REUNION 69

Pamietniki z getta w Czestochowie cz. 14 / 14

Przyslal Wlodek Proskurowski

Pani Bolesława Proskurowska mieszkanka Częstochowy pochodzenia żydowskiego, żyła dziewięćdziesiąt dwa lata, zmarła w sierpniu 2006 roku. Zamieszczone wspomnienia pochodzą z zachowanych wywiadów przeprowadzonych z panią B. Proskurowską w końcowym etapie jej życia. Zgodnie z życzeniem zmarłej po śmierci pochowana została w grobie obok męża na cmentarzu Kule w Częstochowie. Teksty z taśm magnetofonowych spisała studentka politologii Akademii im Jana Długosza w Częstochowie pani Sylwia Chłodzińska. Zamieszczony tekst jest wersją opracowaną i autoryzowaną przez panie Annę Goldman, Halinę Wasilewicz, i pana Jerzego Mizgalskiego.


Z tego, co pamiętam, to chyba powiedziałam wszystko. Na pewno mi się przypomni w nocy albo jutro rano. Tak samo jest z różnymi nazwami czy nazwiskami, których sobie nie mogę przypomnieć a przypominam sobie. O! Już wiem, kto mieszkał w tym baraku. Kapo! Kapo różni mieszkali, więc byli lepsi kapo i gorsi kapo. Kapo to już też zostało w słowniku, niestety. Ja sama nie mam młodszego pokolenia, gdybym miała, to bym tu nie była. Bo ci, którzy mieli dzieci, wszyscy z nimi wyjechali. U bliskich znajomych była taka historia, że on był w partii i miał na tym punkcie kręćka, ojciec młodej osoby, i ona mnie powiedziała: Jak dla mojego ojca partia jest ważniejsza niż jego jedyne dziecko, to niech sobie tu siedzi. Ja wyjeżdżam do Izraela. No, ale wyjechali z nim. Wszyscy, którzy mieli dzieci, wyjechali. To był mus, przecież tym dzieciom trzeba było zapewnić lepsze życie, niż tu by mieli. Ja nie mogę powiedzieć, ja mam różnych znajomych, bo przecież w tych ciężkich czasach, jak mąż był bardzo chory, w tych najtrudniejszych chwilach, czy jak trzeba było zorganizować pogrzeb.

W rodzinie normalnej jak ktoś umiera to jest cała rodzina do tego, a ja jestem jedna. To mi pomogli. Prawosławny ksiądz nam sprzedał miejsca na cmentarzu. Przedtem sprzedał naszemu przyjacielowi, lekarzowi, on sobie tam kupił jedno miejsce dla siebie i jedno symboliczne dla rodziców. Nas namówił, myśmy sobie też wykupili i kazaliśmy wymurować, postawić pomnik z nazwiskiem, ze wszystkim, tylko bez daty urodzenia. I do końca nie kazałam, ani na klepsydrach, ani na niczym. Co kogo obchodzi, kto ile ma lat? Jeść mi dają, czy co?! Tylko datę śmierci. Tego księdza też bardzo szanuję, mam dla niego bardzo wiele uznania. Zresztą to nie tylko od niego zależało, tylko od rady tej parafii prawosławnej, że nam sprzedali miejsce. Bo gdzie by nas pochowali?! Dali by nam takie okropne miejsce, gdzieś na cmentarzu na tych Kulach trzeba by nas było, na katolickim cmentarzu pochować. Tu już mamy przygotowane wcześniej porządne miejsce, przy ścieżce. Bo tam są dwa w głąb groby.

