
„Listy do Mojej Siostry” albo niemożliwe wybory
„Listy do Mojej Siostry” to dokument, ale przede wszystkim, jest to, skomponowana jak opera, opowieść o rzeczywistości powojennej Polski i Żydów, którzy przeżyli Zagładę. To delikatna narracja rozkwitania malutkiego dziecka w dziewczynkę, w dziewczynę, w kobietę, w matkę.

Książka „Listy do Mojej Siostry”, której autorka podpisała się jako Lili Fuchsberg to dokument o tym jak polskie małżeństwo Władysław i Helena Grzegorczykowie, uratowali żydowską dziewczynkę, powierzoną im przez jej ojca, gdy miała sześć tygodni. Wkrótce potem Estera i Abraham Fuchsbergowie zamordowani zostali przez Niemców.
Lili nie była jedyną Żydówką uratowaną przez Grzegorczyków. Ukrywali również jej siostrę, o 10 lat starszą Minę, wyprowadzoną z getta przez czternastoletniego brata Alka. Ten nie chciał się chować, chciał walczyć w partyzantce, do dziś nie wiadomo jak zginął. Opiekunowie Lili uratowali aż osiemnaście osób na strychu swego domu w Borysławiu.
Kiedy kończy się wojna Helena i Władysław Grzegorczykowie przesiedleni zostają do Nowej Rudy. Czternastoletnia Mina już w 1946 r. wyjeżdża do Palestyny. O Lili siostry jej ojca toczą zaciętą walkę.
Łatwo je zrozumieć – nie chcą by żydowskie dziecko zostało w Polsce i wychowane było w katolicyzmie.
Łatwo również zrozumieć jej przybranych rodziców. Ochrzcili ją jako Zdzisławę Katarzynę Grzegorczyk jeszcze podczas okupacji. Dlatego, że życzliwi sąsiedzi grozili denuncjacją, kościelna adaptacja wydawała się stanowić pewną ochronę. Rozumiała to siostra, która w Palestynie zmieniła imię na Szulamit. To jej list zadecydował zapewne, że opiekę nad Lili sąd przyznał Grzegorczykom.
Regularna korespondencja z Miną-Szulamit zbliża żyjącą w kibucu kobietę zarówno do Heleny i Władysława, którzy uważają ją za swą drugą córkę, jak i do młodszej siostry. Lili, obecnie Zdzisławy, a w zdrobnieniu Dzidki. Dzidka, gdy tylko idzie do szkoły i zaczyna pisać, pisuje do siostry.
I nieważne, że jej nie pamięta, a jeżeli, to jak przez mgłę, bo ostatni raz widziała ją mając cztery lata. Szulamit w listach siostry staje się bliską przyjaciółką, powiernicą i ostoją.
A przecież dzieli je doświadczenie wojny, której nie pamięta Dzidka. Polska jest dla kibucnicy trwającym wspomnieniem Zagłady, nie ma sympatii do tego kraju, co wyczuć można z aluzyjnych zdań Dzidki. Ciągle narażona na antysemickie uwagi, przytyki, obelgi, młodsza siostra pisze jednak, że „tak kocham Polskę, że czasem mi się zdaje, że nie mogłabym jej opuścić”.
W rodzicach, o których nie myśli, że są przybrani, na próżno szukać by było najmniejszych śladów antysemityzmu. Znaleźć można za to dumę. Pisze Helena do Mini po powstaniu Państwa Izrael – „wierz mi, jak pisałam na adresie Izrael, to byłam bardzo wzruszona, że udało Wam się stworzyć własny kraj! A Ty w dodatku brałaś w tym czynny udział”. A w 1956 r., kiedy przez Polskę przeszła złowroga fala antysemityzmu, Grzegorczykowie poważnie myślą o wyjeździe na stałe do Izraela.
Wszystkie postacie tej książki to osoby działające i skuteczne. Dzidka jest najlepszą uczennicą w noworudzkiej szkole podstawowej, błyskotliwie dostaje się do liceum muzycznego we Wrocławiu, a następnie na ekskluzywny wydział muzykologii w Warszawie (dziesięcioro przyjętych).
