Ludwik Lewin
Usłyszałem w radiu, że Louise Ellman, jedna z najstarszych deputowanych do Izby Gmin, porzuciła Partię Pracy, w której działała od ponad pół wieku. A to dlatego, że jak tłumaczyła, antysemityzm i nagonka na Izrael stały się głównym nurtem ideologicznym tego stronnictwa. Dzieje się tak od czasu, gdy liderem partii został Jeremy Corbyn, od lat podpora arabskiego, antyizraelskiego terroryzmu.
Po drugiej stronie Oceanu sformował się natomiast szwadron – jak mówią o sobie cztery bardzo postępowe panie zasiadające w amerykańskiej Izbie Reprezentantów. Są bardzo lewicowe i bardzo muzułmańskie, a co najmniej promuzułmańskie. „Antysyjonistyczne”, a nawet jednoznacznie antysemickie wystąpienia tych młodych kobiet nie spotkały się z jednoznacznym potępieniem ich partii. Gorzej. Wygląda na to, że akceptowane są przez większość działaczy Partii Demokratycznej.
Antysemityzm, szaleje na amerykańskich i brytyjskich uniwersytetach, gdzie jeden po drugim, organizowane są „tygodnie przeciw apartheidowi”, uniemożliwiana jest działalność żydowskich stowarzyszeń, a żydowscy studenci są szykanowani – za politykę Izraela, za cierpienia kolejnych pokoleń „Palestyńczyków”, a dokładniej za to, że są Żydami.
W brytyjskich podręcznikach szkolnych arabskie usiłowania wygnania Żydów z Izraela przedstawiane są jako „wojna wyzwoleńcza”. Wiele miejsca poświęca się w nich „syjonistycznym zbrodniom”, nie zauważając zbrodni arabskich.
Liczba ofiar masakr spowodowanych przez „siły syjonistyczne”, niegdyś szacowana co najwyżej na dziesiątki, obecnie liczona jest w setkach, a nawet tysiącach – wciąż bez dowodów i dokumentacji. Wybielanie zachowania Arabów, dowodów, rzecz jasna, nie potrzebuje.
„Osadnikami” nazywani są w niektórych angielskich podręcznikach żydowscy mieszkańcy starożytnego Izraela. Po to by odmówić dzisiejszym jakiegokolwiek prawa do tej Ziemi.
Podobny program dla nastolatków, znaleźć można w podręcznikach używanych w Kalifornii, Chicago, czy Nowym Jorku.
To nie tylko kilka przykładów na powrót antysemityzmu. Antysemityzm zawsze był, zarówno w Anglii, jak i w Ameryce. W USA jednak, w przeciwieństwie do Europy nigdy nie było „kwestii żydowskiej”, bez przerwy powracającej na kontynent, na którym próbowano jej ostatecznego rozwiązania.
Wypowiedzi i zachowanie lewicowych polityków amerykańskich, działaczy uniwersyteckich, jak i innych tamtejszych opiniotwórców, wskazują, że „kwestia” dotarła na drugi brzeg Oceanu.
Ale nie ma się czym martwić. A to dlatego, że Żydzi aszkenazyjscy, którzy stanowią niewątpliwą większość wszystkich Żydów są nadzwyczaj inteligentni i błyskotliwi, a ich mózgi są potężne.
Skąd o tym wiem?
Przeczytałem obłożony wszechstronną dokumentacją, esej Hanka Pellissiera zatytułowany „Dlaczego IQ Żydów Aszkenazyjskich Jest Tak Wysokie?”. Artykuł napisany po angielsku przetłumaczony został na kilka języków, również na rosyjski.
IQ to skrót oznaczający „iloraz inteligencji” od ponad stu lat używany jako jej miernik. Wyniki IQ wyrażane są na skali, gdzie wartości powyżej 100 oznaczają przyspieszenie, natomiast wyniki niższe od 100 oznaczają opóźnienie rozwoju umysłowego w stosunku do wieku życia.
Podpierając się tak obiektywnym narzędziem naukowym, autor nie zastanawia się nawet przez chwilę nad tym, czy pytanie, dlaczego są tak inteligentni, jest uzasadnione. Zadawala się szukaniem odpowiedzi na nie. Szuka i znajduje.
