Przyslala Rimma Kaul

Obecny polski rząd jest niezwykle wrażliwy na użycie słowa „polski” w połączeniu z wyrażeniem „obóz koncentracyjny”. Co więcej, w Polsce nawet samo użycie wyrażenia „polski obóz koncentracyjny” jest niezgodne z prawem. A jednak to dziwne, zważywszy, że podobnie jak nazistowskie Niemcy, Polska była jednym z pierwszych krajów, które stworzyły takie obozy w Europie.
Autor artykułu jest brytyjskim pisarzem, autorem książki: Brytyjskie obozy koncentracyjne, krótka historia od 1900 do 1975 roku, oraz wielu innych tytułów. Ma 66 lat. Można się z nim skontaktować poprzez jego stronę.

Pierwszym obozem koncentracyjnym było niemieckie Dachau, otwarte w 1933 roku. Ale już w następnym roku Polska otworzyła swój własny obóz koncentracyjny w Berezie Kartuskiej (utworzony na mocy rozporządzenia z mocą ustawy prezydenta Ignacego Mościckiego z dnia 17 czerwca 1934 r. zwany eufemistycznie, „obozem odosobnienia”). Okazał się tak bardzo przydatny, że kiedy polski rząd na uchodźstwie powstał w Wielkiej Brytanii w 1940 r., jednym z jego pierwszych rozporządzeń było założenie obozów koncentracyjnych w naszym kraju. Przetrzymywano w nich homoseksualistów, Żydów i więźniów politycznych. Mało tego, załogi tych obozów były obsadzane głównie przez żołnierzy, którzy wcześniej służyli w niemieckim Wehrmachcie.
Chciałbym zacytować artykuł z London Times, z marca 1938 roku: „12 spekulantów, w większości Żydów, zostało dziś wysłanych do obozu koncentracyjnego Bereza, za rozsiewanie nieprawdziwych informacji dotyczących papierów wartościowych, w czasach ogólnego niepokoju”. Żydzi wysłani do obozu koncentracyjnego w 1938 roku? Ten raport musi pochodzić z nazistowskich Niemiec, prawda? W rzeczywistości pochodzi jednak z Polski. Często zapominamy, że Niemcy i Włochy nie były jedynymi dyktaturami w Europie w latach 30. XX wieku. Marszałek Piłsudski zdemolował polski parlament w 1926 r. w zamachu stanu, w ten sposób dość dobitnie wyrażając swoje zdanie na temat demokracji parlamentarnej na ponad sześćdziesiąt lat przed powrotem demokracji do Polski.
Dyktatury uważają obozy koncentracyjne za bardzo przydatne, a reżim w Polsce nie był wyjątkiem. Niemcy otworzyli swój pierwszy obóz Dachau w 1933 r. i to chyba uznano za dobry pomysł w Polsce, gdyż zaledwie rok później powstał polski obóz koncentracyjny, Bereza Kartuska. W ciągu następnych pięciu lat Bereza Kartuska była wykorzystywana do przetrzymywania komunistów, nacjonalistów ukraińskich, żydowskich finansistów i różnych innych osób. W zależności od źródeł, przez Berezę przewinęło się od 3 do 10 tysięcy więźniów. Rzecz jasna należy tutaj zrobić wyraźne rozróżnienie pomiędzy obozami koncentracyjnymi a obozami zagłady, takimi jak Treblinka i Auschwitz. Obozy koncentracyjne w odróżnieniu od obozów zagłady, służyły do przetrzymywania ludzi bez procesu bardzie ze względu na to kim byli, niż co zrobili, ze względu na poglądy polityczne, religię lub pochodzenie etniczne lub z innego powodu, dla którego nie można byłoby zostać oskarżonym w sądzie.
I dlaczego znowu Żydzi?
Tym, co dość wyraźnie rzuca się w oczy w przypadku polskich obozów koncentracyjnych, jest to, że większość osób, które były w nich przetrzymywane, to Żydzi.
Jednym z więźniów Berezy Kartuskiej w latach 1934–1935 był żydowski dziennikarz Aron Skrobek, redaktor gazety jidysz, później pojmany przez gestapo w okupowanej Francji i zamordowany. Tablica pamiątkowa przymocowana do domu, w którym mieszkał początkowo oznajmiała, że Skrobek był przetrzymywany w obozie koncentracyjnym Bereza Kartuska. Polska ambasada we Francji wyraziła jednak silny sprzeciw, dlatego określenie zmieniono na „obóz odosobnienia”.
