Uncategorized

DANIEL PASTERNAK – 50 LAT Z KULTURYSTYKĄ (CZ.2)

Znalazi i podeslal Misiu

.mis

reunion68

Stosujesz jakieś specyficzne i nowoczesne metody treningowe?

W klubie ćwiczę według klasycznego systemu „body – building”, oczywiście co jakiś okres zmieniam ćwiczenia. Ostatnie 30 – 40 minut mojego treningu stanowią ćwiczenia aerobowe na maszynach. Na sali treningowej ćwiczy młodzież i dorośli, a ja jestem najstarszym wiekiem, ale jak mi mówią nastolatkowie: podobno jestem „najmłodszy duchem i silny jak koń” (śmiech).

711daniel

I przez trzy dni w tygodniu podziwiają Ciebie i obserwują, jak intensywnie ćwiczysz?
Szeroko otwierają oczy widząc, że wyciskanie leżąc z 100 kilogramową sztangą wykonuję w seriach, a przerwy między seriami robię sobie tylko na dwie minuty. Starsi wiekiem również bacznie mnie obserwują, a później wypytują o moje „tajemnice” treningowe i o udział w ostatnich latach w zawodach. Trudno im uwierzyć, że ja tak po prostu od 50 lat systematycznie sobie ćwiczę i tylko dwa razy nabawiłem się kontuzji w wyniku niedbale wykonanej rozgrzewki.

Twój powrót do „wyczynu” w wieku 74 lat jest imponujący. Przypomnij sukcesy w wyciskaniu leżąc sztangi.
Od kilku lat na siłowni często słyszałem głosy: dobrze Ci idzie w wyciskaniu leżąc, to może byś wystartował w zawodach dla weteranów. W 2010 roku spróbowałem na Mistrzostwach Szwecji i wygrałem. Rok później zostałem wicemistrzem, a w 2012 r. pokazałem się na Mistrzostwach Europy w Pilźnie. Tam przyszło mi rywalizować w kategorii wiekowej plus 60 lat z zawodnikami młodszymi ode mnie. Nie zdobyłem medalu, ale zapowiedziałem rewanż na mistrzostwach świata, które odbędą się w Pradze pod koniec kwietnia.

W tych zawodach wyciskałeś sztangę mając na sobie sprężynującą koszulkę pomocną do „robienia wyniku”?
Pierwszy raz założyłem ją w ubiegłym roku tuż przed Mistrzostwami Europy. Wszyscy zawodnicy ją zakładają. Śmiesznie to wygląda, bo bez pomocy dwóch osób naciągnięcie na siebie takiego pancerza jest iście cyrkową sztuką. Sprężystość takiej koszulki na ogół zależy od jej cenny.. Z reklam w kulturystycznych magazynach wynika, że z pomocą takiej koszulki, którą nazywam: „mechanicznym podnośnikiem” można „poprawić” swój wynik w wyciskaniu sztangi leżąc, o ponad 60 kilogramów. Na podstawie mojej praktyki, mogą stwierdzić, żeby uzyskać taką poprawę trzeba mieć jeszcze dobrze opanowaną technikę wyciskanie w tym „pancerzu”. Jeszcze jej nie opanowałem, ale wynik uzyskany daje mi satysfakcję. Cóż, żyjemy w świecie komercji i chęci łatwych sukcesów. A w tym przypadku zawodnicy cieszą się z lepszych wyników, zaś producenci „logo” podobnych koszulek, zacierają ręce, mając źródło dochodu.

Jak jest z Twoim zdrowiem?
Systematycznie wszechstronnie ćwiczę, ale w ostatnich latach do mojego rekreacyjnego treningu dodałem specjalizację wyczynową w wyciskaniu sztangi leżąc. Startuję w tym w zawodach, a to już wymaga, abym badał okresowo stan swojego organizmu, szczególnie pracę serca. Ostatnie wyniki gruntownych badań dopuszczają mnie do uprawiania kulturystyki i startu w zawodach. Od dawna staram się trzymać zasady: „komu serce bije wolniej, ten pożyje dłużej”. Wiadomo, że najlepszym sposobem, aby zwolnić rytm serca, jest systematyczny trening, odpowiedni do stopnia wytrenowania i wieku.

