Uncategorized

Pamiętajcie, była jesień:
smutna polska playlista


Sonata, rapowe bity, żałobne ballady i kiczowate melodie. Melancholia, niezadowolenie i egzystencjalny niepokój. Tutaj oferujemy playlistę, która oddaje wiele jesiennych nastrojów.

Fryderyk Chopin – „Sonata fortepianowa nr 2 b-moll op. 35.”.

Zacznijmy od tego, co w polskiej muzyce najważniejsze, czyli Chopina . Jak pisał swoje utwory największy polski kompozytor? Jego przyjaciółka i towarzyszka, George Sand, napisała w lipcu 1839 roku:

Czasem Chopin czuje się lepiej, czasem gorzej. Nigdy nie czuje się zupełnie dobrze lub całkowicie chory. Kiedy tylko ma trochę siły, jest wesoły, a gdy ogarnia go melancholia, rzuca się na fortepian i układa strony pięknej muzyki.

Powstało mniej więcej w czasie, gdy Chopin kończył II Sonatę fortepianową b-moll op. 35 – dzieło, które prawie każdy słyszał. Nawet jeśli ktoś nie zna całej sonaty, większość ludzi zna ostatnią część, „ Marsz żałobny ”, który pojawia się w niezliczonych filmach i jest grany na pogrzebach. W 1848 roku Chopin pisał w liście do Solange, córki George Sand:

Kiedy grałem Sonatę b-moll dla moich angielskich przyjaciół, przydarzyło mi się coś dziwnego. Grałem mniej lub bardziej dokładnie Allegro i Scherzo i miałem rozpocząć Marsz, gdy nagle ujrzałem wyłaniające się z dołu te przeklęte zjawy, które ukazały mi się pewnego wieczoru w Chartreuse [klasztor w Valldemossie na Majorce]. półotwarta pokrywa fortepianu. Musiałem na chwilę wyjść z pokoju, żeby się ochłodzić, po czym bez słowa wznowiłem grę.

Opisując Sonatę fortepianową b-moll , muzykolodzy posługują się takimi słowami jak: groza, tragedia, niepokój oraz „rozmach ewokujący rytm galopu lub galopu” (Mieczysław Tomaszewski). Witold Lutosławski powiedział, że Sonata fortepianowa b-moll„jest jak solidny kształt – wyrzeźbiony w zboczu góry”. Sam „Marsz żałobny” został napisany nieco wcześniej; Chopin skomponował go 28 listopada 1837 roku, w przededniu rocznicy wybuchu powstania listopadowego. Polscy emigranci często obchodzili rocznice ważnych wydarzeń w polskiej historii, a „Marsz żałobny” jest jednym z wielkich dzieł tej tradycji. Dziś marsz Chopina jest jednym z najsłynniejszych dzieł muzyki żałobnej. Franciszek Liszt usłyszał w nim „marsz narodu pogrążonego w żałobie, lamentującego nad własną klęską”.

Grammatik – „Jest Już Późno, Piszę” / Zbigniew Wodecki – „Pieśń Ciszy”

Album Światła Miasta , wydany w 2000 roku przez Grammatik – zespół raperów Ashy, Eldo i Jotuze oraz producenta muzycznego Noona (Mikołaj Bugajak) – to chyba najbardziej nostalgiczny album w historii polskiego rapu.

Wszystko dzieje się w brudnych miejskich dzielnicach. Ci raperzy żywo przypominają chuligaństwo i szalone imprezy swojej młodości, ale obecnie dotyczą ich bardziej dojrzałe refleksje i problemy. Na przykład: jak pisać?

Myśli pisane nocą, przepełnione melancholią, wiem, że właśnie w tej chwili ktoś gdzieś,
zostawia za sobą myśl wieczną,
Stawiając pomnik słowami trwalszymi od brązu,
Jak pisze Horacy, by zwalczyć upływ czasu.

Przeł. SG

W ostatnich taktach utworu Noon przytacza wersety z Pieśni Ciszy polskiego muzyka Zbigniewa Wodeckiego .

Lenny Valentino – „Zniszczyłaś To, Czy Zniszczyłem To Ja”

W 2001 roku album Uwaga, jedzie trawaj wydał zespół Lenny Valentino, którego trzon tworzył Artur Rojek (znany w przeszłości jako założyciel i lider zespołu Myslovitz, obecnie artysta solowy i organizator OFF Festivalu w Katowicach) oraz Mietall Waluś z Negatywu. Skąd wziął się tytuł tego albumu? Rojek wyjaśnia:

Kiedy byłem mały, mieszkałem przy torach tramwajowych. Gdy przejechał tramwaj numer 14, wszystko w naszej szafce kuchennej zadrżało. Kiedyś człowieka przejechał tramwaj pod moim oknem, ale nie śnię o tym w nocy, to nie było takie traumatyczne przeżycie.