Nic nie mogę powiedzieć, bo jest trochę porządnych ludzi też, nie mogę powiedzieć, zgrzeszyłabym. Ale większość jest taka. Jaki straszny szum był, jak któryś z premierów Izraela powiedział, już nie pamiętam który, że Polacy wyssali antysemityzm z mlekiem matki. Który powiedział? Ze dwóch premierów w tył, chyba. I zrobił się u nas wielki szum. Jak mogli tak powiedzieć?! To i tamto. Z tego, co ja widziałam. Więc ja też powiedziałam: To jest możliwe, żeby było wyssane z mlekiem matki. Tak Pani uważa?. Tak, bo teraz się tak szybko, tak wcześnie odstawia dziecko od piersi, że nie było możliwe, żeby to dziecko to wyssało, bo dziecko na ogół pije mleko z butelki, a krowy są to bardzo porządne zwierzęta, więc nie mogą być takie kołtunki. Teraz mało, kto mnie może przegadać, więc jakoś uszłam. Ja tam jak jadę do Izraela to się świetnie czuję psychicznie, do pewnego momentu. Ale potem jak widzę tych strasznych chasydów… To jest pierwsze miasto ery nowożytnej, zdaje się zbudowane przez tych pierwszych pionierów. Jak robi się zmierzch to chodzi taki i trąbi, czy bije w dzwonek, już nie pamiętam. Wydaje jakiś specjalny głos, żeby ludzie wiedzieli, żeby zamykali sklepy i przestali pracować. Istne średniowiecze. Tam są firmy taksówkowe, które w sobotę nie pracują. Tam autobusy w sobotę nie chodzą, bo w

29 Hajfie chodzą na okrągło. Hajfa to jest inny świat. Ale w (?) nie chodzą autobusy. Przestają chodzić po południu i dopiero chodzą następnego dnia wieczorem. Trzeba iść pieszo jak się ma jakiś interes. Poznaliśmy takiego Pana, który z resztą się wychował pod Częstochową, mówi po polsku, jemu się zdaje nawet, że pisze po polsku i to jest kuzyn tego arcybiskupa Lustigera z Paryża. Nazywa się po polsku Lustiger, tak jak tamten się nazywał, zanim się zrobił francuskim biskupem. A jest tak religijny jak tamten, tylko w inna stronę. On nie zjedzie windą w sobotę w szpitalu, bo on nie może nacisnąć guzika. A poza tym ta winda się też zmęczy pewnie. No, więc dla mnie to jest średniowiecze. Tak źle i tak nie dobrze. Przyszłe pokolenia powinny budować Izrael. Ja jestem z nich dumna. Cale moje serce jest tam. Tu tylko tyle, ile trzeba żeby tu dożyć. Powiedziałam przyjaciołom, znajomym, że mężowi włożyłam do trumny pod głowę woreczek z ziemią z Izraela: Po coś mu kładła woreczek? Przecież on się tu urodził i ty żył! To ja mówię: Tośmy go tu pochowali w tej ziemi, ale pod głową ma ziemię z Izraela. Przypuszczam, że gdybym umierała w Izraelu, to chciałabym mieć ziemię stąd, bo tu przeżyłam życie i tutaj wszyscy moi bliscy spoczywają, niepochowani, prochy rozsypane w Treblince.

Co będzie dalej to zobaczymy, ale dostaję listy od takiego wdowca, męża przyjaciółki. Oni byli w armii Andersa. To jest ten, któremu jego komendant powiedział, żeby wracał, żeby jechał do Izraela: Jedź! Jedziesz do swoich i ja nie będę ciebie uważał za dezertera, jeżeli tam zostaniesz, bo jedziesz do swoich. Do Polski nie wracaj. Tam będzie zawsze antysemityzm, a ciebie szkoda. I on do mnie pisze ciągle oburzony, że jak ludzie mogli głosować na antysemitów, że nic dobrego z tego nie wyjdzie. Nie wiem, nie jestem i nie uważam się za dosyć, się za dosyć rozumną. Ale jak byliśmy ostatnio w Izraelu i u nich miały być wybory, to wszyscy nasi znajomi chcieli głosować na lewicę. Jedna tylko częstochowianka, która na papierach przeżyła tyle, że mogła by taką grubą książkę napisać, koleżanka mojej siostry. To ta tylko powiedziała, że będzie głosować na prawicę, bo lewicy to ona już ma dość. Mąż mojej ciotecznej siostry był na wschodzie. I jak wybuchła wojna z Niemcami, to ich wywozili, ewakuowali, oddzielnie mężczyzn, pierwsze kobiety potem mężczyzn, i ona pojechała z przyjaciółką a ci mężowie razem. I ktoś je uprzedził, żeby nie szły do polskiego wojska, bo mają sowieckie paszporty, a one posłały im list, który nie zdążył dojść, oni się zgłosili do polskiego wojska i ich wpakowali na 10 lat do łagru za kontrrewolucję. Jak wrócili to on powiedział: Budowy socjalizmu i słowian to ja mam już dość. Jedziemy do Izraela. Zabrał żonę, dziecko i wyjechali. Ja mam zawsze uczucie wstydu, zażenowania i dyskomfortu psychicznego, że ja się swoją żadną pracą nie przyczyniłam do powstania tego kraju, tego państwa. Mojej pracy tam nie ma. A tam jest tyle krwi i tyle potu. Czy to jest do pomyślenia jeszcze gdzieś na świecie, żeby z takiego piachu było tyle roślinności kwitnącej? Żeby do każdego drzewka szedł przewód z wodą? Gdzie to jeszcze ktoś widział czy słyszał? Była taka seria filmów? On ma takie podwójne nazwisko. Zresztą ma żonę żydówkę, jak jeździł do Izraela to mieszkał u naszych znajomych w Hajfie. I w jednym z tych filmów byli dwaj naukowcy z Akademii Rolniczej z Polski, którzy pojechali tam na przeszkolenie. Jeden się zajmował hodowlą bydła, a drugi już nie pamiętam, czym. Jak te krowy wychodzą, jak stają przy tych automatycznych myjkach, które im myją brzuchy i wymiona i potem same idą dalej do dojenia. To jest na pewno czyste.

