
Żałobnicy na górze Herzl byli obdarzeni głęboką miłością należącą do ludzi, których dusze zostały dotknięte wspaniałością młodych mężczyzn, którzy kochali ten kraj i ten naród tak bardzo, że byli gotowi rzucić się w ogień i poświęcić swoje życie, by go bronić.
Najlepszym momentem na odwiedzenie Cmentarza Wojskowego Mount Herzl w Jom Hazikaron (Dzień Pamięci o Poległych w Wojnach Izraela) jest popołudnie. Skończył się już poranny ruch. Ceremonie już się skończyły. Nie ma już tłumów, które wyciągają szyje, by coś zobaczyć, nie ma polityków, nie ma fotografów, którzy szukają idealnego zdjęcia, by uwiecznić ten dzień.
Późnym popołudniem jeździmy z mężem co roku, żeby odwiedzić jego przyjaciół, którzy walczyli z nim w pierwszej wojnie libańskiej w 1982 roku.
Nie udało mi się zrobić zdjęcia, które uwieczniłoby ten dzień. Ale bardzo bym chciała.
Gdy wchodziliśmy po schodach, by opuścić kwaterę poświęconą wojnie w Libanie, spojrzałam po raz ostatni w dół i zobaczyłam młodą parę, którą poznaliśmy, gdy staliśmy przy grobie żołnierza, którego mój mąż nie znał, ale którego odwiedzamy co roku. Jest on pochowany niedaleko przyjaciół mojego męża, a my natknęliśmy się na jego miejsce spoczynku i jego historię kilka lat temu, gdy spacerowaliśmy wśród rzędów młodych mężczyzn, którzy walczyli w Libanie 41 lat temu.
Zdjęcie, którego nie zrobiłam, przedstawia młodego mężczyznę o imieniu Zvi Besser, trzymającego na rękach swojego noworodka Mickeya. Zvi stoi przed grobem kpr. Avrahama Shmuela (Avi) Grogana. Szepcze historię Aviego do ucha Mickeya. Żona Zvi’ego, Kayli, stoi z tyłu, u wezgłowia grobu, obserwując ich.
Avi Grogan był lekarzem bojowym w brygadzie piechoty Golani. Zginął w bitwie na południowych przedmieściach Bejrutu zwanych Bourj el-Baranjeh. 4 sierpnia 1982 roku oddział Aviego znalazł się pod zmasowanym atakiem artyleryjskim. Zamiast schować się za osłoną, wbiegł w ogień i zaczął ewakuować rannych. Zgodnie z zapisem Ministerstwa Obrony: “Avi biegł między pociskami i ewakuował rannych jeden po drugim, aż sam został trafiony. Nawet po tym, jak został śmiertelnie ranny, nadal mówił swoim towarzyszom, jak udzielać pierwszej pomocy rannym, aż sam zmarł z powodu odniesionych ran”.
Avi był samotnym żołnierzem. Urodził się w 1959 roku w Phoenix w Arizonie. Uczył się w szkołach żydowskich w Phoenix i Los Angeles oraz w Brisk Yeshiva w Chicago. W 1979 roku przyjechał do Izraela, studiował w jesziwie Ohr Somayach w Jerozolimie i zdecydował, że chce zrobić aliję. Wrócił do Stanów Zjednoczonych i zaczął oszczędzać pieniądze na przeprowadzkę; nie chciał brać żadnych pieniędzy od państwa Izrael. Avi przyjechał na aliję w 1980 roku. Po nauce hebrajskiego na ulpanie w kibucu Sde Eliyahu w dolinie Beit She’an, przeniósł się do pobliskiego kibucu Shluhot.
Avi został wcielony do IDF w maju 1981 roku i zgłosił się do służby w Golani, gdzie przeszedł kurs medyków bojowych.
Wszyscy samotni żołnierze otrzymują co roku opłacony wyjazd na miesiąc, aby odwiedzić swoje rodziny. Kiedy w czerwcu 1982 roku rozpoczęła się wojna w Libanie, Avi odwiedził swoich rodziców w Ameryce. Mimo że nie miał takiego obowiązku, skrócił swoją wizytę o dwa tygodnie i wrócił do Izraela, gdzie dotarł na linię frontu, by odnaleźć swoją jednostkę.
Ojciec Zvi Bessera pochodził z Nowego Jorku i również był samotnym żołnierzem. Służył w jednostce Aviego w Golani i był tam w Bourj el-Baranjeh 4 sierpnia 1982 roku, u boku Aviego. Po zakończeniu służby w IDF ojciec Zvi’ego wrócił do Stanów Zjednoczonych, gdzie poznał matkę Zvi’ego i ożenił się. Zvi sam podjął aliję w wieku 17 lat i służył w Golani, tak jak jego ojciec i Avi. Wskazując na Mikiego, Zvi powiedział nam: “On też będzie służył w Golani, choć jeszcze o tym nie wie”.
Zvi opowiedział nam historię bitwy tak, jak opowiadał mu ją ojciec. Powiedział, że obok nich wysadził się czołg. Avi podbiegł do czołgu i wyciągnął żołnierzy z płonącego pojazdu. “Wyciągnął pierwszego żołnierza, wrócił po drugiego, trzeciego, czwartego i przyprowadził ich w bezpieczne miejsce”.
Kiedy biegł przez ogień niosąc czwartego żołnierza, Avi został bezpośrednio trafiony w tętnicę szyjną i wkrótce potem zmarł.
