Uncategorized

Z dziennika Henryka Grynberga

Nadeslal Wlodek Rozenbaum

wlodek rozenbaum

cropped-cropped-12401_372766541624_372764146624_4316281_7761944_n21.jpg

Henryk Grynberg

McLean, 7 VIII 2010

„Lekarze każą się śmiać

Szolem Alejchem

Najpierw był potop, potem pomieszanie języków i na koniec pomieszanie płci – najłagodniejszy sposób. Już nawet Argentyna pozwala na małżeństwa jednopłciowe. Wprawdzie są sprzeczne z przeznaczeniem płci, ale praktyczne na przeludnionej planecie, gdzie stosunki damsko-­‐męskie są coraz mniej trwałe i nie mniej zboczone. Czy popieram małżeństwa homoseksualne? Wyłącznie. Byłbym również zwolennikiem poligamii i poliandrii (oczywiście za zgodą wszystkich stron zainteresowanych), które są najbardziej naturalne i łagodzą trudności mieszkaniowe oraz inne problemy powodowane nierówną dystrybucją dóbr (na życzenie wyjaśnię szczegóły). Naturalna jest także prostytucja (nawet u monogamicznych ptaków samiec płaci) i przydatna, bo rozładowuje napięcia i w konsekwencji zapobiega rozpadowi rodzin. Zresztą mężczyźni i tak zawsze płacą, a najwięcej żonaci (byłem żonaty, to wiem).

McLean, 14 VIII 2010 

Według nowego sondażu Gallupa przeprowadzonego w 155 krajach najszczęśliwsi się czują jak zwykle Duńczycy, a po nich jak zwykle Finowie, Norwegowie, Szwedzi i Holendrzy. Niespodzianką są Izraelczycy na wysokiej ósmej pozycji -­‐   na złość wszystkim naszym wrogom! Wyprzedzili nawet niepoprawnie optymistycznych Amerykanów (czternaste miejsce) i zostawili daleko w tyle (na 44 miejscu) kochających życie Francuzów.

McLean, 19 VIII 2010 

Wszystkie telewizje świata pokazują byka, który podczas corridy przeskoczył barierę i roztrącając publiczność torował sobie rogami drogę do wolności i godności. Omotano go w końcu powrozami i zastrzelono, lecz tym razem jednak zwyciężył byk. Szkoda, że poturbował tylko czterdziestu widzów i że nie mocniej.

McLean, 14 II 2011

Droga Aniu, to bzdura, że Stalin był częściowo Żydem. Antysemici po prostu nie mogą pogodzić się z myślą, że jakiś skurwysyn jest całkowicie jednym z nich. Powiedz im, że u tych częściowo żydowskiego pochodzenia najbardziej ludzka jest właśnie ich żydowska część. Do osobnej  kategorii należy Lenin, którego dziadek był gorzej niż Żydem, bo przechrztą.

McLean, 15 II 2011

Od pewnego czasu wiemy, że zwierzęta mało się różnią od ludzi i vice versa. Teraz zaciera się już nawet różnica między człowiekiem a maszyną. Super-­‐duper komputer, który się nazywa Watson, wygrywa z arcyszachistami i zgaduje wszystko w telewizyjnych zgadulach.                                                                                                       Nie rozumie jeszcze takich pojęć, jak „uwieść”, więc gdzie niegdzie jeszcze mamy przewagę. Ewolucja wygląda następująco: zwierzę więcej czuje, ale mniej wie, człowiek więcej wie, ale mniej czuje, maszyna nic nie czuje, lecz prawie wszystko wie.

McLean, 19 II 2011 

Szanowna Pani, w szkicu „Szkoła opowiadania” napisałem, że „do prozy trzeba kondycji i tego, co się

nazywa Sitzfleisch, bo prozę trzeba wysiedzieć”, ale to nie znaczy „powołując się na Sitzfleischa” ani że Sitzfleisch to „postać fikcyjna, którą Grynberg stworzył na potrzeby swojego wywodu”. Sitzfleisch to niemiecki wyraz, w którym „Sitz” oznacza siedzenie a „Fleisch” mięso (po niemiecku wszystkie rzeczowniki pisze się z dużej litery), co razem -­‐   według Niemców -­‐   jest niezbędne do długiego siedzenia.

