Przyslal Leon Schatz

Powieściopisarz David Grossman: Czy jesteśmy w stanie zrozumieć, że to, co się tutaj wydarzyło, jest zbyt ogromne i zbyt straszne, by patrzeć na to przez pryzmat utartych paradygmatów?
Około 1000 zabitych cywilów, ponad 3000 rannych, 200 zakładników. Każdy ocalały to cudowna historia zaradności i odwagi. Niezliczone cuda, niezliczone akty heroizmu i poświęcenia żołnierzy i cywilów.
Patrzę na twarze ludzi i widzę szok. Odrętwienie. Nasze serca są obciążone ciągłym ciężarem. W kółko powtarzamy sobie: to koszmar. Koszmar nie do porównania. Nie ma słów, by to opisać. Nie ma słów, by to opisać.
Widzę też głębokie poczucie zdrady. Zdrady obywateli przez ich rząd – przez premiera i jego destrukcyjną koalicję. Zdrady wszystkiego, co cenimy jako obywatele, a w szczególności jako obywatele tego państwa. Zdrada jego formacyjnej i wiążącej idei. Najcenniejszego depozytu ze wszystkich – narodowego domu narodu żydowskiego – który został przekazany jego przywódcom, aby go strzegli i który powinni traktować z szacunkiem. Ale zamiast tego, co widzieliśmy? Co przyzwyczailiśmy się widzieć, jakby było to nieuniknione? To, co widzieliśmy, to całkowite porzucenie państwa na rzecz drobnych, chciwych programów i cynicznej, wąskiej, szalonej polityki.
To, co się teraz dzieje, jest konkretną ceną, jaką Izrael płaci za to, że przez lata był uwodzony przez skorumpowane przywództwo, które doprowadziło go do upadku; które doprowadziło do erozji instytucji prawa i sprawiedliwości, wojska, systemu edukacji; które było gotowe narazić go na egzystencjalne niebezpieczeństwo, aby utrzymać premiera z dala od więzienia.
Pomyśl teraz o tym, z czym współpracowaliśmy przez lata. Pomyśl o całej energii, myślach i pieniądzach, które zmarnowaliśmy na oglądanie Netanjahu i jego rodziny rozgrywających dramaty w stylu Ceaușescu. Pomyśl o groteskowych iluzjach, które stworzyli dla naszych niedowierzających oczu.
W ciągu ostatnich dziewięciu miesięcy miliony Izraelczyków co tydzień wychodziły na ulice, aby protestować przeciwko rządowi i człowiekowi stojącemu na jego czele. Był to ruch o ogromnym znaczeniu, próba przywrócenia Izraela na właściwy kurs, z powrotem do wzniosłej idei leżącej u podstaw jego istnienia: stworzenia domu dla narodu żydowskiego. I to nie byle jakiego domu. Miliony Izraelczyków chciały zbudować liberalne, demokratyczne, miłujące pokój państwo, które szanuje wiarę wszystkich ludzi. Ale zamiast słuchać tego, co ruch protestu ma do zaoferowania, Netanjahu postanowił go zdyskredytować, przedstawić jako zdradziecki, podżegać przeciwko niemu, pogłębiać nienawiść wśród jego czynników. Wykorzystał jednak każdą okazję, by zadeklarować, jak potężny jest Izrael, jak zdeterminowany, a przede wszystkim – jak dobrze przygotowany, by stawić czoła każdemu zagrożeniu.
Powiedz to rodzicom oszalałym z żalu, dziecku wyrzuconemu na pobocze drogi. Powiedz to zakładnikom. Powiedz to ludziom, którzy na ciebie głosowali. Powiedz to 80 wyłomom w najbardziej zaawansowanym ogrodzeniu granicznym na świecie.
Ale nie popełnij błędu i nie daj się zmylić: Przy całej wściekłości na Netanjahu, jego ludzi i jego politykę, horror ostatnich kilku dni nie został spowodowany przez Izrael. Został on spowodowany przez Hamas. Okupacja jest zbrodnią, ale zastrzelenie z zimną krwią setek cywilów – dzieci i rodziców, osób starszych i chorych – jest jeszcze gorszą zbrodnią. Nawet w hierarchii zła istnieje “ranking”. Istnieje skala dotkliwości, którą zdrowy rozsądek i naturalne instynkty mogą zidentyfikować. A kiedy widzisz pola śmierci na terenie festiwalu muzycznego, kiedy widzisz terrorystów Hamasu na motocyklach ścigających młodych imprezowiczów, z których niektórzy wciąż tańczą, nie zdając sobie sprawy z tego, co się dzieje …
Nie wiem, czy działaczy Hamasu należy nazywać “zwierzętami”, ale bez wątpienia stracili oni swoje człowieczeństwo.
Poruszamy się przez te noce i dni jak lunatycy. Próbujemy oprzeć się pokusie oglądania przerażających klipów i słuchania plotek. Czujemy strach wśród tych, którzy po raz pierwszy od 50 lat – od wojny Jom Kippur – doświadczają przerażającej perspektywy porażki.