To kolejna płyta, na której każdy utwór jest pełen melancholii. Po prawie dwóch dekadach ciekawie poczytać wywiady z twórcami albumu. „To nie są klasyczne piosenki” – mówi Rojek. „Piosenki są zaaranżowane w nietypowy sposób. […] W każdy instrument włożono wiele myśli”. Dziś powiedzielibyśmy po prostu, że są to ciekawie skomponowane piosenki.

Sława Przybylska – „Pamiętasz, Była Jesień” (pamiętacie, to była jesień)

To była ulubiona piosenka Wojciecha Jerzego Hasa . Został napisany specjalnie do jego filmu Pożegnania z 1958 roku i grał go w wielu innych. Muzykę tego jesiennego tanga skomponował Lucjan Kaszycki, a teksty napisali Andrzej Czekalski i Ryszard Pluciński. Melodia pojawia się w filmie wielokrotnie; a w jednej z ostatnich scen w wykonaniu Sławy Przybylskiej (choć na ekranie widzimy Annę Łubieńską).

Maanam – „Parada Słoni i Róża”

Kora i Maanam dali polskiej popkulturze nie tylko nowe, niepowtarzalne rozwiązania muzyczne, ale także rodzaj liryzmu, który wcześniej można było znaleźć tylko w poezji. To często dziwaczne i surrealistyczne, ale jednak komentarz do rzeczywistości. Bez charyzmatycznego śpiewu Kory jej poetyckie teksty tracą wiele ze swojej mocy. Ale kiedy słuchasz jej piosenek, to niesamowite, że potrafi wywołać w słuchaczu tak wiele emocji za pomocą zaledwie kilku pozornie bezsensownych słów.

Molesta – „Klima” (feat. Chada)

W warstwie lirycznej Klimy wyprodukowanej przez DJ 600V nie ma zbyt wiele jesiennej melancholii, ale czy można sobie wyobrazić bardziej melancholijny beat? Aby stworzyć niepowtarzalną atmosferę, wystarczą dwie nuty zagrane na pianinie. W piosence występuje raper Chada, który zmarł w marcu 2018 roku.

Stanisław Grzesiuk – „Bal na Gnojnej” / Sokół i Marysia Starosta – „Mirek”

Bal na Gnojnej, jak nosi tytuł Bal u Starego Joska , skomponowała w latach 30. XX wieku Fanny Gordon (Fajga Jofe) – najsłynniejsza (i jedyna) kompozytorka muzyki rozrywkowej w międzywojennej Polsce. Gordon urodził się w Rosji w 1914 roku; jej rodzice wyemigrowali do Polski tuż po rewolucji październikowej. Komponowała muzykę dla teatru i kabaretów, a jej piosenki wykonywały takie gwiazdy jak Mieczysław Fogg. W latach 30. studiowała w Chicago, mieszkała też w Nowym Jorku. W 1938 wróciła do Warszawy i mieszkała tam aż do inwazji niemieckiej, kiedy to uciekła z miasta i wróciła do Rosji. Przeżyła oblężenie Leningradu i mieszkała w mieście (którego nazwę zmieniono na Sankt Petersburg we wrześniu 1991 r.) aż do śmierci w lipcu 1991 r. Wielu uważa, że ​​ta piosenka to warszawska ballada spisana i zaaranżowana przez Stanisława Grzesiuka. W każdym razie to jedna z najsmutniejszych polskich piosenek.

Współcześni muzycy warszawscy nadal piszą podobne ballady. Na przykład piosenka Mirek Sokoła i Marysi Starosta. Sokół, znany jako członek hiphopowej grupy WWO, jest jednym z najzdolniejszych gawędziarzy polskiego rapu. W piosence Sokół i Starosta opowiadają historię Mirka:

Mirek nie zdążył ukończyć podstawówki,
bo do baru z alkoholem biegał od najmłodszych lat,a swojej dwuletniej córce nie okazuje zbytniego uczucia,mówi: „Przestań krzyczeć albo ja” Zamknę cię w lodówce”.

Republika – „Moja Krew” (Moja Krew)

Punki nie przepadały za muzyką Grzegorza Ciechowskiego i jego nowofalowego zespołu Republika; wiele koncertów zakończyło się bójkami pomiędzy fanami Republiki a fanami punk rocka. Rzucanie pomidorami i butelkami było normą, czasem dochodziło do bójek na pięści. Ale od czasu do czasu muzyka była w stanie zatrzymać spór między fanami, zwłaszcza gdy Repbulika zaczęła grać piosenkę Moja Krew . Słowa są śpiewane jak gniewny protest song nad prostym klawiszowym riffem, a może jak piosenka podczas rytuału inicjacyjnego dla jakiejś ezoterycznej grupy. Do tego dochodzą falsetowe wokalizacje, saksofon i hałaśliwe gitary. W końcu piosenka rozpada się w kompletny chaos, w końcu ustępując miejsca dzwonkom bijącym w rytmie, który stopniowo narasta, aż zamienia się w marszowy rytm.