W rzędzie grobów na górze Herzl leżą obok siebie młodzi mężczyźni z każdego możliwego środowiska. Yossi Zeitouni dorastał razem z moim mężem w dzielnicy Kiryat Hayovel w Jerozolimie. Przez całe życie był wybitnym sportowcem i jednym z najlepszych tenisistów w Izraelu. Yossi służył w jednostce rozpoznawczej spadochroniarzy, a później w jednostce antyterrorystycznej. Po zakończeniu służby wojskowej został zwolniony z wojska i rozpoczął karierę jako trener i zawodnik tenisa.
Kiedy kilka miesięcy później rozpoczęła się wojna w Libanie, Yossi został wezwany do spadochroniarzy i zginął w akcji w Libanie 10 czerwca 1982 roku. Mój mąż był w pobliżu i zobaczył go tuż po śmierci. “Miał ten sam uśmiech co zawsze na twarzy. Wyglądał jak żywy”.
W tygodniach poprzedzających Jom Hazikaron lewica zaczęła wykorzystywać poległych w wojnie do swoich celów, by dyskredytować rząd. Jedna z reklam, która pojawiła się w mediach społecznościowych, pokazywała zdjęcia grobów na Górze Herzla Niemal każdy program informacyjny w ciągu dwóch tygodni poprzedzających ten dzień rozpoczynał się od gróźb, że ceremonie upamiętniające na cmentarzach wojskowych zostaną przerwane, jeśli ministrowie rządu ośmielą się skorzystać z protokołu i przemówić podczas ceremonii.
W rzędzie za Yossim leży Haim Dubkin z Moshav Tkuma na Negewie. Haim był jednym z bliskich przyjaciół mojego męża w jesziwie. Haim był fantastycznym uczniem. Ale jego wielką miłością były wędrówki. Przy każdej okazji wędrował po całym Izraelu.
Kiedy wstąpił do IDF, wykorzystał swoje umiejętności w jednostce zwiadowczej w Golani. Haim był tak uzdolniony jako zwiadowca, że jako podporucznik poprowadził siły przez terytorium zajęte przez Syryjczyków, aby wzmocnić oddział spadochroniarzy, który został odcięty od głównych sił i któremu brakowało amunicji i jedzenia. Haim został zabity przez snajpera 24 czerwca 1982 roku, gdy służył jako dowódca oddziału.
Haim był utalentowanym pisarzem i artystą. Po jego śmierci rodzina znalazła historie, listy i zdjęcia, które zostawił w swojej szafie i szufladach w domu. W jednym z listów Haim napisał, jak rodzina powinna zareagować na jego śmierć, gdyby zginął na służbie.
“Musicie wiedzieć, że kochałem was wszystkich i proszę, nie opłakujcie mnie wiecznie, nie po to poświęciłem swoje życie. Oddałem swoje życie, abyście mogli się cieszyć, abyście mogli żyć życiem, które tak bardzo kochałem, i nadal normalnie żyć i osiągać moje marzenia, rzeczy, które kochałem: zielone pola, otwarte przestrzenie, ziemię i ojczyznę, każdy kawałek ziemi w naszej ziemi, każde miejsce w naszej pięknej ojczyźnie, naród, który w niej mieszka i jego Torę, Torę Izraela. Wtedy będziecie wiedzieć, że nie umarłem. Nie, żyję i towarzyszę wam zawsze przez całe wasze życie, ponieważ osiągacie wszystko, do czego ja dążyłem w moim życiu”.
Kiedy podeszliśmy, przy grobie Haima stała rodzina z Beit Shemesh. Zapytaliśmy rodziców, czy znają Haima. Wyjaśnili, że nie, nigdy go nie spotkali. Ale ich córka, która była tam z nimi, jest członkiem grupy WhatsApp, która każdego dnia poznaje historię życia innego poległego żołnierza. Córka, Tali, powiedziała nam z ekscytacją, że Haim był pierwszym żołnierzem, którego historię poznali w grupie, i że zawsze chciała odwiedzić jego grób, by złożyć mu hołd.
“Może było nam pisane przyjechać tu w tym czasie, żebyśmy mogli spotkać ciebie, przyjaciela Haima, i żebyś mógł nam opowiedzieć, jaki był za życia” – powiedziała matka do mojego męża. I tak też zrobił.
“Zawsze miał w plecaku wszystkie możliwe narzędzia” – zaczął. “Linę, nóż, środki pierwszej pomocy, mapy, śrubokręt, otwieracz do butelek, aspirynę, wszystko. I dokładnie wiedział, gdzie co jest w plecaku. Nigdy nie można było go zaskoczyć. Był przygotowany”.
Idąc, mijaliśmy ogromny sektor poświęcony wojnie Jom Kippur, mniejszy, ale wciąż duży, poświęcony wojnie o niepodległość, a następnie wojnie sześciodniowej. Od sekcji do sekcji widzieliśmy ludzi w różnym wieku i z różnych środowisk. Ale twarze miały coś wspólnego. Wszystkie były naznaczone tą samą miłością, tą samą głęboko zakorzenioną miłością, która należy do ludzi, których dusze zostały dotknięte, bezpośrednio lub pośrednio, przez wielkość młodych mężczyzn, którzy kochali ten kraj i ten naród, którzy kochali życie, które im dał, tak bardzo, że byli gotowi wbiec w ogień i poświęcić swoje życie, aby go bronić i zachować.
Kategorie: Uncategorized