Uncategorized

Tajemnica pana Cukra ( watek 28 )

Anna Karolina Klys

Mojżesz z żoną, Rachelą, prowadzili gospodarstwo (jednomorgowe) i sklepik we wsi Stawy, gmina Mierzwin, powiat jędrzejowski. Stawy to malutka wioska, nie było chederu, więc żeby jedyny syn Szmulewiczów, Jankiel, umiał modlić się i czy-
tać po hebrajsku, Szmulewiczowie przyjęli do siebie mełameda – trzydziestopięciolatka M. Konigsztajna, inwalidę wojen-
nego, bez ręki, który zatrudniał się u żydowskich rodzin jako nauczyciel najmłodszych chłopców za kąt do spania i jedzenie.

Ze Szmulewiczami żyła matka Mojżesza, siedemdziesięciopięcioletnia Chana. A tej nocy – oprócz Chany, Racheli, Mojżesza, nauczyciela dzieci i samych dzieci – była w Stawach jesz- cze Myrla Kaufman, siostra Racheli. Miała dwadzieścia cztery lata, trzy miesiące temu wyszła za mąż, przyjechała do siostry, może potrzebowała porady w jakichś kobiecych sprawach?
Kiedy sąsiad i klient Szmulewiczów pchnął drzwi do domu, zapomniał, że chciał machorki, żeby w drodze do Jędrzejowa
kurzyć papierosa.
W przedsionku leżał Mosze Konigsztajn z mózgiem na wierzchu. Nie zdążył nawet wstać z ławy, na której spał. W stołowym leżała babcia – Chana Szmulewicz. W sypialni Mojżesz, Rachela i Myrla.

Zabici byli strzałami w głowę, Myrli strzelono w usta, Rachela musiała jeszcze żyć po strzale, bo była dobita pałką. Do Mojżesza strzelano dwa razy.

I to uratowało życie syna Szmulewiczów. Kiedy morderca przystawił rewolwer do czoła Jankiela, usłyszał tylko ciche – „cyk”. Kule się skończyły. Jankiel dostał w głowę kolbą, stracił przytomność, ale żył.
A kiedy się ocknął, w domu nie było już nikogo z obcych.

Mamusia, Rachela Szmulewicz, leżała na pierzynie, z rozrzu- conymi rękoma i miazgą zamiast głowy. A pod pierzyną leżała cichutko Fajga.
Ani Jankiel, ani Fajga nie mogli nic mówić. Siedzieli na podłodze, ściskali się z całej siły i czekali.
I takich znalazł ich sąsiad.

Prawie wszyscy sprawcy morderstwa należeli do jednej rodziny z sąsiedniej wioski. Tadeusz i Mieczysław Kosińscy i Stanisław Cichoń mordo-wali, Edward i Władysław Kosińscy – kradli.

Rozprawa odbyła się przed sądem w Kielcach 21 kwietnia 1937 roku. Prokurator, na podstawie artykułu 225 § 1 k.k., żądał dla oskarżonych o morderstwo kary śmierci. Ostateczne wyroki zapadły przed Sądem Apelacyjnym w Krakowie w lutym 1939 roku.

Tadeusz Kosiński został skazany na karę śmierci (wyrok wykonano), Mieczysław Kosiński i Stanisław Cichoń – na doży-
wotnie więzienie, Edward i Władysław na dziesięć lat więzienia.

Rodzina Szmulewiczów pochowana została w zbiorowym grobie na żydowskim cmentarzu w Jędrzejowie.


Władysław Szlengel, Nihil novi


Idę swoją smutną drogą,
dwa tysiące lat.
A za mną w ślad,
co dzień,
wlecze się jak cień –
litania bezecna i zła:
że zatruwam w studniach wodę,

