
Miała bardzo odpowiednie imię – Modesta. Z domu Janicka. Urodziła się 13 VI 1892 roku w Świętochowie Starym – zaledwie dwa i pół kilometra od naszej Radoszyny. Okazuje się, że i tacy ludzie tam się rodzili. W czasie okupacji mieszkała na Pradze, ul. Mińska 5, ale w pobliżu skrzyżowania z Grochowską, którą zapamiętałem jako nasz punkt orientacyjny.
Dlatego gdy nie mieliśmy gdzie się podziać, przypomniałem mamie, że na Grochowskiej mieszka pani Taborowa. Mińska 5 przy spisywaniu zeznania mojej matki mogła się protokolantce przesłyszeć jako Miejska 5, a że takiej pewno nie było więc „uzupełniła” jako Nowomiejską. Mąż pani Taborowej mógł z wielu ówczesnych powodów rzadko bywać w domu i dlatego go nie zapamiętałem, zwłaszcza że pani Taborowa była w centrum naszej uwagi.

Ona nas przyjęła i nad nami czuwała i od niej zależał nasz los. Teraz wydaje mi się, że rozpoznaję tę poważną, skupioną twarz z wszechwiedzącymi oczami zupełnie niewykształconej kobiety, która więcej widziała niż próbowała pojąć. W dokumentach nie ma żadnej wzmianki o jej dzieciach. Może dlatego powiedziała do mojej matki „dziecko, ja cię niejedną noc przenocuję” i „zachowała się wobec nas jak matka” (patrz „Pamiętnik 2”). Adres nowego miejsca stałego pobytu od 1982 ul. Solec 36A. Miała już 90 lat, a Solec 36A to Dom Pomocy Społecznej im. Św. Franciszka Salezego, instytucja z 1887 roku.
Coś jednak wciąż istnieje. Na balkonach kwiatki w doniczkach. Nie żyłaby tak długo, gdyby jej było źle. Wiem, że kto uratował życie ma takie poczucie spełnionego obowiązku, że może już niczego więcej od siebie nie wymagać.
PS Profesorowi mecenasowi Tomaszowi Koncewiczowi zawdzięczam dokumenty i to że są one już w Yad Vashem.
Wiecej o Tomaszu Koncewiczu na blogu
THE POLITICS OF MEMORY: POLAND AND BEYOND
Od stanu schwytanego do zniewolonego umysłu
Kategorie: Uncategorized