.
Dawid Warszawski.
– Jestem idiotą – poinformował w poniedziałek na specjalnej konferencji prasowej nowozelandzki minister zdrowia David Clark. Najpierw, po wprowadzeniu zakazu opuszczania domów w związku z epidemią, został przyłapany na przejażdżce rowerowej, a następnie wygadał się, że potem pojechał jeszcze z rodziną na odległą o 20 km plażę. Trudno się z panem ministrem nie zgodzić, choć nie jest jasne, czy miał na myśli jedynie swe eskapady, czy to, że się wygadał. Było jasne, że za to poleci. I poleciał: premier Jacinda Ardern pozbawiła go stanowiska wiceministra finansów, które też piastował. „Potrzebny mi jest do walki z wirusem” – wyjaśniła. Źle to wróży tej walce – ale może przynajmniej finanse są bezpieczniejsze. To, że poziom idiotyzmu ministra powinien go dożywotnio dyskwalifikować w pełnieniu funkcji państwowych, najwyraźniej nikomu nie przyszło do głowy.
Oszołomieni stopniem niekompetencji i zakłamania naszych własnych władz możemy uważać, że los jakoś szczególnie uwziął się na Polskę – ale casus Clarka pokazuje, że chyba tak nie jest. Tym bardziej że jak na ministra zdrowia nie on jest tu najgorszy: rekord należy do Izraela, gdzie resortem tym kieruje od lat dziesięciu ultraortodoksyjny polityk Jakow Litzman. Nie tylko, podobnie jak Clark, lekceważył rygory, które sam firmował. Nie tylko nie umiał przekonać do nich swej religijnej społeczności, która je bojkotuje jako zamach na wiarę i masowo choruje. Sam się zakaził koronawirusem, w efekcie czego cały rząd musiał pójść na kwarantannę. Ale posady, podobnie jak Clark, nie stracił, bo jego partia stoi za nim murem, a bez niej padnie koalicja.
Trwają zresztą negocjacje nad jej poszerzeniem, ale rozbić się mogą o kwestię aneksji części Zachodniego Brzegu, na co Donald Trump się zgodził. Wygląda na to jednak, że za katastrofalne lekceważenie wirusa prezydent USA zapłaci jesienią wyborczą klęską. Więc Beniamin Netanjahu chce urwać dla siebie ten kawałek ziemi już teraz, zanim nastanie demokratyczny prezydent, który to zawetuje. Pal sześć, że aneksja oznaczałoby konflikt i z USA, i z UE, i ze światem arabskim, i z ONZ. Konflikt, w którym Izrael zostałby całkiem sam – ale czy naprawdę teraz, kiedy jest już ponad 9 tys. chorych, a ponad 70 osób zmarło, taki właśnie powinien być priorytet szefa izraelskiego rządu? Mało jednego idioty?
Może powinien – bo jeśli mierzyliśmy Clarka według kryterium Litzmana, to mierzmy Netanjahu według kryterium Viktora Orbána. Węgierski premier kazał sobie przyznać prawo rządzenia dekretami, zawieszając parlament i wybory. Po czym skorzystał z tych uprawnień, by nałożyć tajemnicę państwową na serię megainwestycji, które Węgry podjęły, a które opozycja krytykowała jako niepotrzebne, niekorzystne, korupcyjne lub wszystko naraz. Teraz parlament nie może już się domagać informacji, a dziennikarze, którzy by o nich pisali, ryzykują więzieniem. W porównaniu z tym niezgrabne posunięcia władz Egiptu, na przykład, sprawiają wrażenie amatorszczyzny. Władze najpierw wydaliły brytyjską dziennikarkę za sugerowanie, że Kair nie radzi sobie z epidemią, a potem utajniły zamach terrorystyczny na Synaju.
Co ma zamach do wirusa? Jak wyjaśniło portalowi Al-Monitor anonimowe źródło związane z siłami bezpieczeństwa, jeżeli się okaże, że nie radzimy sobie na Synaju, to można będzie podejrzewać, że z wirusem też nie.