Reni Jusis – „Ostatni Raz (Zanim Zniknę)” (Ostatni raz [zanim zniknę])

Polska na początku XXI wieku nie produkowała zbyt wiele muzyki elektronicznej . Gdy świat coraz bardziej zdominowała elektroniczna muzyka popowa Kylie Minogue, Britney Spears i Madonny, polska muzyka popularna nie była w stanie uwolnić się od jednolitych pop-rockowych oczekiwań narzuconych przez Radiową Trójkę. Jedną z nielicznych wokalistek, które wprowadziły „nowe brzmienia” (dzisiejsze młodsze pokolenie pewnie tego nie pamięta, ale dekadę temu tak określano muzykę elektroniczną) była Reni Jusis. Dynamiczny, niemal transowy beat miesza się z nostalgiczną piosenką o przemijaniu i pożegnaniach.

Zdzisława Sośnicka – „Realia” (Rzeczywistości)

To piosenka o rozpadającym się związku: „Co jest z nami nie tak, co jest ze mną nie tak / Twoje oczy są puste, chłodne jak lustra / Stoję przed tobą jak szklane drzwi balkonowe”. Ale słuchając go, trudno zapomnieć, kiedy został napisany – w 1984 roku, niecały rok po zakończeniu stanu wojennego. W tym czasie teksty Jacka Cygana mogły nabrać nowych znaczeń: „Rzeczywistości tak bardzo bolały / […] / Ciągle znikam, gdy jestem z wami”. Krzesimir Dębski skomponował muzykę do tego ponurego hymnu disco. To jeden z najciemniejszych utworów w polskiej muzyce rozrywkowej doby PRL. Właściwie byłby to świetny cover dla zespołu gotyckiego dark wave.

Akcent – ​​„Psotny Wiatr”

Disco polo wchłonęło i przekształciło muzykę elektroniczną i różnego rodzaju disco, ale też przejęło polskie tradycje pieśni poetyckiej i pewne wątki z muzyki ludowej – oczywiście nie tradycyjnej, ale takiej wersji muzyki ludowej prezentowanej przez komunistyczny przemysł kulturalny. Disco polo również często nawiązuje do muzyki cygańskiej. Słychać to chociażby w nostalgicznym utworze Psotny Wiatr Akcenta . Zenek Martyniuk, lider Akcentu, jest wielkim entuzjastą polskiej kultury romskiej.

Czesław Niemen – „Jednego Serca”

Trudno rozstrzygnąć, która z piosenek Czesława Niemena jest najbardziej jesienna i melancholijna. Rzućmy okiem na coś mniej oczywistego – na przykład piosenkę Jednego Serca ze słynnego albumu Enigmatic , w której znalazły się słowa Adama Asnyka. To XIX – wieczna poezja osadzona w muzycznej aranżacji, z której Janis Joplin mogła być dumna. Niemen gra w tym utworze na organach Hammonda, a towarzyszy im Zbigniew Namysłowski i Michał Urbaniak na saksofonie, Tomasz Jaśkiewicz na gitarze, Janusz Zieliński na basie i niezastąpiony Czesław Bratkowski na perkusji. Zapasowe harmonie zapewniają śpiewacy z Alibabek.

Alibabki – „Szary Kolor Twoich Oczu”

Kiedy myślimy o dziewczęcych zespołach z czasów PRL, zwykle przychodzą na myśl wesołe piosenki o miłości, a może absurdalne piosenki o błahych rzeczach. Jednak czasami śpiewali też smutniejsze piosenki. Możemy pomyśleć na przykład o opisie wietrznego listopada w Szarym Kolorze Twoich Oczu Alibabki :

Jest jesień, nadchodzi deszczowa pogoda,
liście lecą, jest listopad,
rozpościera się żółty dywan
, ale oczy wciąż są szare.

Krystyna Prońko – „Deszcz w Cisnej / Kto Dał Nam Deszcz”

Jesień bywa posępna, a dni krótsze, które psują nam nastrój, ale jesień też może być piękna. Krystyna Prońko śpiewała o złotych jesieniach i deszczu, które wprawiają nas w senne zadumy, a nie depresję: „Tu czuję się coraz lepiej / Jak pada / Deszcz w Cisnej / Ślizgają się koła samochodu / Wycieraczki płaczą smutno w deszczu / Pustka rytm kropli deszczu / Stukanie w moje drzwi”.