Mina, która mając 14 lat potrafiła dostać się do Palestyny, w roku 1955, jako Szulamit przyjeżdża do Warszawy w delegacji Izraela na Światowy Festiwal Młodzieży i Studentów. To pretekst dla spotkania z rodziną. Krótkiego, bo choć powietrze już pachnie odwilżą, zagraniczni delegaci nie mogą oddalać się od grupy.
Dzięki spotkaniu fotografie, którymi rodzina wymienia się od lat nabierają ciała, konkretu. W oczekiwaniu na następne.
Fotografie, o których pisze się w listach, jak i inne realia dwudziestowieczne, kreślą rzeczywistość tamtych czasów i specyfikę PRL-u. Jak daleko jesteśmy od smartfonów, pozwalających na strzelanie dziesiątków zdjęć na minutę i natychmiastowe wysyłanie ich w cztery strony świata. Wtedy mało kto miał aparat, więc chodziło się do fotografa. A jeśli miał, to musiała się skończyć taśma, trzeba było ją wywołać, a najczęściej oddać do wywołania i zrobić odbitki.
Do tego poczta ślimaczy się do niemożliwości, odbiorcy cieszą się, jeśli pomarańcze wysłane z Izraela, dochodzą w dobrym stanie, o czym zawiadamiają nadawców, którzy dowiadują się o tym po miesiącach.
Dzidka chciałaby wysłać siostrze nagranie swego repertuaru fortepianowego, „ale teraz nie można nigdzie taśmy dostać i jak się pokaże to zaraz rozkupują”.
I wreszcie nowoczesność, wkraczająca do Polski wielkimi krokami. W roku 1961 pisze Dzidka: „U nas telewizory są już bardzo rozpowszechnione. Po obiedzie chodziliśmy do sąsiadów na telewizję”.
Wreszcie, w 1962 r. siostry spotykają się po raz drugi. W Izraelu. Przed wyjazdem Dzidką miotają wątpliwości: „Najgorzej się boje, że jak już będę u Was, trudno mi będzie tutaj wrócić z powrotem, a jak wrócę, będę tęskniła podwójnie. Zostać nie będę mogła ze względu na Mamę i też na studia, które są tutaj nie tylko za darmo, ale też na bardzo wysokim poziomie”.
W 1965 do Izraela z córką jedzie Władysław i w Jad Waszem sadzi drzewko Sprawiedliwych Wśród Narodów Świata – tytuł przyznany jemu i Helenie.
Po czym następuje niespodziewany – czy naprawdę? – zwrot. Dzidka jedzie do Paryża, poznaje tam Jeana-Frédérica, biorą ślub w Warszawie i wyjeżdżają nad Sekwanę, gdzie do dziś mieszkają. Nie musi dokonywać niemożliwego wyboru między Polską a Izraelem.
I tu „Listy do Mojej Siostry” ukazują się jako dzieło artystyczne. Walka ciotek o dziecko jest jego uwerturą. Finałem urodzenie córki przez Dzidkę, która wychodząc za mąż, kolejny raz zmienia imię i nazwisko na Catherine Ravet.
Listy do Miny Fuchsberg pisały różne osoby, ale układała je Catherine. Zaznaczone są skróty, czasem ma się wrażenie pewnych korekt. Wszystko po to, żeby pokazać malutką epopeję jednostkowego, żydowskiego losu, wpisującego się w los narodu.
W niemożliwość zapomnienia Zagłady i konieczność jej przezwyciężenia.
Zdzisława, Dzidka, Catherine, podpisując książkę jako Lili Fuchsberg oddaje hołd rodzicom, których nie znała. I zadaje pytanie o imię, imię każdego spośród sześciu milionów.
Listy do Mojej Siostry, wyd. Austeria 2021
Wszystkie wpisy Ludwika
Kategorie: Uncategorized