Przyslal Adam Mer

Płaczą nie tylko Palestynki w objętej wojną Strefie Gazy. Płaczą też Izraelki, które straciły dzieci i bliskich podczas napaści Hamasu na przygraniczne kibuce, miasteczka, placówki wojskowe. Płaczą matki i dzieci po obu stronach konfliktu. Czemu płaczą? Bo Hamas swą napaścią zmusił Izrael do zbrojnej odpowiedzi.
Przywódcy i napastnicy wysłani przez nich do ataku nie muszą się liczyć z obywatelami Gazy. Nie będzie tam marszów ani protestów przeciwko polityce Hamasu, bo ma on całkowitą kontrolę nad strefą i wszystkimi instytucjami. Także nad resortem zdrowia, którego informacje o liczbie ofiar, w tym dzieci, są trudne do niezależnego zweryfikowania i stanowią część wojny informacyjnej. Uwagę przykuł szpital al-Szifa, w którym lub pod którym Hamas ma centrum dowodzenia i zbrojownię. Zobaczymy, czy to prawda, jak twierdzą zgodnie Amerykanie i wojska izraelskie, które już tam dotarły.
Propagandowo wojnę na razie wygrywa Hamas. W wolnym świecie tylko do końca października odbyło się ponad 3 tys. marszów i protestów propalestyńskich. Demonstracji proizraelskich było znacznie mniej: ponad 500. Około stu miało charakter „neutralny”, czyli za pokojem dla wszystkich. Propalestyńska demonstracja w Londynie zgromadziła 300 tys. osób, marsz przeciwko antysemityzmowi w Paryżu ponad 100 tys. Żydzi w Europie znów czują się zagrożeni, mimo że co roku obchodzimy Dzień Pamięci o Zagładzie i toczy się w niej dialog chrześcijańsko-żydowski.
Wybór momentu napaści na Izrael wydaje się dobrze przemyślany. Izrael jest głęboko podzielony na zwolenników i przeciwników rządów Netanjahu. Trwa wojna w Ukrainie. Masowe poparcie dla Palestyny wywiera nacisk na demokratyczne rządy Zachodu, na czele z administracją Bidena. Propagandzie rosyjskiej służy za dowód, że polityczne elity Zachodu są oderwane od społeczeństw pragnących pokoju w Gazie i w Ukrainie. Co gorsza, konflikt w Gazie przykrywa w mediach światowych konflikt w Ukrainie. I na to liczy Kreml. Tak więc obraz jest dużo bardziej skomplikowany.
W poczuciu odpowiedzialności za państwo protesty prodemokratyczne w Izraelu są zawieszone. Dziś przybrały formę nacisków na gabinet wojenny, aby zrobił wszystko, co możliwe, dla uwolnienia ponad 200 zakładników wziętych przez hamasowców podczas napaści 7 października. W polityce palestyńskiej rywalizują różne ugrupowania, Al Fatah Arafat, Hamas, islamiści. Podobnie jednak jak w Izraelu wewnętrzne konflikty zeszły teraz na dalszy plan, dominuje solidarność narodowa.
Dla władz Autonomii Palestyńskiej skupionej wokół prezydenta Abassa przetrącenie kręgosłupa Hamasowi przez armię izraelską to jednak pożądany scenariusz, który może prowadzić do odzyskania kontroli nad Gazą. Na razie nie ma o tym mowy. Nie ma tu miejsca na opisywanie historii konfliktu arabko-izraelskiego. Racje Arabów i racje Izraela – państwa, w którym działają legalnie partie reprezentujące interesy sporej mniejszości palestyńskiej – są powszechnie znane.
Próby zażegnania konfliktu podejmowano bez ostatecznego powodzenia. Podobnie są powszechnie znane ciężkie błędy popełniane po obu stronach. Napaść Hamasu tylko pogorszyła i tak słabe widoki na trwałe pokojowe rozwiązanie konfliktu. Ma on też oczywiście wymiar międzynarodowy ze znaczącym udziałem Zachodu i antyzachodnich Iranu i Rosji, co czyni go jeszcze trudniejszym do rozwiązania.
Tak jak jest oczywiste, że tylko szczera i realistyczna zgoda na koegzystencję Arabów z Izraelem może popchnąć sprawę w dobrym kierunku, podobnie oczywisty wydaje się warunek, że tylko upadek satrapii irańskiej, rosyjskiej i saudyjskiej może rozwiązać problem w skali regionalnej. Wszystkie te reżimy mają za nic pragnienia i aspiracje własnych obywateli. Traktują ich jak „żywe tarcze”, mięso armatnie, bezwolną masę. Ich cierpienia wykorzystują do propagandy wewnętrznej i zewnętrznej. Podłożem jest nie tylko dążenie do likwidacji państwa Izrael, ale też nienawiść do narodu żydowskiego.