że sprowadzam złą pogodę,
że uroki znam na trzodę,
kradnę z świątyń krzyże złote,
by je oplwać, mieszać z błotem,
by je sprzedać drogo potem,
krwawy haracz Bogu płacę,
krwią dziecinną mieszam macę,
i na każde swoje święto,
kradnę biedne pacholęta,
by wyłupić martwe oczy,
i serdecznej krwi utoczyć…
Mijają lata i lata
I zmienia się obraz świata.
Kultura, światło i postęp,
a dla was to wciąż takie proste:
że mam lochy tajemnicze,
że nocami złoto liczę.
Wojny robi się naprędce,
kiedy zechcą Syjonu Mędrce,
wielki Paskarz – Wielki Mag,
rewolucja – gdy dam znak!
Lecą w przepaść kalendarze,
tyle zdarzeń, tyle zdarzeń.
Bajdy i przesądy giną,
przyszło radio, tempo, kino,
ludzkość się nad wszystkim głowi,
tylko ze mną… nihil novi:
ja – to burżuazja, wyzysk,
ja światowy jestem kryzys,
komunista ja i bogacz
jestem chasyd – zwalczam Boga,
wszystko zło z całego świata,

w jednym sercu mym się splata.
Nadal grabię, dławię po to,
by w piwnicach chować złoto,
świat zdobędzie złote runo,
jeśli tylko mnie usuną,
wiecznie ja – beczka prochu – …na ogłuszanie motłochu.
A ja?…
Żyję.
Przykre, prawda? Nawet, wstyd.
Lecz ja tak na złość.
Wiadomo.
Żyd.

„Nasz Przegląd”, 18 VII 1937


Poprzednie watki TUTAJ


Recenzja ksiazki

Rafal Hetman

Zmasakrowała mnie ta książka. Pokazała mi świat, o którym nie miałem pojęcia. Spodziewałem się, że „Tajemnica Pana Cukra” będzie pokazywała wstydliwą dla Polaków część histiorii. Ale żeby aż tak…

Czytając niektóre fragmenty dosłownie z niedowierzaniem kręciłem głową. Książka opisuje polski antysemityzm lat 30. XX wieku – nie jakieś pojedyncze wypadki, nie jakieś osobiste porachunki między Polakami katolikami a polskimi żydami, tylko zaplanowane akcje, w których udział brały tłumy i których ofiarami były całe dzielnice albo całe wioski.

Przecież tego nie było na historii w szkole! Było tylko jakieś getto ławkowe i tyle o antysemityzmie w dwudziestoleci międzywojennym. A to był tylko wierzchołek góry lodowej. Mieliśmy w latach 30. antysemityzm usankcjonowany przepisami – na uczelniach, w związkach zawodowych, klubach. Nie był to antysemityzm państwowy, państwo wydawało się stać na straży konstytucji i praw wszystkich obywateli. Ten antysemityzm był oddolny, wychodził o ludzi, którzy organizowali się przeciwko żydom.

Kiedy czytałem niektóre fragmenty, wydawało mi się, że mam przed sobą książkę o Niemczech po wprowadzeniu ustaw norymberskich, a nie o Polsce tuż przed II wojną światową. – Ja pierdolę – myślałem. – Jakim my byliśmy narodem?!

Książka Anny Kłys przerosła moje wszelkie oczekiwania. To w pewnej części reportaż, ale i książka stricte historyczna, a nawet antropologiczna. W dwóch słowach: bardzo dobra. Doskonale udokumentowana.

Jej największą zaletą jest to, że pokazuje świat, o którym się nie mówi, o którym chyba wielu chciałoby zapomnieć, a najlepiej gdyby całkowicie zanegować jego istnienie. A przecież to wszystko wydarzyło się ledwie 80 lat temu.

Jeżeli szukacie książki, która poszerzy waszą wiedzę, kupcie sobie „Tajemnicę Pana Cukra”. Mimo tej beznadziejnej okładki, książka jest warta przeczytania. Jeżeli podobał wam się film „Pokłosie”, to kupcie sobie „Tajemnicę Pana Cukra”. Jeżeli interesuje was temat holocaustu, to też ją sobie kupcie, albo poczekajcie ze dwa lata, bo Anna Kłys już pracuje nad kolejną książką, tym razem dotyczącej okresu II wojny światowej. Wreszcie, jeżeli czytaliście już jakieś książki Jana Tomasz Grossa, to powinniście też przeczytać książkę Anny Kłys, bo opisuje okres, którym Gross się nie zajmował.


330

Kategorie: Uncategorized

Leave a Reply

Witryna wykorzystuje Akismet, aby ograniczyć spam. Dowiedz się więcej jak przetwarzane są dane komentarzy.