Zaczęło się – wg Pellissiera – nad rzekami Babilonu. A dokładniej po tym jak wywieziono tam całą elitę Izraela. Wygnańcy szybko osiągnęli sukcesy – w biznesie, w nauce i innych dziedzinach. A na dodatek, studiując w babilońskich bibliotekach osiągnęli bardzo wysoki poziom intelektualny.
Kiedy po pół wieku mogli wrócić do Jerozolimy, zobaczyli, że doły społeczne, które pozostały w Erec, przeszły odwrotną ewolucję, a nawet gorzej. Porzuciły wiarę, zapomniały Tory i pomieszały się i zasymilowały z sąsiadami.
A może nie gorzej – zastanawia się autor i porównuje wydarzenia z tamtej epoki do rozdzielenia ziarna od plew. Znaczy żydowskie ziarno pozostało, a plewy pogubiły się po świecie.
Jego zdaniem nie była to ostatnia taka młócka w dziejach Aszkenazim. Wiele wieków później, gdy wygnani z Zachodniej Europy, zawędrowali do Polski, dzięki swym menadżerskim talentom i smykałce do matematyki, obejmowali stanowiska w administracji, inicjowali wymianę handlową i przyczyniali się do unowocześnienia państwa.
A inni? Pellissier nie ma najmniejszych wątpliwości: „Aszkenazim, którym brakło wystarczających talentów matematycznych, by osiągnąć sukcesy w pracy umysłowej na wysokim poziomie, odłączali się od żydostwa, a dokładniej, wypychał ich niski IQ. Pozostali natomiast – ci zdolni i bystrzy – wzmacniali swój materiał genetyczny.
Wygląda to nie tylko na bezsens naukowy, ale słychać w tym echo nazistowskich teorii rasistowskich.
Wg cytowanego w artykule prof. Lehmana-Wilziga z Uniwersytetu Bar Ilan, żydowskie obyczaje religijne prowadziły do zdrowszej diety i higieniczniejszego trybu życia. Co również zbawczy miało wpływ na rozwój żydowskiego intelektu.
Ten argument jest nie nowy i zbijany nie od wczoraj. Nakaz koszernego jedzenia, nawet jeśli pozwala ustrzec się przed trychiną, ma podstawy wyłącznie religijne i tylko przypadkiem jest, że kult pasuje tu do prewencji. Podobnie mało naukowym jest twierdzenie, że to wiejskie baby odkryły penicylinę, robiąc okłady ze spleśniałego chleba z pajęczyną. W „medycynie” ludowej znaleźć można o wiele więcej metod wręcz szkodliwych, a to dlatego, że nie wynikają one z doświadczenia, ale wyłącznie z myślenia magicznego.
Podobnie obowiązujący Żydów nakaz mycia rąk przed jedzeniem nie chroni przed zarazkami, ale raczej pomaga w ich przenoszeniu. „Mycie” jest tu bowiem metaforą bardziej niż higieniczną czynnością. Starczy obejrzeć przedwojenne zdjęcia chasydzkich restauracji by się o tym przekonać. Widać na nich naszych dziadków i pradziadków, jak przesuwają palce po wilgotnej szybie. Oczyszczanie rytualne nic nie ma bowiem wspólnego z usuwaniem zwykłego brudu.
Sharon Moalem, popularny w USA autor książek o medycynie, napisał w jednej z nich, że pesachowe usuwanie zakwasu z domu, wypędzało szczury roznoszące zarazki dżumy. Dla Hanka Pellissiera jest to dodatkowy czynnik podwyższania aszkenazyjskiej inteligencji.
Wśród wzmacniaczy inteligencji na wysokim miejscu stawia Pellissier system edukacji żydowskiej. W roku 64 wielki kapłan Joszua ben Gamla wprowadził obowiązek nauki dla wszystkich chłopców, którzy ukończyli 6 lat. W ten sposób Żydzi stali się pierwszym narodem, w którym wszyscy mężczyźni umieli pisać, czytać i rachować” – raduje się Pellissier.
A jak dziesięć wieków później pisał wielki Piotr Abelard, „Żyd, nawet najbiedniejszy, nawet jeśli ma dziesięciu synów, wszystkim zapewni wykształcenie. I to nie dla zarobku, jak to robią chrześcijanie, ale dla zrozumienia praw Boskich. I nie tylko synom, ale i córkom.”
