Uncategorized

O Mikołaju Grynbergu

Mikolaj Grynberg


Rocznik 1966. Fotograf, pisarz dokumentalista, prozaik. Autor albumów „Dużo kobiet” i „Auschwitz – co ja tu robię?” oraz tomów opowiadań „Rejwach” i „Poufne”. Od lat zbiera opowieści polskich Żydów – opublikował je w zbiorach rozmów „Ocaleni z XX wieku”, „Oskarżam Auschwitz” i „Księga wyjścia”.
Zdaniem wielu mistrz pytań i prowadzenia rozmów. Czy mylę się sądząc, że jest dzisiaj w Polsce wziętym pisarzem? Zadaje nieznajomym pytania, odpowiedzi trudno przewidzieć. W filmie “Dowód tożsamości” spytał  małą dziewczynkę: – “Czy ty jesteś Żydowką? ” A ta na to: -“Jeszcze tego nie wiem”.


Ostatniej książki,  “Jezus umarł w Polsce” , nie poswięca polskim Żydom (znam takich, ktorzy uważają, że to jego obsesja). Tym razem interesują go losy ludzi uciekających do Europy z innych części świata. Rozmówców znajduje na Podlasiu, któryś z nich mowi: “Jezus nie żyje, w sensie, ze jedna z osób, która nie żyje, miała na imię Issa”. Grynberg opowiada o Polsce ostatnich kilkunastu miesięcy, kraju, w którym rzekomo miłość bliźniego stawiana jest na pierwszym miejscu.


Polscy decydenci mają dwa oblicza. Otworzyli granice uciekinierom z Ukrainy, po drugiej stronie kraju uprawiają pushback. Polacy oglądają telewizję, przerażają ich agresywni muzułmanie we Francji i w innych krajach europejskich. 


Grynberg pyta funkcjonariusza Straży Granicznej, cytuję: 
-Przerzucał pan?
-Kurwa, człowieku! Przerzucałem i co, zadowolony pan jest teraz?
-Chciałbym zrozumieć, jak to się dzieje, że mąż, ojciec dzieciom przerzuca cudze dzieci  przez druty.  Gdyby pan nie miał kredytu albo gdyby pana żona miała pracę, to nie robiłby pan tego?
-Brakuje mi trzech lat do wysługi lat, rozumie pan?
Ktoś inny tak odpowiada na pytanie czy denuncjuje się na Podlasiu kolorowych uciekinierów:
– ” W tym cholernym katolickim kraju, religii opartej na miłosierdziu, im jesteś bardziej wierzący, tym, kurwa, masz mniej tego miłosierdzia w sobie, to jest coś niewiarygodnego.”


Wolontariuszka: Jak widzę w telewizji strażnika, który pomaga Ukraińcom na granicy – i walizkę poniesie, i dziecko weźmie na ręce – to mnie taki wkurw strzela, że nie wiem, co mam ze sobą zrobić. A u nas taki strażnik to bierze kobietę z dzieckiem i wyrzuca za „żyletki”. Czym się różnią tamte dzieci od tych z naszej granicy?Grynberg: Czym?
Wolontariuszka: … zły kolor skóry, tym się różnią


Dzięki wywiadom zdobył autor szokujące niekiedy informacje. Pushback spowodował, że w lasach zmarło z wycieńczenia, głodu i zimna 45 osób, Grynberg załączył w książce listę. Kuszeni perspektywą – przy pomocy często brutalnych mafijnych przemytników – przedostania się do Europy liczyli, że po polskiej stronie granicy taksówką wynajętą za około 5 tysięcy euro dotrą do autobusu, który dowiezie ich do Berlina. Podobno wyłapano i posadzono organizację założoną przez kiboli skłóconych ze sobą klubów piłkarskich. Wywozili ludzi z lasu. Stworzyli firmę „taksówkową”, zarabiali olbrzymie pieniądze.


Nie jestem krytykiem literackim, mimo to ośmielam się publicznie orzec, że książki Mikołaja Grynberga warte są czytania

Bronek

Wszystkie wpisy Bronka TUTAJ

Kategorie: Uncategorized

2 odpowiedzi »

  1. Grynberg siedzi w Polsce i kompletnie nie rozumie (raczej nie chce zrozumiec) sytuacji, ktora powstaje w krajach, ktore sie lituja i daja schronienie t.zw. uciekinierom z BW. Porownanie sytuacji Zydow uciekajacymi przed tymi, ktorzy chcieli ich zamordowac do sytuacji tych, ktorzy z BW/Bialorusi chca sie dostac do Zachodniej Europy, jest po prostu chore. Jedni chcieli zachowac zycie, ci drudzy chca lepszych warunkow do zycia. I gdyby mozna liczyc, ze gotowi sa dostosowac sie do istniejacych na Zachodzie warunkow i rzetelnie walczyc o lepsza przyszlosc dla siebie i swoich rodzin, to mozna by to zaakceptowac. Problemem jest, ze jest ich tak strasznie duzo, ze nie ma mozliwosci ich przyjecia w odpowiedni sposob – a oni sami w wiekszosci zyja w przez siebie stworzonych gettach z pomocy socialnej. Wielu zajmuje sie do tego dzialanoscia kryminalna – i w zasadzie gardzi panstwem, ktore dalo im schronienie i pomoc. Prawdopodobienstwo, ze na dluzsza mete cos pozytywnego z tego wyniknie jest zerowe i tylko najwieksi naiwniacy wierza w cos innego. Nie: w koncowym rozrachunku beda oni wprowadzac mentalnosc, warunki zycia i kulture od, ktorych (podobno) chcieli uciec. Wiec dla panstw zachodnich pozostaje pytanie: po co ich przyjmowac? Powoli dociera to do dycydentow na Zachodzie: pomysleliscie dlaczego przeszkody na granicy z Bialorusia zbudowano tak szybko – i kto za to zaplacil? Przeciez Polska nie miala sie czego bac, ze oni w Polsce zostana; wszyscy sa w drodze do Niemiec, Francji, Anglii, Szwecji itd.

  2. Z wywiadu z Grynbergiem w Gazecie Wyborczej

    Cóż to za ironia losu, że ty, który rozmawiałeś z tymi, którzy ocaleli, z ich potomkami, teraz słuchasz podobnych historii z granicy polsko-białoruskiej…
    Myślę, że to był jeden z powodów, które mnie tam przyciągnęły. To było zaproszenie także do własnej historii. 80 lat temu mogło to właśnie tak wyglądać. Wioska uznała, że będzie donosić, gdzie się ukrywają ludzie, będzie ich ganiać po lesie, wykorzystując ich całkowitą bezbronność.

Leave a Reply

Witryna wykorzystuje Akismet, aby ograniczyć spam. Dowiedz się więcej jak przetwarzane są dane komentarzy.