Uncategorized

Król Abdullah Nieistotny

Przelotny, ale egzystencjalny kryzys dyplomatyczny z Jordanią w zeszłym tygodniu odzwierciedla zmieniający się charakter stosunków między Jerozolimą a Ammanem w erze Porozumień Abrahama.

Caroline Glick


Tlumaczyl Sir Google Translate

Według doniesień medialnych w Izraelu i Stanach Zjednoczonych 11 marca więzi Izraela z Jordanią stanęły na krawędzi przepaści. Ale potem minęło pięć do dziesięciu minut i wszystko wróciło do normy.

Przelotny, ale egzystencjalny kryzys w stosunkach z Jordańskim Królestwem Haszymidzkim w zeszłym tygodniu zniknął bez śladu. Zanim jednak o tym wszystkim zapomnimy, warto zastanowić się dogłębnie, co się wydarzyło. Takie postępowanie pomoże nam zrozumieć naturę stosunków Izraela z Jordanią w erze Porozumień Abrahama, które prawie zakończyły konflikt arabsko-izraelski.

Kryzys wywołały dwa wydarzenia. Najpierw 10 marca jordański książę koronny Husajn miał odwiedzić Wzgórze Świątynne w Jerozolimie. Ustalenia dotyczące wizyty, w tym te związane ze szczegółami dotyczącymi bezpieczeństwa Husajna, były skrupulatnie omawiane i uzgodnione z wyprzedzeniem przez izraelskich i jordańskich urzędników. Ale jak stało się jasne, kiedy Hussein i jego świta przybyli do Allenby Bridge Crossing, aby wjechać do Izraela, Jordańczycy zdecydowali się zignorować umowy. Husseinowi towarzyszyły osobiste siły bezpieczeństwa, znacznie większe i lepiej uzbrojone niż cokolwiek, na co zgodził się Izrael.Izraelscy urzędnicy na Allenby Bridge słusznie prosili, aby zgodnie z umową książę zmniejszył rozmiar swoich zabezpieczeń. Zamiast uszanować stanowisko Izraela, Hussein poszedł do domu w ucisku. Jego tata, król Abdullah II, był podobno wściekły, gdy usłyszał, że Izrael odmówił jego synowi traktowania swoich urzędników i porozumienia, które zostało osiągnięte z pogardą.

Następnego dnia Abdullah wykorzystał planowany lot premiera Benjamina Netanjahu do Abu Zabi, aby dokonać zemsty. Netanjahu miał polecieć do Ammanu rankiem 12 marca, a następnie wsiąść do prywatnego samolotu, który przywódca Zjednoczonych Emiratów Arabskich koronowany książę Mohamed bin Zayed wysłał, aby przywieźć go do Abu Zabi. Jordańczycy opóźniali zatwierdzenie planów lotów Netanjahu o kilka godzin i zmusili premiera do odwołania podróży.Zasubskrybuj The JNS Daily Syndicate przez e-mail i nigdy nie przegap naszych najważniejszych artykułów

Nienawidzący Netanjahu komentatorzy w izraelskich mediach wraz z politycznym rywalem Netanjahu, ministrem obrony Bennym Gantzem, szybko wykorzystali odwołaną podróż i nieprzyjemności na moście Allenby, aby ogłosić, że poprzez lekceważące traktowanie Jordańczyków Netanjahu zdołał podważyć i zagrozić układ pokojowy dotyczy Jordanii i Zjednoczonych Emiratów Arabskich.

Ku konsternacji rozmawiających klas i politycznych rywali Netanjahu, później tego samego dnia Netanjahu zorganizował konferencję prasową, na której ogłosił, że chociaż prawdą jest, że był zmuszony opóźnić podróż z powodu jordańskiego ciągnięcia stóp, pojedzie do ZEA w najbliższej przyszłości. A tak przy okazji, powiedział, ZEA planuje zainwestować 10 miliardów dolarów w izraelską gospodarkę.

Kiedy media oskarżyły Netanjahu o kłamstwo, Zjednoczone Emiraty Arabskie ogłosiły również utworzenie funduszu inwestycyjnego o wartości 10 miliardów dolarów. We wtorek Israel Hayom poinformował, że strony pracują nad wyznaczeniem nowego dnia wizyty, przed wyborami w tym tygodniu.

Histeryczna teraz horda mediów upierała się, że Netanjahu kłamie. Reporterzy skontaktowali się z ZEA i zapytali, dlaczego wtrącają się do wyborów i czy poważnie podchodzą do inwestycji w wysokości 10 miliardów dolarów. Zaskoczeni urzędnicy ZEA zaprzeczyli, że ingerowali w wybory, powiedzieli, że oczywiście pokój jest między krajami i narodami, a nie tylko między przywódcami, i że fundusz inwestycyjny był na stole, ale nie został sfinalizowany.