Po zajęciu przez Niemców Polski w 1939 r. oraz upadku Francji polski rząd na uchodźstwie oraz część polskiej armii przeniosła się z Francji do Anglii. Jej dowództwo objął gen. Sikorski, były premier Polski. Brytyjczycy natychmiast wysłali Polaków do Szkocji, by bronili Wielkiej Brytanii w przypadku inwazji na północy. Brytyjczycy obawiali się tam możliwej inwazji przez Morze Północne z zajętej przez Niemców Norwegii. Rząd brytyjski był tak wdzięczny za tę pomoc, że uchwalił ustawę o alianckich siłach zbrojnych, na mocy której bazy wojskowe sprzymierzonych sił zbrojnych, takich jak polskie, uznano za terytoria suwerenne, na których Brytyjczycy nie sprawowali władzy.

Sikorski niemal natychmiast zaczął myśleć o swoich przeciwnikach politycznych oraz o tym, jak sobie z nimi radzić. 18 lipca 1940 r. zakomunikował polskiej Radzie Narodowej w Londynie: „Polskie sądownictwo nie istnieje, dlatego ci, którzy robią intrygi, zostaną wysłani do obozu koncentracyjnego”. Ponieważ zarówno on i jego armia byli w Wielkiej Brytanii, mógł mieć na myśli tylko obozy w tym kraju. Pierwszy taki obóz założono w Rothesay na Isle of Bute, w Szkocji. (Zwany w terminologii wojskowej: „zgrupowaniem oficerów nieprzydzielonych”, albo Stacją Zborną Oficerów. Obóz pomyślany był sprytnie. Nie było drutów, bo Rothesay leżało na wyspie i jej jedyny kontakt ze światem stanowił niewielki port. Wystarczyło zablokować port i miało się w ręku wszystkich mieszkańców wyspy. Tak też zrobiono – Kurier Galicyjski) Służył on przede wszystkim do przetrzymywania oficerów, których Sikorski uznał za politycznych rywali w rządzie emigracyjnym, a także Żydów i komunistów. Taki los spotkał na przykład Izaaka Deutschera, słynnego biografa Stalina (polsko-brytyjski publicysta, historyk i aktywista marksistowski, autor biografii Józefa Stalina i Lwa Trockiego, a także tłumacz literatury żydowskiej na język polski, urodzony w Chrzanowie), który zgłosił się do polskiej armii na ochotnika i został natychmiast aresztowany i zesłany do obozu na wyspie Bute. Ale nie był to jedyny taki obóz. Kolejnym obozem o ostrzejszym rygorze był obóz w Tigh Na Bruich, w Szkocji. Nie ostatnim. Swoim wyglądem dużo bardziej przypominał to, co kojarzymy jako obozy koncentracyjne, z drutami kolczastymi i wieżami strażniczymi. Sikorski, charakteryzujący się postawą pruderyjną, chciał także odsunąć od siebie ludzi, których nie pochwalał, na przykład homoseksualistów, czyli „osoby o niewłaściwym charakterze moralnym”. Przypomnijmy, że ustawa o alianckich siłach zbrojnych oznaczała, że Brytyjczycy nie mieli jurysdykcji nad tymi obozami; były suwerennym terytorium Polski. Niektóre obozy były rzekomo więzieniami wojskowymi, ale to było niejasne dla samych więźniów. Lista osadzonych także była trzymana w tajemnicy. Każdy, kto służył w przeszłości w polskiej armii, mógł zostać do niej ponownie powołany, a jeśli odmówi, mógł zostać uznany za dezertera i wysłany do obozu, co w praktyce oznaczało, że każdy Polak mieszkający w Wielkiej Brytanii mógł zostać uznany za dezertera i wysłany do obozu, jeśli tak uznał Sikorski.

Żaden Żyd nie będzie nam śpiewał.
29 października 1940 roku Edward Jakubowski został zastrzelony przez strażnika w polskim obozie w Kingledoors. Był Żydem. I to otwiera ciekawy wątek, jeśli chodzi o polskie obozy koncentracyjne w Wielkiej Brytanii: otóż większość osób, o których wiemy, że byli w tych obozach, to Żydzi. Sprawa stała się na tyle głośna, że w następnym roku w parlamencie brytyjskim pojawiły się interpelacje dotyczące aresztowania i zatrzymania dwóch braci Benjamina i Jacka Azjenberga (wniesiona przez Samuela Silvermana, posła Nelson and Colone), którzy zostali zabrani przez polskich żołnierzy z Londynu do obozu w Szkocji. Dość powszechne wśród brytyjskich posłów było przekonanie, że polska armia była antysemicka i że to był główny powód dla którego to właśnie Żydzi trafiali do obozów.
