
Mapa zawieszenia broni Artsakh 2020, zdjęcie z Wikipedii
STRESZCZENIE: Izrael musi utrzymać swoje głębokie historyczne stosunki z Azerbejdżanem, ale naród żydowski ma również wspólne więzi z Ormianami. Jerozolima musi dążyć do większej roli w regionie, aby szerzyć pokój i uniemożliwić Iranowi i Turcji zdobycie przyczółka w tym regionie.
Przetlumaczyl sir Google Translate
Niedawne starcia o sporny region Artsakh / Górny Karabach na południowym Kaukazie grożą rozpoczęciem nowej wojny między Armenią a Azerbejdżanem. Podobnie jak wiele sporów terytorialnych w Afryce i na Bliskim Wschodzie, ten rozpoczął się od nakreślenia granic kolonialnych i złamania obietnic imperium sowieckiego, będącego wynikiem taktyki dziel i podbijaj Józefa Stalina. Pomogło to uzależnić Armenię od Rosji w zakresie wsparcia wojskowego, a niektóre z największych rosyjskich baz wojskowych znajdują się w tym kraju.
Iran popiera także Erewan (w mniejszym stopniu) z trzech głównych powodów: obawy o separatyzm azerski w kraju, liczną społeczność ormiańską Iranu oraz wpływy tureckie na Kaukazie. W międzyczasie Turcja stara się zwiększyć swoje wpływy w Baku przeciwko swemu historycznemu ormiańskiemu wrogowi, jednocześnie umieszczając sunnickich dżihadystów na granicach swoich rosyjskich i irańskich „wrogów”.
Wszystko to źle wróży Izraelowi i stawia państwo żydowskie przed trudnym wyzwaniem. Żydzi dzielili się doświadczeniami z Ormianami, ale stosunki Izraela z Baku są ważne dla bezpieczeństwa regionalnego Jerozolimy. Dlatego też musi istnieć odnowiona i odnowiona strategia wobec Izraela wobec Kaukazu na resztę XXI wieku.
Narody żydowskie i ormiańskie mają wiele podobieństw. Obaj padli ofiarą ludobójstwa w XX wieku ze względu na pochodzenie etniczne i wyznanie. W 1915 r., U szczytu I wojny światowej, ormiańscy chrześcijanie wraz z asyryjskimi i greckimi współwyznawcami zostali zmasakrowani w akcie ludobójstwa dokonanym przez muzułmańskie imperium osmańskie. Podczas II wojny światowej Żydzi byli ofiarami ludobójstwa dokonanego przez nazistowskie Niemcy. Berlin miał bliskie historyczne stosunki z Ankarą, a nawet zainspirowało go ludobójstwo dokonane przez Turków, które rozpoczęło Holokaust.
Oprócz wspólnej historii ludobójstwa i prześladowań, Żydzi i Ormianie dzielili wiele podobnych zawodów z tego samego powodu: często byli ograniczeni do handlu lub zawodów związanych z kupcami z powodu dyskryminacji w społeczeństwach europejskich lub większości muzułmańskiej.
Po długich walkach oba narody w końcu odzyskały suwerenność nad swoimi rdzennymi ojczyznami, a konflikt o Artsakh / Górny Karabach przypomina nieco konflikt Izraela z Palestyńczykami na Zachodnim Brzegu. Zgodnie z prawem międzynarodowym Armenia i Izrael zajmują tereny zarezerwowane odpowiednio dla arabskich Palestyńczyków i etnicznych Azerów. Ale te ziemie były historycznie rdzeniem zarówno cywilizacji żydowskiej, jak i ormiańskiej, przed kampaniami czystek etnicznych, osadnictwem przez cudzoziemców i taktyką dziel i podbijaj przez potęgi kolonialne. Negocjacje wielokrotnie kończyły się ślepymi uliczkami, a gwałtowny konflikt na obu spornych obszarach jest na porządku dziennym.
Niestety, historia odrzuciła te dwa narody od tego, co powinno być naturalnym sojuszem. Armenia jest odcięta od większości regionu, a handel i przetrwanie gospodarcze zależy od Rosji i Iranu, dwóch krajów, które prawie nie są przyjaciółmi Izraela. Podobnie, z powodu konfliktu arabsko-izraelskiego i „sojuszu peryferii”, Izrael zawarł historyczny sojusz z Turcją – arcy-nemezis Erewania – i odmówił uznania ludobójstwa Ormian.
Stosunki Erywania z Iranem i Jerozolimy z Turcją stworzyły atmosferę nieufności między obiema stolicami. Armenia konsekwentnie głosowała za Palestyńczykami w ONZ, a wielu Ormian w krajach arabskich popiera „opór” przeciwko Izraelowi, mimo że Izrael jest domem dla ludności ormiańskiej.
W Azerbejdżanie, podobnie jak w Armenii, Żydzi w przeszłości spotykali się z niewielkim antysemityzmem w porównaniu z szerszym Bliskim Wschodem i byłym Związkiem Radzieckim. Izrael ma dużą populację azersko-żydowską. Chociaż Azerbejdżan jest szyicką dyktaturą muzułmańską, jest bardzo świecki i całkowicie niezależny od decyzji tureckiej polityki zagranicznej, pomimo ich „braterskich więzi”. Kupuje ogromne ilości wyrafinowanej broni od Izraela, który z kolei otrzymuje większość ropy od narodu Morza Kaspijskiego.