Słuchając tej piosenki Janusza Komana, trudno nie zanucić niemal identycznej melodii z piosenki Shaft Isaaca Hayesa z klasycznego filmu Blaxploitation o tym samym tytule w reżyserii Gordona Parksa. Plagiat? Może to raczej dowód na to, że słowiańska dyskoteka i dusza nie powstały w kulturowej pustce. Twórcy piosenek i muzycy bardzo dobrze znali muzykę zachodnią i pozwalali sobie na swobodne inspirowanie się nią. W dzisiejszych czasach prawdopodobnie byłby pozew o miliony dolarów, ale na szczęście ludzie nie dbali tak bardzo o autorstwo melodii w dawnych czasach.

Jednak deszcz nie zawsze jest taki przyjemny. „Kto dał nam ten deszcz / Ten trzydniowy deszcz?” pyta Prońko w innej piosence.

Top One – „Biały Miś”

Kto napisał Biały Miś ? Nikt nie wie. Jedna z teorii głosi, że piosenkę napisał Mirosław Górski, który w latach 70. odbywał obowiązkową służbę wojskową i grał w orkiestrze wojskowej. Podobno napisał kultową piosenkę z tęsknoty za żoną i synem (i cierpiąc na obolałe stopy, dzięki czemu nie musiał wychodzić na ćwiczenia). Doszła do niego muzyka: „Po skończeniu pisania piosenki zagrałem ją w koszarach mojemu kuzynowi Ryśkowi, który powiedział: „To jest piękne!” – genezę tego przeboju disco polo opisał w Dużym Formacie Kamil Bałuk.: „Wszyscy klaskali i chcieli jeszcze raz to usłyszeć. I dobrze, bo piosenka zrobiła na mnie takie wrażenie, że dopiero za drugim razem wyraźnie usłyszałam melodię – wspomina Maria Górska, żona Mirosława. – płakałem. Od razu wiedziałam, że piosenka była o tym, jak bardzo tęsknił za mną i naszym synem Andrzejkiem. Nazywaliśmy go „białym misiem”, bo miał bardzo jasne włosy”.

Niektórzy mówią, że po raz pierwszy usłyszeli Białego Misia w latach 60., a Górscy sfabrykowali tę historię. Jest nawet „kartonowa płyta” (rodzaj taniej płyty wykonanej z cienkiego, powlekanego plastikiem kartonu, który był powszechny w czasach PRL) wydana w 1966 roku z Białym Misiemw aranżacji „big-beat”, z Januszem Idzikiem jako kompozytorem. Wiemy, że w latach 70. wykonywał go zespół prowadzony przez Waldemara Górskiego, brata Mirosława Górskiego. Dokładna historia dalszych losów pieśni czeka na kronikarza. W latach 90. wykonywały go niemal wszystkie zespoły disco polo i weselne. Nikt nigdy nie zdołał potwierdzić autorstwa utworu. Dla wielu to symbol kiczu, ale trudno nie cieszyć się pięknem melodii. Żałobne solówki Top One na saksofonie poruszają, a wersja Tymona Tymańskiego pokazuje, że można je zagrać w mniej banalny sposób.

Kury – „Jesienna Deprecha” (Jesienna Depresja)

„Miała to być najbardziej idiotyczna płyta na świecie, ale mimowolnie stała się płytą pokolenia” – mówił wiele lat później o płycie POLOVIRUS Tymon Tymański , założyciel grupy Kury . Muzycy słuchali melodii disco polo i power dance granych w klubach tanecznych w latach 90-tych. Ten rodzaj muzyki przeżywał wówczas rozkwit ze względu na sukces finansowy i artystyczny. W rozmowie z Anną Gacek Tymański wspominał:

Pisząc Jesiennę Deprecha myślałem o Soft Cell i Joy Divison. Chciałem śpiewać teksty o przemijaniu, śmierci i wojnie do melancholijnej muzyki. Kiedy gram tę piosenkę, część mnie wstydzi się, ale część mnie też myśli, że może być w tym coś dobrego.

Warto też zauważyć, że nie ma – i prawdopodobnie nigdy nie będzie – innego albumu nawiązującego do disco polo, na którym występują tak wybitni muzycy. Na POLOVIRUSie usłyszymy tak znanych wykonawców jak Jacek Olter, Leszek Możdżer , Jerzy Mazzoll, Tomasz Gwinciński czy Olaf Deriglasoff.

Filip Lech

Pamiętajcie, była jesień: smutna polska playlista

Kategorie: Uncategorized

Leave a Reply

Witryna wykorzystuje Akismet, aby ograniczyć spam. Dowiedz się więcej jak przetwarzane są dane komentarzy.