Antysemityzm był powodem, dla którego polscy Żydzi często nie chcieli służyć w polskiej armii, ale nie jedynym. Polska armia była tak samo antysemicka, jak i większość polskiego społeczeństwa w tamtym czasie, ale była także dla Żydów… podejrzana: ponad połowa polskich żołnierzy stacjonujących w WB służyła wcześniej w armii niemieckiej. W Wehrmachcie. Może to być zaskakujące, ale takie są fakty. Wielu Polaków wstąpiło do armii niemieckiej po 1939 r albo dobrowolnie albo w wyniku przymusowego poboru, a po wzięciu do niewoli przez Brytyjczyków przede wszystkim w Północnej Afryce, zmieniało stronę i przyłączało się do polskiej armii. Z danych brytyjskiego biura wojny z roku 1943 wynika, że na 39 000 mężczyzn w polskiej armii, 22 484 wcześniej służyło w Wehrmachcie. Jeden z wyższych oficerów polskiej armii był zszokowany, gdy odkrył, że wszyscy członkowie jego personelu walczyli wcześniej pod generałem Rommlem w Afrika Corps. Można zrozumieć, że niewielu Żydów chciałoby służyć w takiej jednostce. To także ci byli wehrmachtowcy zostali przydzieleni jako obsada polskich obozów koncentracyjnych.
Przykładem antysemityzmu w polskiej armii, antysemityzmu dość ostentacyjnego, są doniesienia z ENSA, organizacji, która zajmowała się tworzeniem rozrywki dla żołnierzy. ENSA zatrudniała takie gwiazdy jak Gracie Fields, Laurence Olivier i tak dalej, proponowała także koncerty polskim oddziałom. Ale tu pojawił się problem. 16 kwietnia 1944 r. pani Evelyn Walkden, posłanka z Doncaster, zwróciła uwagę w parlamencie na fakt, że Dowództwo Wojska Polskiego zażądało, by w na żadnej imprezie koncertowej proponowanej polskim siłom zbrojnym nie było żadnych artystów żydowskiego pochodzenia. Polska armia nie tylko nie chciała Żydów w swoich szeregach, nie tolerowała nawet tych, którzy mieli jej pośpiewać.
Czy nikt o tym nie wiedział?
Często, gdy rozmawiamy o odpowiedzialności Niemców za zbrodnie Drugiej Wojny Światowej, odwołujemy się do stwierdzenia: przecież ludzie musieli o tym wiedzieć. A jednak nie używamy tych samych określeń w stosunku do obozów koncentracyjnych w Wielkiej Brytanii. Czy Szkoci nie wiedzieli, co się dzieje na ich podwórku? Jeden z obozów, Inverkeithing, znajduje się zaledwie osiem mil od Edynburga i nie jest w szczerym polu. Może to wynikać z faktu, że Brytyjczycy stworzyli wiele własnych obozów jenieckich i baz wojskowych, więzień militarnych itd. Na przykład na wyspie Man został stworzony brytyjski obóz koncentracyjny, w którym przetrzymywano niemieckich Żydów podejrzewanych o bycie piętą kolumną. Więc jedno czy dwa miejsca otoczone drutem kolczastym nie zwracały już uwagi. Polacy mówili ludziom, że w obozach przebywają kolaboranci i niemieccy sympatycy, szpiedzy. To usunęło wszelkie podejrzenia i współczucie, szczególnie, że Polacy byli naszymi sprzymierzeńcami. Ponadto w czasie wojny oczekiwano od ludzi milczenia w sprawach związanych z siłami zbrojnymi, nie tylko brytyjskimi, ale także francuskimi, czeskimi, polskimi i tak dalej.

Jednak w miarę upływu lat zadawano coraz więcej pytań na ten temat w brytyjskim parlamencie. Szkoccy deputowani wiedzieli, że coś jest nie tak, ale nie mogli uzyskać prostych odpowiedzi. Sprawy nabrały większego ciężaru gdy w 1945 r. gdy pod naciskiem Sowietów został powołany nowy polski rząd w Polsce, a część Polaków na Wyspach chciała wrócić do kraju. To jednak nie podobało się polskiemu rządowi na uchodźstwie, który próbował przeciwdziałać powrotom. Zamieszanie dyplomatyczne doprowadziło do sytuacji, w której 14 czerwca 1945 r. rosyjska gazeta Prawda oskarżyła brytyjski rząd, że w Inverkeithing w Szkocji prowadzony jest obóz koncentracyjny oraz że więźniowie zostali rozstrzelani podczas rzekomej ucieczki. Dla Brytyjczyków takie potępienie płynące ze Związku Radzieckiego było bardzo zawstydzające.
