykłe historie, gdyby tylko umiały mówić.

A to wgłębienie w futrynie to żaden ubytek, lecz wgłębienie, w którym dawni lokatorzy umieszczali mezuzę. Tych mieszkańców już nie ma; zginęli w krematoryjnych piecach, umarli z głodu na ulicach getta lub, w najlepszym razie, wyjechali z Polski zaraz po wojnie lub pod koniec lat 60. Spodziewając się, że opuszczają swój dom po raz ostatni, większość pewnie zabrała mezuzę, czyli niewielkie pudełeczko zawierające zwój pergaminu, ze sobą.

Przeszukujący żydowskie bagaże Niemcy wyrzucali je jako nieprzydatny do niczego przykład zabobonu.

Przed wojną było w Polsce ponad milion mezuz

Ów niewielki zwój pergaminu zapisany był słowami jednej z najważniejszych żydowskich modlitw: fragmentem Księgi Powtórzonego Prawa. W tradycyjnych, żydowskich domach umieszczano go na futrynach drzwi w podłużnym pudełeczku. Wchodząc do mieszkania, zwyczajowo należało dotknąć mezuzy, oddając w ten sposób cześć pismu.

Zgodnie z tradycją, wyprowadzający się z mieszkania Żydzi powinni zabrać ze sobą mezuzę. Nie wszyscy Żydzi opuszczający w pośpiechu mieszkania zdążyli je zabrać. Wiele z nich zaginęło później: najpewniej zostały usunięte przez nowych lokatorów. Ale nie wszystkie! W Łodzi, w której przed wojną mieszkało ok. 230 tys. Żydów, w niektórych futrynach latami tkwiły przez nikogo nie zauważone.

To prawdziwa rzadkość. W 2015 r. warszawscy artyści, którzy postanowili przypomnieć Polakom, czym są mezuzy, ruszyli w łódzkie podwórka w poszukiwaniu charakterystycznych zagłębień po prawej stronie drzwi. Znaleźli ich kilka i starannie opisali. Największe zaskoczenie przeżyli jednak w rejonie ulic Wschodniej i Rewolucji 1905 roku, gdzie znaleźli dwie mezuzy z ukrytymi w środku pergaminami. Zaskoczenie właścicielki zakładu usługowego, który od lat działał w jednym z lokali, do którego wejścia „pilnowała” mezuza, nigdy nie zastanowiła się nawet, czym jest pokryte farbą zgrubienie na drzwiach. Uznała, że taki urok tych drzwi i nie drążyła tematu.

na zdjęciu: prawdziwa rzadkość: mezuza

Kto chce udać się na spacer szlakiem łódzkich mezuz (a właściwie miejsc, w których się niegdyś znajdowały i szczęśliwie nikt od kilku dekad nie wymieniał futryn), niech zajrzy na tę stronę: jej autorzy podają kilka adresów, pod którymi je znajdziecie. Żeby było łatwiej, przy każdym adresie znajdziecie również zdjęcie zagłębienia, bo uwierzcie: można ich po prostu nie zauważyć.

Oczywiście, ślady po mezuzach możecie znaleźć w każdym domu, w którym mieszkali pobożni Żydzi. Po raz pierwszy widziałam je na warszawskiej Pradze Północ. W podwórku przy Ząbkowskiej 12 znajdziecie aż trzy ślady po mezuzach.

Doskonałym miejscem do poszukiwania żydowskich śladów jest krakowska dzielnica Kazimierz. Waszej uwadze polecam ulicę Mostową: na kolejnych domach nr. 4, 6, 8 widać charakterystyczne zagłębienia. Wspomniany już serwis mezuzy.eu informuje, że w Chęcinach tylko w jednym budynku – tzw. Niemczówce – takich śladów zachowało się aż pięć. To ewenement, bo upływ czasu połączony z brakiem wiedzy kolejnych właścicieli domów sprawił, że większość śladów po mezuzach bezpowrotnie zniknęła.

„Właściciele mieszkań i kamienic wymieniają stare, drewniane drzwi na bardziej szczelne i eleganckie, tym samym – często nieświadomie – niszcząc ostatnie pamiątki żydowskiego życia. Na przestrzeni ostatnich dwóch lat taki los spotkał m. in. odrzwia w Siedlcach przy ul. Świrskiego 27, gdzie jednocześnie usunięto tabliczkę z numerem domu i nazwiskiem prawnego właściciela – D. Blumsztajna.

W wydanej w 1990 r. broszurze „Śladami zabytków kultury żydowskiej na Lubelszczyźnie” Andrzej Trzciński pisał o zachowanych w Łęcznej kilku zagłębieniach po mezuzie. Dziś w tym miasteczku można znaleźć już tylko jedno ukośne nacięcie na framudze domu oczekującego na sprzedaż” – pisze K. Bielawski z mezuzy.eu.

Kategorie: Uncategorized

1 odpowiedź »

  1. Pytanie jest czy zawsze wymieniano drzwi i framugi tylko dlatege bo lepsze, czy tez czasem glównie aby zlikwidowac slady po mezuzie i zydowskich posiadaczach…

Leave a Reply

Witryna wykorzystuje Akismet, aby ograniczyć spam. Dowiedz się więcej jak przetwarzane są dane komentarzy.