Aha! Krzyczeli komentatorzy, Netanjahu skłamał, a pokój jest zagrożony.

Najwyraźniej wielkim „osiągnięciem” komentatorów sprzeciwiających się Netanjahu było opóźnienie podróży Netanjahu do czasu zakończenia wyborów. Ale pomimo ich wysiłków zmierzających do podważenia rzeczywistego porozumienia pokojowego, to, czy Netanjahu podróżuje przed wyborami, czy po nich, oraz czy umowa inwestycyjna i handlowa zostanie zawarta przed, czy po zamknięciu sondaży, nie ma znaczenia. Ekonomiczne i strategiczne więzi między Izraelem a jego partnerami z Abraham Accord, a także Arabią Saudyjską, rozwijają się szybciej, niż ktokolwiek mógł sobie wyobrazić. Rozwijające się więzi gospodarcze i strategiczne prowadzą do pełnej i prawdopodobnie nieodwracalnej integracji Izraela w regionie w sposób, który przekształca Bliski Wschód.

To sprowadza nas z powrotem do króla Abdullaha i jego decyzji, aby zapobiec podróży Netanjahu do Abu Zabi w zeszłym tygodniu. Jeśli szalejący sukces dyplomacji regionalnej Netanjahu powoduje ideologiczną i polityczną niepokój w zaciekłych politycznych i ideologicznych mediach Izraela, stanowi strategiczne wyzwanie dla Jordanii i jest źródłem egzystencjalnego niepokoju dla reżimu Haszymidzkiego.

Królewski dom Haszymidzki w Jordanii jest artefaktem brytyjskiego reżimu kolonialnego w tym regionie sto lat temu. Haszymici stanowią niewielką mniejszość w populacji Jordanii. A kraj, który kontrolują, jest biedny i ma ograniczone zasoby. Głównym źródłem długowieczności reżimu Haszymidzkiego jest Izrael. Jordania znajduje się między Izraelem a Irakiem i graniczy z Izraelem i Syrią. Jego pozycja od dawna czyni go stanem buforowym. A jego (względne) umiarkowanie odstraszało iracką i syryjską agresję na Izrael. W rezultacie Izraelczycy – zwłaszcza izraelscy przywódcy wojskowi – długo uważali Królestwo Haszymidzkie za nieodzowne.

W obecnym stanie rzeczy zagrożenie wojną między Irakiem lub Syrią (lub obydwoma) a Izraelem nigdy nie było mniejsze. Irak i Syria to upadłe państwa na zaawansowanym poziomie rozkładu. W rezultacie dzisiaj znaczenie Jordanii jako państwa buforowego nigdy nie było mniejsze.

Tak więc przez wiele lat Jordania, która od dawna zawdzięcza swoje finansowe przetrwanie wsparciu i przekazom zarobków jordańskich pracowników w państwach Zatoki Perskiej, służyła jako pomost między Izraelem a tymi państwami. Minęło prawie dziesięć lat, odkąd Jordan został poproszony o pełnienie tej funkcji.

Decyzja administracji Obamy o zmianie struktury sojuszu na Bliskim Wschodzie z Iranem iz dala od Izraela i tradycyjnych arabskich sojuszników Ameryki wystraszyła Emiratczyków, Egipcjan i Saudyjczyków na tyle, by przekonać ich do nawiązania więzi obronnych z Izraelem. Kiedy to się stało, Jordania, która była blisko administracji Obamy, stała się bardziej utrapieniem niż pomostem.

Transformacja Jordanii w nieistotną kwestię była ostatnio pokazywana 12 marca. Blokując lot Netanjahu do Zjednoczonych Emiratów Arabskich, Abdullah pokazał, że daleko mu do bycia pomostem, ale jest przeszkodą w związkach państw Zatoki Perskiej z Izraelem. Tak więc oświadczenie Netanjahu – następnie powtórzone przez Zjednoczone Emiraty Arabskie – że Emiraty zamierzają zainwestować 10 miliardów dolarów w Izraelu pokazało, że zdolność Abdullaha do pełnienia funkcji pomostu lub przeszkody w stosunkach jest mirażem.

Nikogo nie obchodzi, co robi Jordan.

To prowadzi nas do Palestyńczyków. Oprócz OWP i jej Autonomii Palestyńskiej, największym arabskim orędownikiem palestyńskiego weta wobec pokoju arabsko-izraelskiego był król Abdullah. Podczas gdy egipski prezydent Abdel Fattah el-Sissi z zadowoleniem przyjął Porozumienia Abrahama, Abdullah dołączył do palestyńskiego przywódcy Mahmuda Abbasa, potępiając je. Tak więc, podczas gdy Zjednoczone Emiraty Arabskie i Bahrajn wysłały swoich ambasadorów do Białego Domu, aby świętować, kiedy ówczesny prezydent Donald Trump przedstawił swój plan pokojowy, który obejmował zwierzchnictwo Izraela nad częściami Judei i Samarii, Abdullah potępił ten plan.