Oczywiście, że lepiej żyć dłużej niż szybciej. Jest też pogląd, że można to osiągnąć nie dźwigając ciężarów. Wystarczy rekreacyjnie biegać, jeździć na rowerze czy nawet maszerować.
Nauka wierzy, że to jest zdrowszy i łatwiejszy sposób, aby być sprawnym ruchowo, rzadziej zapadać na choroby serca, być odpornym na infekcje, a ponadto w mniejszym stopniu być narażonym na problemy nowotworowe i neurologiczne.
W młodości całe dnie pływałem, biegałem, godzinami grałem w siatkówkę i piłkę nożną, a osiągnąwszy wiek 27 lat ćwiczyłem sztangą. W ostatnich latach do treningu siłowego włączyłem ćwiczenia aerobowe i codziennie dotleniam organizm spacerując nad wodą na „dystansie” 10 kilometrów. Ponadto regularnie poddaję się kąpieli parowej, która jest doskonałym „treningiem” dla mojego układu krążenia i płuc oraz sposobem wzmacniania odporności organizmu.

Maszerowanie ulicami Sztokholmu to przyjemność?
Oczywiście. Mieszkam w centrum miasta, w domu mającym ponad 90 lat. Z okien mieszkania widzę języki fiordu wypełnionego wodą, wokół nich leciwe i zabytkowe budowle, których znam historyczne sekrety. W pobliżu domu wśród drzew przechodzi spacerowy bulwar, a równolegle do niego wzdłuż fiordów wije się kilometrami trakt przeznaczony do czynnego wypoczynku. Sport uprawiają starsi wiekiem i młodzi, kobiety i młodzież. Zawzięcie maszerują, biegną, jeżdżą na rowerze lub wrotkach. I ten ruch odbywa się do późnych godzin, bez względu na pogodę. Dla kulturysty takiego jak ja, byłoby barbarzyństwem nie przyłączać się do tych miłośników skandynawskiej kultury fizycznej. Ubieram się odpowiednio do panującej pogody i ruszam marszem wybierając kierunek pod wiatr.

Po wysiłku regenerujesz się przed telewizorem?
Nie jestem jeszcze „starym piernikiem” siedzącym godzinami przed telewizorem. Mam swój lepszy, prosty sposób sprawdzony w latach młodości – idę do sauny lub łaźni parowej.
Zresztą nie muszę wychodzić z domu, bo w piwnicy jest dla mieszkańców mała sauna. Jest w nim też mała lokatorska siłownia. Wolę jednak 2 – 3 razy w tygodniu po treningu skorzystać z klubowej sauny.
Po 20-minutach siedzenia w saunie,, wychodzę z kabiny i chłodzę zimnym prysznicem i powtarzam to jeszcze raz. Takie naprzemienne ogrzewanie i chłodzenie organizmu likwiduje zmęczenie, poprawia odporność i jest znakomitą obroną przed bakteriami i wirusami.
Najlepiej jednak lubię korzystać z saun poza miastem, opalanych drewnem. Tam zimą mam okazję hartować ciało wychodząc na dwór nago, gdy temperatura powietrza jest powyżej minus 10 stopni i nacierać się śniegiem. Później kilka minut odpoczywam w cieplejszym miejscu i czuję się jak skandynawski bożek, gotowy do ćwiczeń ze sztangą.

