Zabijał ludzi drągiem, chochlą do zupy lub topił w szambie. W czwartek, 4 lipca 1946 roku, Wacław Kozłowski wraz z dziesięcioma innymi oprawcami z niemieckiego, nazistowskiego obozu koncentracyjnego Stutthof zawisł na szubienicy podczas publicznej egzekucji w Gdańsku. Do Muzeum Stutthof w Sztutowie trafiły nowe, oryginalne odbitki z tego wydarzenia.
To była przedostania publiczna egzekucja w powojennej Polsce. W dniu wykonania wyroku, na Wysokiej Górze (niem. Stolzenberg) przy ul. Pohulanka, w miejscu, gdzie dziś stoi osiedle mieszkaniowe i mieści się Wojewódzki Urząd Ochrony Zabytków , już od rana gęstniał tłum. Każdy chciał zająć jak najlepsze miejsce. Ludzie zwalniali się z pracy, miasto zapewniło specjalne połączenia komunikacyjne, a na miejsce egzekucji dotarło też wiele zorganizowanych grup.
Kaźń obozowych katów oglądało łącznie kilkadziesiąt tysięcy gapiów. Milicjanci ledwo panowali nad zgromadzonymi ludźmi.
Do czasów dzisiejszych zachowała się oficjalna dokumentacja fotograficzna z tego wydarzenia. Na miejscu kaźni zdjęcia mogli robić tylko niektórzy dziennikarze i przedstawiciele władz. Opinia publiczna mogła zobaczyć m.in. fotoreportaż z egzekucji zamieszczony w “Przekroju” w numerze 66 z 1946 roku.
Niemal dokładnie 70 lat później, Muzeum Stutthof w Sztutowie otrzymało kilkanaście nowych, prawdopodobnie nigdy wcześniej niepublikowanych zdjęć z tej egzekucji. Muzealnikom przekazała je Fundacja Bowke, badająca m.in. najnowsze dzieje Pomorza.
– To cenny materiał dokumentalny – mówi Wirgina Węglińska, kustosz z działu oświatowego Muzeum Stutthof. – Prawdopodobnie wykonał je funkcjonariusz MO, Służby Bezpieczeństwa albo dziennikarz. Fotografie staną się uzupełnieniem naszych zbiorów.
Calosc KLIKNIJ TUTAJ
Przyslala Mona Cravson
Kategorie: Ciekawe artykuly