Gdy Izrael posuwał się naprzód ze swoim planem zastosowania swojej suwerenności do tych obszarów Judei i Samarii zgodnie z planem Trumpa, Abdullah dał do zrozumienia, że ​​takie posunięcie izraelsko-amerykańskie spowoduje zniesienie traktatu pokojowego Jordanii z Izraelem.

Jednym z wydarzeń regionalnych, które nie pozwalają Abdullahowi zasnąć w nocy, jest wciąż nieoficjalny sojusz między Izraelem a Arabią Saudyjską. Abdullah żyje w strachu, że w zamian za oficjalną normalizację stosunków Arabii Saudyjskiej, Izrael zapewni Saudyjczykom oficjalne stanowisko w zarządzaniu meczetami na Wzgórzu Świątynnym kosztem Jordana. Ze swojej strony Jordan, jako obecny strażnik meczetów na Wzgórzu Świątynnym, storpedował wszelkie izraelskie wysiłki mające na celu ustabilizowanie sytuacji w świętym miejscu.

Planowana wizyta księcia Husajna miała na celu przede wszystkim zademonstrowanie jordańskiej kontroli nad miejscem. Widoczna była nadzieja, że ​​przedstawiając się jako „właściciel” świętego miejsca, Hussein zaszkodzi stosunkom izraelsko-saudyjskim. Maroko również było brane pod uwagę. Rabat posiada tekę Ligi Arabskiej w Jerozolimie, a jako członek Porozumień Abrahama jest również chętny do podkopania pozycji Jordanii w meczecie al-Aksa.

Faktyczna nieistotność Jordanii na Bliskim Wschodzie po konflikcie arabsko-izraelskim, gdzie członkowie i zwolennicy Abraham Accord dominują w krajobrazie gospodarczym i strategicznym, stawia Jordanii przed wyborem między dwiema ścieżkami.

Może trwać tak, jak przez ostatnie kilka dziesięcioleci. Może nadal odmawiać normalizacji swoich stosunków z Izraelem i nalegać, aby wszelka normalizacja była uzależniona od izraelskiej kapitulacji Judei, Samarii oraz północnej, wschodniej i południowej Jerozolimy – w tym Wzgórza Świątynnego. Jeśli to zrobi, nadal będzie stać z boku – w miażdżącej biedzie – podczas gdy Izrael i inne państwa arabskie galopują ku bezprecedensowemu dobrobytowi i wspólnemu rozwojowi.

Aby zrozumieć koszty utrzymania takiej postawy, podczas gdy Zjednoczone Emiraty Arabskie zamierzają zainwestować w Izraelu 10 miliardów dolarów, cały roczny budżet Jordanii to zaledwie 11 miliardów dolarów. Przy ponad stuprocentowym wskaźniku zadłużenia do PKB i 38-procentowym wzroście liczby Jordańczyków żyjących w ubóstwie w ciągu ostatniego roku, ekonomiczne wymiary tego wyboru są oszałamiające.

Z drugiej strony, utrzymanie jego odrzucającej i obstrukcjonistycznej postawy utrzyma królestwo jako ulubieniec Europy, amerykańskiej lewicy i izraelskich mediów.

Drugą opcją Abdullaha jest podążanie za prezydentem Egiptu el-Sissi i zostanie pomocnikiem w Porozumieniach Abrahama. Między innymi może zgodzić się na znaczną rozbudowę parków przemysłowych po obu stronach rzeki Jordan, zgodnie z wizją Trumpa dotyczącą pokoju gospodarczego. Takie posunięcie w krótkim czasie stworzyłoby setki tysięcy miejsc pracy dla Jordańczyków, Palestyńczyków i Izraelczyków i przyciągnęłoby miliardy dolarów w inwestycje zagraniczne dla wszystkich stron.

Jeśli chodzi o Palestyńczyków, Abdullah może nadal ślepo wspierać OWP i podążać jej drogą donikąd; może zredukować swoje poparcie dla OWP do deklaracji, jak zrobił to el-Sisi; albo może pójść w ślady swojego pradziadka, króla Abdullaha, i zadeklarować, że Jordania, ze swoją znaczną palestyńską większością, jest Palestyną i że jest suwerenem Palestyńczyków.