Azerbejdżan, podobnie jak Izrael, postrzega Iran jako rywala geostrategicznego i podobno zgodził się zezwolić Izraelowi na wykorzystywanie swojego terytorium do prowadzenia operacji wywiadowczych, a nawet nalotów na Republikę Islamską. Baku jest zaniepokojone planami ekspansji Teheranu, złym traktowaniem mniejszości azerskiej, poparciem dla Armenii i historyczną okupacją ziemi azerskiej. Wszystko to jest doskonałym powodem bliskich stosunków między Baku a Jerozolimą – do tego stopnia, że dyktator Azerbejdżanu często robi wszystko, co w jego mocy, by wychwalać rolę społeczności żydowskiej tego kraju w historii Azerbejdżanu. Chociaż Azerbejdżan również głosuje za Palestyńczykami w ONZ, robi to bardziej w celu utrzymania więzi z innymi krajami muzułmańskimi, które mogą czuć się nieswojo w związku z sojuszem z Izraelem, niż z powodu poczucia solidarności z Ramallah lub miastem Gaza.
Zmieniające się realia w regionie wymagają nowej izraelskiej strategii utrzymania więzi z Azerbejdżanem przy jednoczesnym rozszerzeniu ich z Armenią. Dla Jerozolimy ważne jest przyjęcie bardziej zrównoważonej polityki w regionie, takiej, która kultywuje głębszą przyjaźń z Armenią, nie porzucając jednocześnie sojusznika z Baku.
Można śmiało powiedzieć, że Turcja zmieniła się z przyjaciela w prawdopodobnie najbardziej niebezpiecznie wyrafinowanego rywala geopolitycznego Izraela. Otwarcie wspiera Hamas, miażdży izraelskich sojuszników kurdyjskich i dąży do islamizacji Azerbejdżanu, wysyłając syryjskich dżihadystów do walki z Armenią w jej imieniu. Ankara naruszyła także gospodarcze interesy Izraela w regionie Morza Śródziemnego. Najwyższy czas, aby Jerozolima porzuciła obawy o obrazę Ankary i uznała ludobójstwo Ormian.
Może to doprowadzić do powrotu niedawno mianowanego ambasadora Armenii do Tel Awiwu, który został odwołany z powodu sprzedaży izraelskiej broni do Azerbejdżanu podczas ostatniej rundy przemocy. Zdystansowanie się relacji Ankara-Jerozolima może również doprowadzić do wzajemnego zerwania więzi między Erewanem a Teheranem.
Izrael musi także podjąć moralną decyzję, czy zakończyć sprzedaż broni do Baku. Teraz, gdy zawarł pokój z Bahrajnem i ZEA, nie jest już tak zależny od azerskiej ropy, jak w przeszłości. Dlatego też istnieje mniejsze ryzyko wzajemnego posunięcia, gdyby Izrael wstrzymał sprzedaż broni, nawet jeśli takie wstrzymanie ogranicza się tylko do rund konfliktu.
Inną opcją jest sprzedaż broni tej samej jakości i ilości do Armenii w celu zapewnienia równowagi, odstraszenia i prawdopodobieństwa zawieszenia broni. Jeśli oba kraje mają równie wyrafinowaną broń, jest mniej prawdopodobne, że byłyby skłonne zaryzykować wyniszczającą wojnę, która może zakończyć się bez wyraźnego zwycięzcy. Jeśli Izrael osiągnie lepsze stosunki z obydwoma krajami, może odegrać rolę rozjemcy między obiema stronami w taki sposób, aby złagodzić lub wręcz zablokować wpływy tureckie i irańskie w regionie. Może również wzmocnić pozycję zachodnich sojuszników, takich jak Francja i USA, w regionie kosztem Rosji.
Jerozolimie nie wolno szukać wymówek, by porzucić moralność na rzecz strategii; ani też nie może być tak nierozsądny, aby czynić moralną rzecz kosztem własnego bezpieczeństwa. Można znaleźć kompromis, który wzmocniłby wpływ państwa żydowskiego. Dobre stosunki zarówno z Armenią, jak i Azerbejdżanem wymagają bardziej zrównoważonej polityki wobec regionu.
Albo Izrael powinien zawiesić sprzedaż broni do Azerbejdżanu, albo powinien dostarczyć ją również do Armenii, aby wyrównać szanse. To prawdopodobnie położyłoby kres przemocy i dałoby szansę rozmowom pokojowym. Jednocześnie Izrael musi rozpoznać obecne zagrożenie ze strony Turcji i zacieśnić stosunki z ludem ormiańskim, z którym Żydzi mają wiele tragicznych doświadczeń.
W końcu obecni śródziemnomorscy sojusznicy Izraela, Cypru i Grecji, byli kiedyś znacznie bliżej Palestyńczyków i krajów arabskich, częściowo ze względu na bliskie więzi Izraela z ich wrogiem, Turcją. Dziś sytuacja jest zupełnie inna. Jeśli Jerozolima ma przeciwstawić się Ankarie, potrzebuje tylu sojuszników, ilu może zdobyć. A jeśli Izrael ma być światłem dla narodów, musi wyznaczyć złoty standard, jeśli chodzi o rozpoznawanie i pamiętanie o ludobójstwie.
Dmitri Shufutinsky jest absolwentem programu studiów magisterskich z zakresu międzynarodowego pokoju i rozwiązywania konfliktów na Uniwersytecie Arcadia. Obecnie mieszka jako Samotny Żołnierz w kibucu Erez w Izraelu, służąc w Brygadzie Givati w ramach programu Garin Tzabar.
Kategorie: Ciekawe artykuly, Polityka