McLean, 25 II 2011

Olga Hostovska, czeska tłumaczka „Żydowskej wojny” i „Zwycięstwa”, przetłumaczyła teraz

„Austerię” Stryjkowskiego („Hostinec”). Ponieważ napisałem za darmo posłowie, chciała przysłać mi za to trzy egzemplarze gratis, ale czeska edycja jest ciężka (w twardych okładkach, nie jak polska), więc jej znajomy zaproponował, że przewiezie je przyjaciółka jego syna, który mieszka w Waszyngtonie. Sprawa się jednak skomplikowała, bo żona owego znajomego przetłumaczyła swego czasu wspomnienia pewnego Czecha, który po komunistycznym puczu 1948 roku wyjechał jako dziecko z rodzicami do USA i jak Madeline Albright twierdzi, że dopiero jako dorosły dowiedział się, że jest Żydem, a Olga odmówiła pomocy w publikacji tej książki, bo miała zastrzeżenia do jej wartości literackiej i interpretacji wydarzeń. W rezultacie tamta pani zadzwoniła do Olgi i powiedziała, że nie ma prawa obarczać przyjaciółki jej syna transportem jakichś paczek. Jeśli wywód ten jest trochę zawiły, to dlatego, że takie jest życie literackie.

McLean, 14 III 2011

Basia mnie nazwała „rasistą”, bo śmieję się na widok muzułmanów z wypiętymi w górę tyłkami (czy tak samo to robią muzułmanki?). Ja się usprawiedliwiam, że śmieszą mnie również Żydzi mówiący do ściany, katolicy mówiący do obrazów i prawosławni całujący obrazy. Nie udało mi się jeszcze zobaczyć niczego zabawnego u protestantów, ale nie tracę nadziei.

McLean, 26 VI 2011

Szanowna Pani Redaktor, jeśli słownik PWN pisze błędnie „hucpa”, to niech – zgodnie z tradycją – uczy się od pisarza, a nie na odwrót. „Chucpa” pisze się po hebrajsku przez „chet”, a nie „hej” -­‐   to wielka różnica i nie rozumiem, po co tu samo „h” Polakom, którzy od dawna go nie wymawiają.

PS Co jest szczytem chucpy? Gdy Polacy uczą Żyda jak się pisze „chucpa”.

Warszawa, 15 IX 2011

Obfotografowują mnie szybkostrzelnymi aparatami niczym modelkę. Proszę spojrzeć tu, proszę tam,

„a teraz proszę oprzeć się kością ogonową o ścianę”. Ciekawe, czy ktoś mówi do modelki? Robią po kilkadziesiąt zdjęć, żeby było z czego wybrać najgorsze. Na szczęście już do nikogo się nie zalecam. Premiera „Pamiętnika” odbyła się w Żydowskim Instytucie Historycznym. Historia jest moim hobby, w Ameryce najczęściej zapraszają mnie wydziały historii. W Polsce jeszcze nie wiedzą, że po takiej imprezie trzeba gdzieś gościa zabrać. Na szczęście był na sali hiszpański tłumacz „Drohobycza, Drohobycza”, Francisco Javier Villaverde, który mieszka pół na pół w Warszawie i Madrycie, więc poszliśmy we dwóch na kolację. Przy kieliszku spytałem, czy to prawda, że dwadzieścia procent Hiszpanów ma żydowską krew? „Nieprawda – powiedział -­‐   pięćdziesiąt procent, reszta ma krew arabską…” Rzeczywiście wygląda jak Żyd i Arab w jednej osobie,  i nawet ma pięćdziesiąt procent nazwiska jak ja, bo Grynberg, czyli Zielona Góra, to po hiszpańsku Monteverde, a Villaverde to po polsku Zielona Wieś.

Caly artykul znajdziez jak

KLIKNIESZ TUTAJ

Ten tekst właśnie ukazał się w gdyńskim kwartalniku artystycznym “Bliza”.—Włodek

Kategorie: Uncategorized

1 odpowiedź »

Leave a Reply

Witryna wykorzystuje Akismet, aby ograniczyć spam. Dowiedz się więcej jak przetwarzane są dane komentarzy.