Jesteś ekologicznym kulturystą?
W dużym stopni tak, bo żyję w Szwecji, w której społeczeństwo bardzo dużą wagę przywiązuje do zdrowego żywienia, poszanowania przyrody i ochrony środowiska. Wraz z żoną wiemy, że zdrowie tkwi w naturze, więc usilnie .staramy się dostosowywać do praw i zasad życia zgodnie z naturą. Jest to łatwe, bo np. w zakresie odżywiania – w sklepach przeważają zdrowe dla człowieka produkty: owoce, warzywa, mięso, nabiał, ryby, pieczywo, miód itd. Nad tym, co spożywam, czuwa moja żona. Dzięki niej na stole jest różnorodnie i zdrowo. Mamy jednak i słabości, szczególnie do polskiej markowej wędliny np. „Krakus”, czekolady „Wedel”, a od święta do chałwy orzechowej tej samej firmy.
Alkoholu nie piję, nie palę papierosów, nie wspomagam się anabolikami i produktami dla kulturystów typu odżywka – suplement. Staram się unikać sytuacji stresowych, a jak mnie dopadnie, to wtedy dobrym lekarstwem jest siłownia. Sypiam 8 godzin, 3 – 4 razy w roku ruszamy z żoną zwiedzać świat. I kilka razy w roku wpadamy do znajomych mieszkających w różnych europejskich krajach. Ostatnio byliśmy w Indiach. Nie zapominamy również o przyjaciołach mieszkających na północy Szwecji. Tam wszystko jest ekologiczne, łącznie z typową wiejską sauną opalaną drewnem, w której jest bosko po biczowaniu rozgrzanego ciała brzozowymi gałązkami i wskoczeniu do lodowatego jeziora.

Do zwiedzania świata potrzebne są duże pieniądze.
Znacznie mniejsze niż w Polsce i w wysokości na miarę kieszeni emeryta. Wraz z żoną będąc na emeryturze możemy korzystać ze znacznych rabatów cenowych i zniżek. Wyjazd turystyczny ze Szwecji ( realny koszt danej imprezy) jest niższy o minimum 40 procent niż z Polski. O udogodnieniach dla emerytów sam miałeś okazję się przekonać w moim kraju przebywając w kinie, teatrze, restauracji, korzystając z komunikacji miejskiej, usług banku, siłowni, czy nawet w sklepie. Ja żyję w kraju przyjaznym dla emerytów i to również dotyczy odwiedzających Skandynawię.

Od przyjazdu do Szwecji pracowaliście zawodowo? 
Tak. Ja m.in. byłem kierownikiem wydziału w dużej firmie szwedzko – fińskiej zajmującej się handlem urządzeniami i maszynami, służącymi do wydobycia ropy oraz obróbki drewna. Jednocześnie przez kilkanaście lat zatrudniony byłem na kontrakcie dziennikarza sportowego w Radio Szwecja. Ostatnie lata przed emeryturą pracowałem już tylko w Radio Szwecja.
Żona zawodowo funkcjonowała w służbie zdrowia, z zawodu jest stomatologiem. Pracując sumiennie, z biegiem lat stopniowo podwyższaliśmy nasz status majątkowy, co jest normalne w Szwecji. A spokojną jesień życia traktujemy jako sympatyczne odcinanie kuponów od tego, co wypracowaliśmy przez całe życie.

Czym się zajmowałeś w tych firmach?
W firmie handlowej nadzorowałem prawidłowość realizacji kontraktów handlowych zawartych, głównie z krajami b. ZSRR, zaś w Radio Szwecja pracowałem w sekcji rosyjskiej, zajmującej się przygotowywaniem i prowadzeniem audycji oraz relacjonowania na żywo dużych imprez sportowych dla słuchaczy w ZSRR, a później w Rosji. Opowiadałem słuchaczom o przebiegu 20 olimpiad (10 letnich i 10 zimowych. Byłem sprawozdawcą z Mistrzostw Świata w: podnoszeniu ciężarów, hokeju na lodzie, lekkiej atletyce itd.. Ponadto prowadziłem wywiady ze słynnymi sportowcami. Praca w tych firmach wiązała się z wyjazdami do różnych krajów. Licząc wyjazdy turystyczne odwiedziłem 54 państwa.
.
A jak obecnie jedziesz samochodem, to…
Nie mam na nosie okularów. Jadąc słucham radia i bacznie obserwuję ruch na jezdni. Nie mam obawy, że jakiś pijak biegiem wleci mi pod maskę. Nawet jeśli będzie upojony, to i tak w głowie ma zakodowane, że do przejścia dla pieszych może się zbliżać krokiem chwiejnym czy posuwistym, ale nie biegiem. Zresztą wystarczy, że jak znajdzie się metr przed krawężnikiem, to każdy kierowca zatrzyma przed nim pojazd.
Po latach pracy dorobiłem się markowe „Audi”, hamulce ma prawie tak dobre, jak miał mój Trabancik z 1969 rok (śmiech!).