Tego samego dnia Robert McIntyre, poseł z Motherwell, zapytał w Izbie Gmin Sekretarza Stanu Szkocji, czy zapewni on inspekcję wszelkich instytucji karnych, obozów koncentracyjnych, koszar lub więzień prowadzonych w Szkocji przez obce rządy, co było wyraźną aluzją do polskich obozów. Odpowiedź była taka, że zgodnie z ustawą o siłach sprzymierzonych Brytyjczycy nie mieli jurysdykcji nad takimi miejscami. Szokujące, gdy słyszy się w parlamencie otwartą debatę na temat obozów koncentracyjnych w Wielkiej Brytanii.
Dyskusja została dodatkowo rozgrzana doniesieniem o aresztowaniu szefa polskiej agencji prasowej w Londynie w jego biurze przy Fleet Street, reprezentującego nowy rząd komunistyczny w Warszawie. Dr Jagodziński był, to chyba nikogo nie zaskoczy, kolejnym Żydem. Został zabrany z Londynu do Szkocji i osadzony w obozie w Inverkeithing. Jagodziński został wkrótce zwolniony, ale prasa chciała odpowiedzi. W wyniku nacisku dziennikarze zostali zaproszeni do obozu w Inverkeithing, by przekonali się naocznie, że nic zlego się tam nie dzieje. Pierwszą osobą, z którą rozmawiali, był kolejny Żyd. Powiedział im, że niektórzy więźniowie byli wiązani łańcuchami, a tydzień wcześniej ktoś został zastrzelony przy próbie ucieczki. Prawie rok później, w kwietniu 1946 r., rok po zakończeniu wojny w Europie, posłowie ciągle składali interpelacje w parlamencie na temat dwóch żydowskich żołnierzy. Polskie obozy koncentracyjne wciąż funkcjonowały w Wielkiej Brytanii.
W sumie można zrozumieć, dlaczego polski rząd jest tak czuły na punkcie „polskich obozów koncentracyjnych”, szczególnie gdy się zauważy, że Polska była pionierem w ich tworzeniu obok swojego straszliwego wroga i prześladowcy, nazistowskich Niemiec. Zrozumiałe, że Polska próbuje ukryć historię swoich dokonań przerzucając uwagę na obozy koncentracyjne prowadzone przez Niemców na terenie Polski i mając nadzieję, że w ten sposób nikt nie będzie pamiętał o tych, które Polska prowadziła w latach 1934–1946. Ta polityka jest prowadzona na tyle sprawnie, że o ile wszyscy dziś wiedzą o obozie Dachau, pies z kulawą nogą nie zająknie się na temat Berezy Kartuskiej, obozu koncentracyjnego, który został otwarty zaledwie rok później.
W Polsce pojawiły się krytyczne omówienia spostrzeżeń Simona Webba, w sprawie jego książki interweniowała także ambasada polska w Wielkiej Brytanii. Przypis redakcji.
Komentarz autora: Yes, the Polish Ambassador to the United Kingdom complained officially to the BBC when I was interviewed. They dismissed his complaint. I certainly mentioned Pravda, because it was the only newspaper to draw attention to what was happening in Scotland. The sources which I quote though are nothing to do with the Soviet Union!
Informacja o Polakach w Wehrmachcie zaczerpnięta jest stąd: https://discovery.ucl.ac.uk/id/eprint/1349014/1/DX194948.pdf
oraz: tu
Omówienie książki Simona Webba tu.
Kategorie: Uncategorized
Twierdzić że ”Polska była pionierem obozów koncentracyjnych” nie za bardzo pasuje do kogoś kto mieni się historykiem lub pisarzem książek historycznych. Nie trzeba daleko i długo szukać by dowiedzieć się że pierwsze obizy koncentracyjne zostały założone właśnie rękami Brytyjczyków na początku 20 wieku w Południowej Afryce w czasie wojen z Burami (białymi osadnikami pochodzenia holenderskiego). Co więcej, tak niemiecki Dachau jak i polską Berezę Kartuską, poprzedzały setki obozów GUŁAG-u na terytorium Rosji Sowieckiej, nieco później ZSSR. N.p. obóz Sołowki na Wyspach Sołowieckich powstał już w roku 1918.
Bereza Kartuska to był obóz a nie więzienie. Mój ojciec tam spędził prawie dwa lata. Oficjalnie Bereza była określana jako ”obóz odosobnienia”
Bzdura Bereza kartuska to było więźnie a nie obóz.
Skoro już mowa o obozach to czemu ten cały ” historyk” nie napisze o tym co Brytyjczycy zrobili w afryce południowej
“Na przykład na wyspie Man został stworzony brytyjski obóz koncentracyjny, w którym przetrzymywano niemieckich Żydów podejrzewanych o bycie piętą kolumną.” i polskich Zydow, ktorzy urodzili sie w Austro-Wegrzech, takich jak moj ojciec, ktory przebywal na Isle of Man przez pol roku jako austriacki enemy alien.