I o to chodzi.
A jak mówiła matka jednego z moich szkolnych kolegów – nie myśl, że coś osiągniesz dlatego, że jesteś Żydem. Jest na odwrót – dlatego, że jesteś Żydem musisz coś osiągnąć.
Artykul z listopadowego Słowa Żydowskiego
Wszystkie wpisy Ludwika
TUTAJ
Kategorie: Ciekawe artykuly, Polityka, REUNION 69
Nauka Talmudu i Tory trenuje mózg. Nie trzeba nawet wysokiego IQ (Ja i tak nie polegam na tych wskaźnikach, na razie wiemy zbyt mało o mózgu ludzkim), bo wystarczy codziennie rozwiązywać kilka zagadek od wieku 6 lat.
Przez dobre 20 wieków Żydzi zajmowali się treningiem mózgu w czasie kiedy u innych znajomość pisma była minimalna i nie zachęcana z powodów politycznych.
Judaizm nie jest religią misjonarską, dlatego można śmiało założyć że Żydzi żyjący dzisiaj są potomkami 80 pokoleń specjalistów od rozwiązywania zagadek.
Według ”klasycznych” teorii ewolucji, ta umiejętność rozwiązywania zagadek nie powinna była wpłynąć na trwałe zmiany w mózgu, albo na trwałe zmiany genetyczne, bo skala czasu jest za mała.
O ile dobrze są zrozumiane procesu ewolucyjne na skalę milionów lat, tak nie jest jasne jak działa dostosowanie na skalę dziesiątek tysięcy czy tysięcy lat i jak wpływa na trwałe zmiany w mózgu, specyficznie u człowieka.
Jako przykład dostosowania na skalę dziesiątek tysięcy lat, albo i mniej ( Od paleolitu do dzisiaj) i to nie do byle czego ale do rozwoju mowy, przytaczam ten artykuł ze Smithsonian Institute:
https://www.smithsonianmag.com/science-nature/ability-pronounce-f-and-v-sounds-might-have-evolved-along-human-diet-180971710/
FINALLY SOME WORDS OF WISDOM in the oceans of stupidity!!!! Thank you Ludwiku!
Że z tymi Żydami jest coś nie tak zgadzają się antysemici, filosemici i neutralni obserwatorzy. IQ w populacjach żydowskich jest wyższe niz średnia Europejczyków czy Amerykanów, ale konkurentami są „Azjaci” i Hindusi. Wiek XX dostaczył intrygującego dowodu w postaci losów ocalałych z Zagłady i wychowanych w obcej kulturze i często w strasznych warukach (ludzi, którzy czasem dowiadywali się o swojej żydowskości jako dorośli), którzy przebijali się z nędzy przy ograniczonych możliwościach nauki na szczyty w nauce. (O ile wiem nie ma tu systematycznych badań nad tą grupą, a jest ciekawa bo pokazuje większe znacznenie IQ niż kultury.) Skąd to wysokie IQ? Wyjaśnień jest wiele, faktycznie wskazuje się na obecną od starożytności powszechną oświatę, ale biolog musiałby udowodnić, że ci z wysokim IQ mieli więcej potomstwa niż ci z niskim, żeby to mogło dać ewolucyjny efekt. Są rozważania na ten temat (ale z twardymi dowodami krucho). Drugie: diaspora i wrogość otoczenia – żeby przetrwać konieczna jest przedsiębiorczość (Chińczycy od stuleci do niedawna byli bardziej przedsiębiorczy w diasporze niż w swoim kraju.) Wszystkie religie hamują nauke, czy dotyczy to również judaizmu? Oczywiście, ale judaizm był rozbity na mnóstwo nurtów, jednak łączyła go tradycja talmudyczna, czyli sztuka dzielenia włosa na czworo. Wskazuje się jeszcze kilka innych czynników (m. in. specjalizacja w handlu), ale nadal trudno być mądrym. Jak patrzę na trudności utworzenia rządu w Izraelu mam wrażenie, że wysokie IQ nie pomaga. (Podobno kandydaci na kosmonautów nie mogą mieć wyższego IQ niż 130, co wyjaśnia dlaczego jest więcej żydowskich noblistów w naukach ścisłych niż żydowskich kosmonautów.)