Uncategorized

Cóżem Ci, Boże, zawinił, że teraz właśnie Cię zbrakło?


Portret Janusza Korczaka autorstwa Edwarda Knapczyka, 2021.

Wołam: „ludzie”. Żadnej odpowiedzi. Wołam: „mamo”. I nic. Ostatnim wołaniem wołam: „Boże”. I cóż? Nic – sam. Modlitwa Janusza Korczaka.

W 1922 roku Janusz Korczak wydał książkę „Sam na sam z Bogiem. Modlitwy tych, którzy się nie modlą”. Ksiądz Jan Twardowski nazwał ją po latach „arcydziełem literatury”.

Opuściłeś mnie, Boże, cóżem Ci zawinił?

Samotny teraz jestem i drogi nie wiem.

Zabłądziłem w posępnym zmierzchu, zabłądziłem w ponurej życia gęstwinie.

Opuściłeś mnie, Boże; czyżem się uprzykrzył?

Samotny błądzę i stroskany.

Miga światło; a boż wiem, czy chata, czy zdradny ognik, co klika na topiele?

Widzę zdrój; a boż wiem, czy nie miraż zmysłów?

Spieczone wargi moje, choć mrok, który jak słońce piecze, a może mrozi, może ogień z wewnątrz mu naprzeciw we mnie. Nie wiem.

Zabłądziłem w posępnym zmierzchu, a Bóg poszedł sobie gdzieś daleko, samego mnie zostawił

Janusz Korczak

Cóżem Ci, Boże, zawinił, że teraz właśnie Cię zbrakło, gdy mi się stopy w ciernie uplątały, a ręce i serce krwawią?

Wołam: „ludzie”. Żadnej odpowiedzi. Wołam: „mamo”. I nic. Ostatnim wołaniem wołam: „Boże”. I cóż? Nic – sam.

Anioła mi daj Smutku. Nie o radość proszę, nie o zielone szczyty, nie sny błękitne, nie skrzydlate snopy promieni. Bodaj smutek, bo tak znów samemu, bo sam jedniusieńki, mam dalej błądzić, przedzierać się i krwawić w mroku?

Sobie się skarżę, duszy własnej zwierzam mój do Ciebie żal, mój do Ciebie, Boże, żal. Nie proszę – upominam się, Boże.

Z Tobą wyszedłem w drogę, porzucony czy mam samotny teraz dalej, gdym zdrożony, znużony i w gęstwinie drogi nie znam?

Czy pamiętasz, Boże, ufałem Ci, czyś zapomniał, Boże, naiwne z Tobą szepty, tajemnic ciche wyznania, rzewne Tobie łzy?

Nie żal, a zdumienie, nie wątpienie, a niepokój, nie gniew, a prośba, gdy widziałem, że mnie opuszczasz, że się oddalasz, że znikasz.

Bez słowa.

Winy w sobie szukam, ale żadna nie tak wielka, że nie skarcić, nie zagrozić, ale sobie zaraz zupełnie odejść musiałeś.

Jakże teraz powrócisz, co do Ciebie zagadam, co powiesz?

Zabłądziłem w posępnym zmierzchu, a Bóg poszedł sobie gdzieś daleko, samego mnie zostawił.

Skargę na łez paciorkach na piersi zawiesiłem. Twoja wina, Boże.

 Janusz Korczak

Ur. 1878 lub 1879, zm. 1942 w obozie zagłady w Treblince. Pedagog, wychowawca, lekarz, pisarz, społecznik, założyciel i opiekun Domu Sierot w Warszawie. Był jednym z najbardziej znanych polskich Żydów, pochodził z zasymilowanej rodziny prawniczej. Ukończył medycynę na Uniwersytecie Warszawskim, służył w wojsku polskim w trakcie wojny polsko-bolszewickiej. Mieszkał w Warszawie, angażował się w działalność społeczną, był autorem artykułów na temat tragicznej sytuacji warszawskich robotników, zwłaszcza na Powiślu. W czasie II wojny światowej zamieszkał w getcie warszawskim, gdzie prowadził Dom Sierot. Zginął wraz ze swoimi podopiecznymi na początku sierpnia 1942 roku w Treblince.

Cóżem Ci, Boże, zawinił, że teraz właśnie Cię zbrakło?

Kategorie: Uncategorized

Leave a Reply

Witryna wykorzystuje Akismet, aby ograniczyć spam. Dowiedz się więcej jak przetwarzane są dane komentarzy.