Krytyka Izraela nie musi być wyrazem antysemityzmu, ale często jest nim podszyta. Tak to odbierają obywatele żydowskiego pochodzenia w wielu państwach. Dlatego ważne jest, by ich współobywatele w krajach demokratycznych okazali im wsparcie w tym trudnym momencie. Pokój między Arabami i Izraelem oznacza uznanie prawa Izraela do istnienia i prawa Palestyńczyków do samostanowienia. Samostanowienie oznacza prawo obywateli do swobodnego, demokratycznego wyboru takiej władzy i takiego państwa, jakiego pragnie większość z nich.
Nam w Polsce sprawa tego konfliktu nie powinna być obojętna. Tak samo jak napaści Rosji na Ukrainę. W obu przypadkach są analogie historyczne i moralne. Nam też zależało na prawie do własnego państwa i samostanowienia. U nas też mieliśmy i mamy antysemityzm, niechęć do Ukraińców i do muzułmanów, choć z Żydami, Ukraińcami i Tatarami, muzułmanami w służbie Rzeczpospolitej żyliśmy wspólnie od wielu wieków. Zrobiliśmy sporo, by naprawić z nimi relacje, ale nie wszystko i nie do końca. Każdy postęp napotyka jednak na zaciekły opór. Historia kręci się w kółko, zamiast iść naprzód.
Antysemityzm nie pomoże sprawie palestyńskiej
Kategorie: Uncategorized
WlodkuS
Niestety nieunkniona jest na północy high intensity wojna. Bez niej osiedla przygraniczne nie mają przyszłości. Na razie żadna strona nie chce sprowokować ogólnej wojny. Hisbollah obawia się amerykańskiej interwencji a Izrael nie chce wojny na dwóch frontach.
JA SIE JUZ POGUBILAM W TYM CO TO JEST ANTYSEMITYZM! JESTES Z NAMI TO DOBRZE ALE JAK OBOK TO JUZ ANTYSEMITA?TERAZ NIE JEST CZAS NA DYWAGACJE 2. WOJNY SWIATOWEJ W ZWIAZKU ZE SMIERCIA ZYDOW. TERAZ JEST WALKA O UTRZYMANIE ISRAELA I ZLIKWIDOWANIE HAMASU, BO TO BEDZIE KOSZTOWALO UPADEK EUROPY I CZESCI SWIATA. DLA ARABOW NIE JESTESMY………….I ONI CHCA PRZEJAC CO SIE DA! KONCENTRUJCIE SIE NA TU I TERAZ!!!!!!!
Marku, IMHO 7/11 zmienil fundamentalnie równowagę sil.
Wrogowie Izraela sa coraz silniejsi, postęp techniczny daje im coraz latwiejszy dostęp do coraz tańszych i wredniejszych broni.
W pewnym momencie nie będzie to oczywiste ze Izrael jest silniejszy i moze się obronić. Ile rakiet ma Hizbollah? Nawet po miesiacy wojny bandyci Hamasu ostrzeliwuja rakietami miasta. Moze będzie powrót do status quo, ale ja w to niewierzę. tzn nie da się utrzymać stanu « low intensity war » .
Wlodek S.
Oczywiście że jest takie ryzyko. Na tym polega strategia Iranu i jego proxis: siać niepewność zakłócić rozwój Izraela, integrację w regionie. Już teraz osiedla przygraniczne na północy zostały ewakuowane. Dlatego Izrael likwiduje Hamas i nieunikniona jest kolejna wojna z Hisbollahem, ktory musi zostać odrzucony od granicy. W 2006r. To było fiasko Olmerta i tej politycznej nieudacznicy Cypi Liwni.
Buta i bezczelnosc Lewakow nie maja granic . Przeciez ci szefowie “Sluzb” Izraela wlasnie tak mysleli jak Wlodek S, przeprowadzali ” ryzyko analize ” : Hamas nie zaatakuje bo ma za duzo do stracenia, dodajmy im liczbe zezwolen na wstep do Izraela !!!!