Boisz się starości?
Jestem na ostatniej prostej i korzystam z życia, ale czuję, że starość nieuchronnie zbliża się, nie odpuści.
Korzystam z tego, że jej skutki jeszcze mnie nie dopadły. Sport kocham, zresztą zawsze byłem nim zauroczony, więc póki starczy sił, będę ćwiczył. Wierzę, że jeszcze kilka lat będę miał zapał i siły, aby w wyciskaniu sztangi leżąc rywalizować z młodszymi. Na ostatnich mistrzostwach najstarszym ich uczestnikiem był 83 – letni „młodzieniaszek”. Pozostaje mi pobić jego rekord (śmiech).
W pozostałych sferach mojego życia jestem w pełni spełniony i dowartościowany. Przy tym jestem wierny własnym wartościom, które są dla mnie stabilizatorami w natłoku otaczającej nowoczesności, więc kiedy starość już mnie dopadnie, nie powiem, że poddaję się, ale dopiero wówczas odstawię ćwiczenia kulturystyczne i polubię nową rzeczywistość. Teraz troszkę zwalniam tempo.

Wyczynowi sportowcy to nie są normalni ludzie. Gdy zaprzestają ćwiczyć, to ich serce ma tendencję do rozpadnięcia.
Ja chyba sprawiam wrażenie normalnego? (śmiech!). Choć regularnie ćwiczę od 27 roku życia, to nigdy nie obciążałem organizmu do granic wytrzymałości, czyli do niebezpiecznego przeciążenia, o czym może świadczyć fakt, że tylko 2 razy w życiu nabawiłem się kontuzji, i było to dawno temu. Oczywiście zdaję sobie sprawę z tego, że w moim wieku muszę bardziej dbać o ogólną sprawność fizyczną niż o poprawę siły i to czynię już od prawie dziesięciu lat. Samozagłada w sporcie wyczynowym, a szczególnie – przypadki w kulturystyce na dopingu, występuje, ale to zwyczajne z powodu braku rozumu.

712radom
(Ogólnopolskie Zawody w Radomiu 1969 rok. Od lewej Daniel Pasternak, obok Jan Włodarek).

Porównaj obecną kulturystykę z tą z czasów swojej młodości.
W naszej młodości, epoce wspaniale zbudowanego Steve Reevesa kulturystyka była już częścią kultury fizycznej, Programowo jej uprawianie miało być pomocne w życiu, stanowić pomost do dyscyplin olimpijskich. Obecnie tą rolę w dużym stopniu przejęła kulturystyka rekreacyjna uprawiana w fitness klubach. Ona znacznie nawiązuje do kulturystyki, którą ja uprawiałem w latach 60 – tych i której to obecnie jestem wierny. Kierunek polskiej kulturystyki, które pod koniec lat 50 -tych wytyczył redaktor Stanisław Zakrzewski jest dalej aktualny. Siła, zdrowie, piękno, sprawność fizyczna zawsze będzie elementem kultu wysportowanego człowieka.
Kulturystyka wyczynowa, to od lat dyscyplina marginalna w sporcie uprawiana jest przez tych, którzy chcą rywalizować wielkością mięśni i napinać je na zawodach. Uważam, że taki sport od lat kojarzony z anabolikami i innymi chemicznymi wspomagaczami „budującymi” sylwetkę człowieka w patologicznym rozmiarze jest bez przyszłości,

A dyscyplina w której Ty startujesz?
Ona również jest niszową, ale jakby bliżej człowieka i co najważniejsza wymierna. To raczej daje tylko przyjemne zajęcie dla hobbistów wywodzących się z tych, którzy bez względu na wiek uprawiali lub trenują sporty siłowe głównie kulturystykę.