Wybierając pierwszą opcję, Abdullah zapewni gospodarczą porażkę Jordanii i strategiczną nieistotność. Wybór drugiej lub trzeciej opcji uratuje gospodarkę Jordanii. Jeśli Abdullah wybierze trzecią opcję, uratuje gospodarkę Jordanii i przywróci jej strategiczne znaczenie i witalność kraju.

Biorąc pod uwagę wrogie i irytujące zachowanie Abdullaha w zeszłym tygodniu, nie ma powodu do optymizmu, jeśli chodzi o możliwość skorzystania z okazji, aby uratować gospodarkę Jordanii i zostać odpowiednim i produktywnym partnerem strategicznym. Ale w świetle jego niezdolności do wyrządzenia krzywdy Izraelowi w jakikolwiek znaczący sposób, Izrael nie ma powodu, aby przejmować się ścieżką, którą wybrał.

Caroline Glick jest wielokrotnie nagradzaną felietonistką i autorką książki „The Israeli Solution: A One-State Plan for Peace in the Middle East.


Król Abdullah Nieistotny

Kategorie: Uncategorized

3 odpowiedzi »

  1. „Jak już autor słusznie zauważyła, Izrael nie potrzebuje Jordanii”
    Dylemat Izraela wobec Jordanii polega na tym , że jeśli Palestyńczykom udało by się, w odróżnieniu do r. 1970 przechwycić władzę w Jordanii to nagle powstanie „automatycznie” państwo palestynskie o wiele większym terytorium niż wszystkie sporne dziś terytoria , wręcz większe nic cały Izrael + wszystkie sporne terytoria …. Ale to tylko na pozór rozwiązuje problem . W obecnym nastawieniu Palestynczykow będzie to wrogie panstwo , którego uzbrojanie mały Izrael nie będzie mógł kontrolować. Będzie tylko kwestią czasu zanim sytuacja będzie analogiczna do granicy z Libanem i Gazą ….trzeci front innymi słowy . Dlatego nie pozostaje nic innego jak tolerować takiego „partnera” w istniejącym przecież układzie pokojowym. Tylko kardynalna zmiana myślenia , granicząca z cudem , wsród decydentów palestyńskich pozwalała by na inny scenariusz . No ale jak wiadomo cuda na BW to rzecz nie wykluczona….

  2. Rachunki Jordańczyków oparte są na ich prywatnej wizji rzeczywistości, która ma niewiele wspólnego z obecną płaszczyzną istnienia.
    Jak już autor słusznie zauważyła, Izrael nie potrzebuje Jordanii, i na zawsze możliwy przewrót pałacowy zareaguje zdawkowym potępieniem zamachowców, ale nie groźbą interwencji, jak w roku 1970 wobec gróźb syryjskich.
    Jest też sporo Izraelczyków którzy wierzą w dwa państwa palestyńskie – w Gazie i w Jordanii.

  3. Przetrwanie Abdullaha jest uzaleznione od Izraela,ale to jest BW, wiec skorpion moze ukasic nawet wtedy kiedy jego wlasne zycie sie skonczy po tym ,wiec moze CG optymizm jest nieusadaniony
    Ta cala sytucja z Jordania jest klassycznym „damned if you do, damned if you don’t „.
    Jordania doi Izrael jak krowe mleczna, zaczynajac od ukladow pokojowych w ktorych bylo ” Izrael pomoze Jordanii w opanowaniu kryzysu wodego”.
    Naiwni Izraelczycy interpretowali to jako „Izrael pomozeJordanii w technologii uzywania wody[np. uzytkowanie sciekow]”
    Nie, Jordanczycy zazadali zeby ,zgodnie z umowa wg. ich interpretacji, Izrael dostarczal im nieproporcjonalnie duza czesc wod Jordanu.
    I pokorni Izraelczycy sie zgodzili, woda idzie na marnotrawne rolnictwo Jordanii, podczas gdy Morze Martwe wysycha, bo Jordanczycy zablokowali wszystkie ujscia wody deszczowej do Morza ze wzgorz po ich stronie.
    I to wszystko przy jawnym sabotowaniu przez Jordan krokow pokojowych.
    Palestyncy to 80% Jordanii, maja paszporty ale nigdy najwyzsze stanowiska w Armii czy administracji panstwowej.
    20% Jordanii, Beduini, sa przekonani ze Izrael zgodzi sie na wszystko, byleby palestyncy nie objeli tam wladzy. Zapominaja ze ich wlasne przetrwanie, fizyczne tez, zalezy od tego .
    Izrael tezzapomnial,nie wiadomo jak to sie skonczy, miejmy nadzieje ze Izrael ma Plan B, nie wykorzystuje swojej przewagi kiedy mozna jeszcze

Leave a Reply

Witryna wykorzystuje Akismet, aby ograniczyć spam. Dowiedz się więcej jak przetwarzane są dane komentarzy.