Widocznie Hamas w lepszych szkolach sie uczyl niz Wlodek i Szefowie.
ml, zastanów się nad tym na zimno. Tu chodzi o przyszlosc po 7/11 a nie historię,
Kiedys analiza ryzyka byla moim zawodem w swiecie techniczno-finansowym. Juz proponowane zmiany prawne Nathanyau byly oceniane jako potencjalny « legal risk » bo inwestorzy potrzebuja bezstronne orzeczenia w potencjalnym konflikcie w państwowych kontraktach ale nie mialo to jeszcze wplywu na realne inwestycje. Inwestorzy zakladali ze Izrael jest w stanie zapewnić bezpieczeństwo fizyczne a terroryzm jest sprawa policji. Politycznie Izrael integrowal się w swiecie arabskim więc polityczne i fizyczne ryzyka malaly. To wszystko zmienilo się po 7/11. Nie ma gwarancji ze rakieta nie spadnie na fabrykę a z reszta personnel jest zmobilizowany. Bez inwestycj, bez perspektyw, startup-nation jest pod znakiem zapytania. Co mogloby odwròcic trend, na pewno nie powrót do status-quo, to nie jest wiarygodna alternatywa dla inwestorów . Perspektywa prawdziwej wojny z bombardowniem miast juz dochodzi do ludzi i będzie miala wiele konsekwencji.
Zarozumialosc, rasism i buta tych z ” Bez zmiany paradigmatu przyszlosć Izraela jest niepewna. ..”
Niektorzy z tych co propagowali to codziennie zamordowani albo porwani w kibutzach obok Gazy, czasami przez tych samych palestyncow ktorzy sie usmiechali i potwierdzali to o ” koniecznosci porozumienia”
I rasizm, tak, myslenie ze palestyncy sa glupsi od nich i zbawia Izrael od ” niepewnej przyszlosci”.
Zbrodniarz Rabin mowil to samo-i po tylu ofiarach i poswieceniach 75% palestyncow popiera Hamas 7 Octobra-a zwolennicy tego operetkowego Generala nie tylko ze dopuscili do tej rzezi Zydow, ale teraz chca powtorzenia tej ” jedynej drogi”, liczac na slabo pamiec pozostalych.
Ewo, jest zupelnie oczywiste, Szostkiewicz nie ma na mysli jakiekolwiek zgody z Hamasem.
A trudno wyobrazić sobie pokój w Izraelu bez porozumienia z Arabami palestyńskimi. Twoje rozwiazanie « mur i karabin », czyli status quo, nie gwarantuje przezycia Izraela.
Dzis Hizbollach ( i Iran) sa w stanie zniszczyć izraelskie miasta, w samobójczym ataku. Nie musi do tego nawet dojsć. Wystarczy realne zagrozenie i znikna inwestycje i ci co moga, opuszcza Izrael. Ten process juz się zacza.
Bez zmiany paradigmatu przyszlosć Izraela jest niepewna.
„Jest oczywiste, że tylko szczera i realistyczna zgoda na koegzystencję Arabów z Izraelem może popchnąć sprawę w dobrym kierunku ( …..) Podłożem jest nie tylko dążenie do likwidacji państwa Izrael, ale też nienawiść do narodu żydowskiego.”
Czyja zgoda na koegzystencję ? Hamasu ?
Do „ zgody na koegzystencję” trzeba dwojga.
Palestyńczycy nie chca żadnej
„ koegzystencji”. Chca zlikwidować „ twór syjonistyczny” i zepchnąć Żydów do morza i wcale sie z tym nie kryją : hasło from the Rover to the Sea..” samo mówi za siebie.
Negocjować traktaty pokojowe można rownie dobrze z krokodylami – rezultat będzie ten sam. Karabin i solidne ogrodzenie sa jedyna gwarancja „pokojowej” koegzystencji.
A jeśli chodzi o „wojnę propagandowa ktora wygrywają Arabowie” to nic by nie wygrali bez usilnej pomocy zachodnich mediow które ochoczo rozpowszechniają kazde z ich bezczelnych kłamstw, BBC i AFP na czele.
A caly artykuł mimo najlepszej woli autora jest poczciwie naiwny i dosyć chaotyczny, powierzchownie porusza kilka wątków nie rozwijając żadnego z nich. Tytuł nie odpowiada treści i brak w nim jakiejkolwiek konkluzji. Niełatwo jest pisac o tym konflikcie, to wymaga ogromnej wiedzy, wyczucia i roreznania i nie każdego autora na to stać, co jest zrozumiałe..
Niestety kazdy chcialby dodać swoje pare groszy bo temat taki gorący i tak „porusza sumienia”… a przeciez jest tyle innych tematow, choćby cierpienia Tybetańczyków pod butem Chin. Czy sa ochotnicy ? Chetnie poczytam 😉
Dzisiaj ,w moim kraju ,na wielkiej demonstracji przemawial Palestynczyk-”my tez jestesmi Semitami,my nienawidzimy tylko syjonizmu.”I 90 % obywateli kraju nie ma pojecia co to Semici a co to antysemityzm,wiec mu wierza.
Antysemityzm pomaga sprawie palestyńskiej. Tego tematu nie ma potrzeby nawet rozszerzać. Autor myli się poważnie.