Pasjonaci rywalizowania w wyciskaniu sztangi, leżąc mogą liczyć na pomoc finansową ze strony władz sportowych Szwecji?
System finansowania sportu jest prosty. Są to dotacje państwa, darowizny osób fizycznych i prawnych, odpisy z podatku. Osoby uprawiające sport jednak w znacznej mierze korzystają z własnych środków.
Koszty uprawianie kulturystyki czy innych niszowych dyscyplin jak np. wyciskania sztangi pokrywają sami uprawiający. Jedynie najlepsi zawodnicy mogą liczyć na wsparcie finansowe ze strony sponsorów.
Pomoc ze strony lokalnych samorządów czy państwa dotyczy na ogół zawodników dyscyplin olimpijskich.
Ja koszty przygotowania do startu w zawodach, w tym mistrzowskich oraz w niech udziału (bilety lotnicze, pobyt w hotelu, wyżywienie) pokrywam z własnej emerytury Jedynie opłata startowa jest finansowana przez mój klub.

Na codzień ćwiczysz w fitness klubie, jednocześnie jesteś członkiem wyczynowej sekcji klubu sportowego i z tego tytuły ponosisz koszty?
W fitness klubie, mam zniżkę w opłacie przysługującej emerytom. W skali miesiąca to wydatek tylko o równowartości . 40 zł.
Za licencje wyczynowca pozwalającego mi startować w zawodach płacę za rok równowartość 280 .zł.. W sumie to niewielki wydatek.

Co sądzisz o sterydowym dopingu w kulturystyce? 
Nigdy nie wzmacniałem się chemią, a nawet nie myślałem, aby z jej pomocą rozbudowywać mięśnie i zwiększać siłę. Jestem przeciwny temu, aby dzięki stosowaniu zakazanego w sporcie dopingu wygrywać zawody oszukując rywali. Nie akceptuję kulturystów „koksiarzy” o zniekształconych patologicznie sylwetkach, mięśniowych mutantów. Trudno wymagać, aby tacy osobnicy byli zdrowi i nie mieli powikłań psychicznych. Dlatego też uważam, że doping farmaceutyczny, podobnie jak plaga spożywania narkotyków, mieści się w tej samej kategorii patologii zdrowia i nie powinien być akceptowany przez cywilizowane społeczeństwa.

Niektórzy uważają, że jednak stosowanie dopingu w sporcie powinno być legalne.
W państwach skandynawskich sportowcy nie zgłaszają takich postulatów. Wiedzą, że sport łączony z dopingiem to oszustwo w rywalizacji i droga do utraty zdrowia. A to, że w innych krajach są wypowiedzi przemawiające za stosowaniem dopingu, to mnie nie dziwi. To tak, jakby to było żądanie „sterydowców”, którzy uważają, że zdrowe społeczeństwo ma pokrywać ich koszty leczenia jako skutków świadomego stosowania dopingu. Ten fakt tylko potwierdza, że mamy do czynienia z postępującą degeneracją w sporcie.

Życzę Ci powodzenia w rywalizacji z najlepszymi atletami!
Dziękuję, będzie ciężko. Na starcie mistrzostw w Pradze staną krzepcy staruszkowie z całego świata
Rozmawiał Jan Włodarek, marzec 2013, Sztokholm – Warszawa

http://www.jwip.pl

Kategorie: Uncategorized

Leave a Reply

Witryna wykorzystuje Akismet, aby ograniczyć spam. Dowiedz się więcej jak przetwarzane są dane komentarzy.