Kim będziemy, gdy powstaniemy z popiołów i ponownie wkroczymy w nasze życie? Kiedy poczujemy ból słów pisarza Haima Gouriego, napisanych podczas wojny arabsko-izraelskiej w 1948 roku: “Jak liczni są ci, których już z nami nie ma”. Kim będziemy i jakimi ludźmi będziemy po tym, co zobaczyliśmy? Od czego zaczniemy po zniszczeniu i utracie tak wielu rzeczy, w które wierzyliśmy i którym ufaliśmy?
Jeśli mogę zaryzykować przypuszczenie: Izrael po wojnie będzie znacznie bardziej prawicowy, wojowniczy i rasistowski. Wymuszona na nim wojna utrwali najbardziej skrajne, nienawistne stereotypy i uprzedzenia, które kształtują – i będą kształtować jeszcze mocniej – izraelską tożsamość. I ta tożsamość będzie odtąd ucieleśniać traumę października 2023 r., a także polaryzację, wewnętrzny rozłam.
Czy to możliwe, że to, co zostało utracone – lub zawieszone na czas nieokreślony – 7 października, było niewielką szansą na prawdziwy dialog, na prawdziwą akceptację istnienia drugiego narodu? I co mówią teraz ci, którzy wysuwali absurdalne pojęcie “państwa dwunarodowego”? Izrael i Palestyna, dwa narody zniekształcone i zepsute przez niekończącą się wojnę, nie mogą być nawet dla siebie kuzynami – czy ktoś jeszcze wierzy, że mogą być połączonymi bliźniakami? Zanim będzie można mówić o akceptacji i uzdrowieniu, musi minąć wiele bezwojennych lat. W międzyczasie możemy sobie tylko wyobrazić skalę strachu i nienawiści, które teraz wypłyną na powierzchnię. Mam nadzieję, modlę się, aby na Zachodnim Brzegu znaleźli się Palestyńczycy, którzy pomimo nienawiści do Izraela – swojego okupanta – oddzielą się, czy to czynem, czy słowem, od tego, co zrobili ich rodacy. Jako Izraelczyk nie mam prawa prawić im kazań ani mówić, co mają robić. Ale jako człowiek mam prawo – i obowiązek – wymagać od nich humanitarnego i moralnego postępowania.
Pod koniec ubiegłego miesiąca przywódcy Stanów Zjednoczonych, Izraela i Arabii Saudyjskiej entuzjastycznie mówili o porozumieniu pokojowym między Izraelem a Saudyjczykami, które opierałoby się na porozumieniach normalizacyjnych Izraela z Marokiem i Zjednoczonymi Emiratami Arabskimi. Palestyńczycy są ledwo obecni w tych porozumieniach. Netanjahu, arogancki i emanujący pewnością siebie, zdołał – według jego słów – zerwać związek między problemem palestyńskim a relacjami Izraela z państwami arabskimi. Porozumienie izraelsko-saudyjskie nie pozostaje bez związku z wydarzeniami “czarnej soboty” między Gazą a Izraelem. Pokój, który miałby zapanować, jest pokojem bogatych. Jest to próba pominięcia sedna konfliktu. Ostatnie dni dowiodły, że niemożliwe jest rozpoczęcie rozwiązywania tragedii na Bliskim Wschodzie bez zaoferowania rozwiązania, które złagodzi cierpienie Palestyńczyków.
Czy jesteśmy w stanie otrząsnąć się z utartych formuł i zrozumieć, że to, co się tutaj wydarzyło, jest zbyt ogromne i zbyt straszne, by patrzeć na nie przez pryzmat utartych paradygmatów? Nawet postępowanie Izraela i jego zbrodnie na terytoriach okupowanych przez 56 lat nie mogą usprawiedliwić ani złagodzić tego, co zostało obnażone: głębi nienawiści do Izraela, bolesnego zrozumienia, że my, Izraelczycy, zawsze będziemy musieli żyć tutaj w podwyższonej czujności i ciągłej gotowości do wojny. W nieustannym wysiłku bycia jednocześnie Atenami i Spartą. I fundamentalna wątpliwość, czy kiedykolwiek będziemy w stanie prowadzić normalne, wolne życie, nieskrępowane zagrożeniami i niepokojami. Stabilne, bezpieczne życie. Życie, które jest domem.
Kim będziemy, gdy powstaniemy z popiołów?
Kategorie: Uncategorized
Obsesja.
Bla, bla, bla, od pisarza ktory caly czas atakowal swoj kraj a teraz nie bierze odpowiedzialosci za paralizowanie Izraela w imie ” walki o demokracje”, jakby jego ukochni palestyncy zachowaliby sie inaczej gdyby to byl fryzjerczyk Lapid czy nieudacznik Ganz zamiast Netanyahu.
Laskawie dodaje ze nawet ” zbrodnie Izraela nie usprawiedliwiaja ”..,nic o wlasnej odpowiedzialnosci w wpajaniu zludy