Ministrowie zdrowia Nowej Zelandii i Izraela, by się jedynie do tych krajów ograniczyć, to groźni dla społeczeństwa idioci, ale ich pozostawanie przy władzy świadczy, że lista groźnych idiotów się na nich nie zamyka. Niemniej groźni jednak są ci, którzy na epidemii korzystają. Po nieudanym zamachu stanu prezydent Turcji Recep Tayyip Erdogan oznajmił: „Ten zamach spadł nam jak z nieba!”, i w pięć lat później nadal zeń korzysta, by usprawiedliwić swoją dyktaturę. Netanjahu korzysta z wirusa, żeby wymusić poparcie dla aneksji, bo bez zgody na nią nie zaakceptuje poszerzonej koalicji. A ona, jak mówi, jest Izraelowi do walki z wirusem potrzebna. Orbánowi wirus służy do utajnienia szwindli, Egiptowi – by usprawiedliwić cenzurę.
W Rosji za naruszenie kwarantanny policja pobiła lekarkę Anastazję Wasiljewą, która przywiozła z Moskwy do szpitala w Nowogrodzie rozpaczliwie potrzebne kombinezony i maseczki. Wasiljewa, związana z Sojuszem Lekarzy, który popiera opozycjonista Aleksiej Nawalny, krytykowała władze za nieudolność w walce z epidemią. Za podobny grzech Irak zawiesił działalność agencji Reuters, której depesze od dawna się władzom nie podobały.
W Serbii zaś rząd wydał rozporządzenie, że informacji o walce z wirusem może udzielać jedynie rządowy sztab kryzysowy. Więc kiedy Ala Lalić z portalu Nova.rs napisała, że pielęgniarki na Wojwodinie pracują bez należytej ochrony, aresztowano ją, bo „istniało niebezpieczeństwo recydywy”, a szpital zapowiedział, że wytoczy jej sprawę za szarganie reputacji. Po 48 godzinach została jednak zwolniona, a premier Ana Brnabić oznajmiła, że rozporządzenie będzie wycofane. „To moja wina, żeśmy coś takiego wprowadzili, i moja głupota” – oświadczyła, jakby zrozumiała, że w walce z epidemią dziennikarze są po stronie chorych, a cenzura po stronie wirusa. Ale skończyło się na tym, że jedynie zaapelowała o niearesztowanie dziennikarzy. Rozporządzenie za to pozostaje – jak Clark, jak Litzman, jak interesy Orbána, szalbierstwa Netanjahu i oszustwa Putina, jak sama Brnabić wreszcie. Im wszystkim koronawirus jakby spadł z nieba.
https://wyborcza.pl/7,75968,25854816,korzysci-z-koronawirusa.html#S.main_topic-K.C-B.2-L.2.glowka
Kategorie: Polityka
Zgodnie z obietnicą, nie mam zamiaru ustosunkowywać się do obsesyjnych wypocin tego Warszawiaka. Wyłącznie to, że w pełni zgadzam się ze swymi przedmówcami.
Autor tego artykulu juz nie pierwszy raz publikuje tu swoja opsesje wobec aktualnego rzadu i stojacego na jego czele premiera. Po ostatniej jego publikacji posypalo sie nie malo negatywnych komentarzy na temat jego wypocin i opsesji. Chcac byc czytanym i popularnym a do tego tez oryginalnym nalezy publikowac rzetelne informacje.
Autor pisze że Litzman wysłał cały rząd na kwarantannę.
A całkiem nie tak. Poza Litzmanem tylko jeden minister poszedł do kwarantanny, premier Netanyahu. Wątpię czy autor potrafi podać liczbę ministrów izraelskich, podszepnę mu tylko że więcej niż 20. Tak że dwóch ministrów nie może stanowić większości.
W dodatku Netanyahu i Litzman zarazili się w innych miejscach, w innym czasie i od innych ludzi.
Gazeta Wyborcza znana jest z jej pogardy do faktów, ale wątpię czy redaktor zniekształcił słowa autora z czego logiczny wniosek że sam autor ma fakty za nic.
Może warto sprawdzić fakty przed publikacją oszczerstw antysemickich? Tak na wszelki wypadek?