Jaka tam jest organizacja? Ja widziałam szpital, byliśmy w szpitalu. Niestety szpitale polskie to ja przejrzałam naprawdę, bo mąż mój leżał wiele razy w szpitalu. Jak wygląda szpital? Nasz przyjaciel jak przeszedł na emeryturę, a był oficerem policji, to się zgłosił jako wolontariusz i w jakiś oznaczony dzień tygodnia o oznaczonej godzinie, szedł do szpitala w (?) i pracował przy rentgenie. On nie miał żadnego przeszkolenia, po prostu trzeba było naklejać paski na papier i tyle robił, co lekarz kazał, wpisywać tam. Dzięki tej pracy już jedna pielęgniarka jest wolna, prawda? Może się zająć czymś innym, bo on to za nią robi.

Następnym razem jak pojechaliśmy do Izraela, on już był bardzo chory, był w szpitalu. Poszliśmy do niego do szpitala, wjeżdża wózek i tam tak jak w samolocie wszystko naszykowane już na tych tacach i roznoszą, i wchodzą różne panie stają w progu, coś mówią, więc się pytam: Co one mówią? Bo nie rozumiem przecież, co one mówią. One się pytają, komu z chorych potrzebna pomoc, żeby go zaprowadzić do jadalni. Bo jest na każdym piętrze jadalnia, jedna albo dwie. Komu trzeba usiąść przy łóżku i mu pomóc zjeść to co mu dadzą, bo on jest za słaby, czy leży, czy to czy tamto, i trzeba go nakarmić. Nikogo nie dziwi, to normalnie jest przyjęte. U nas jest teraz cała chryja z tymi, co mają przeprowadzać dzieci przez ulicę. Wiecie jak to wygląda w Izraelu? Ja obserwowałam to. Na najbliższych rogach, przy szkole podstawowej, stoją dzieci z ostatniej, najwyższej klasy tej szkoły podstawowej. Noszą takie pomarańczowe kamizelki jak u nas ci, co na ulicy pracują i mają takie tzw. lizaki jak ma milicja, tylko takie duże koła na takim długim patyku. I jak się przy nich zbierze troje czy czworo dzieci, które chcą przejść, to dziecko się wysuwa i zatrzymuje wszystkie samochody. Mowy nie ma, żeby któryś samochód nie usłuchał. Mowy nie ma. Zatrzymują się wszystkie i jedno czeka z tym patykiem, a drugie przeprowadza dzieci. Nie trzeba nikomu pensji płacić, nie trzeba nikogo przeszkalać. A już jeden był taki zdolny, że wpadł pod samochód z tego przeprowadzania.


Wszystkie czesci

TUTAJ

Kategorie: REUNION 69, wspomnienia

Leave a Reply

Witryna wykorzystuje Akismet, aby ograniczyć spam. Dowiedz się więcej jak przetwarzane są dane komentarzy.