Uncategorized

Postamerykańskie strategiczne wyzwanie Izraela


izraelski establishment bezpieczeństwa musi obudzić się ze swoich amerykańskich złudzeń. Ameryka nie bedzie chronic Izraela.

Caroline Glick

Amerykanie i Izraelczycy zgadzają się, że Iran jest na skraju przekształcenia się w państwo nuklearne, które może montować broń nuklearną do woli. Ale chociaż zgadzają się co do statusu irańskiego poszukiwania militarnych zdolności nuklearnych, nie zgadzają się co do tego, jaka powinna być reakcja na obecny stan irańskiego programu nuklearnego. Stanowisko Izraela jest takie, że USA powinny podjąć działania dyplomatyczne i gospodarcze, a przynajmniej zagrozić akcją militarną, jeśli Iran odmówi przywrócenia ograniczeń swojej działalności nuklearnej określonych w tak zwanym Wspólnym Kompleksowym Planie Działania (JCPOA) z 2015 roku. Umowa nuklearna z 2015 r. pozwoliła Iranowi na wzbogacenie ograniczonych ilości uranu do 3,67%. Iran obecnie wzbogaca ogromne ilości uranu do 60% – to tylko krok od klasy broni.

Prezydent USA Joe Biden i jego doradcy są niechętni rozważaniu nałożenia dodatkowych sankcji gospodarczych na Iran. W rzeczywistości administracja przymyka oczy na eksport przez Iran ogromnych ilości ropy i gazu do Chin i innych państw, z naruszeniem sankcji.

Amerykanie twierdzą, że mogą być skłonni rozważyć podjęcie działań dyplomatycznych w takiej czy innej formie. Ale w zamian domagają się izraelskich ustępstw wobec Palestyńczyków.

Krótko mówiąc, artykuł Limora donosił, że USA dały jasno do zrozumienia Izraelowi, że nie podejmą żadnych skutecznych działań, aby uniemożliwić Iranowi przekształcenie się w potęgę nuklearną.

Drugą oszałamiającą informacją w artykule Limora jest to, że rząd Lapida-Bennetta nie ma pojęcia, co zrobić w obliczu stanowiska Ameryki. Zamiast zaakceptować rzeczywistość i zmierzyć się z Iranem bez USA, izraelski rząd decyduje się coraz mocniej trzymać się Waszyngtonu.

Limor napisał: „Izraelskie wysiłki zmierzające do osiągnięcia maksymalnej współpracy z USA są w toku, między innymi dlatego, że Izrael ma bardzo niewiele opcji”.

Ogólny widok wodnego reaktora jądrowego Arak, Arak, Iran, 23 grudnia 2019 r. (EPA/Organizacja Energii Atomowej)

Aby utrzymać koordynację z administracją, która nie podziela celów Izraela, rząd Lapida-Bennetta zmienił cele Izraela. Obecnie wspiera starania administracji Bidena o powrót USA do JCPOA. W 2018 r. ówczesny prezydent Donald Trump porzucił umowę, ponieważ Iran negocjował umowę w złej wierze i systematycznie naruszał ograniczenia JCPOA dotyczące operacji nuklearnych.

Podczas swojego premiera Benjamin Netanjahu sprzeciwiał się wszelkim aspektom JCPOA, ponieważ Netanjahu uznał, że ułatwia ona i zapewnia legitymację ONZ dla irańskiego programu broni jądrowej. Rząd Lapida-Bennetta uzasadnia swoje radykalne zerwanie z przeszłością argumentując, że powrót Iranu do ograniczeń JCPOA dotyczących jego działań nuklearnych spowolni jego postęp w kierunku bomby i kupi Izraelowi czas, który „może wykorzystać na prowadzenie kampanii dyplomatycznej i przyspieszyć przygotowania wojskowe, aby w przyszłości uchronić Iran przed bombą atomową”.

Innymi słowy, aby zyskać czas w swoich wysiłkach blokowania Iranu przed zdobyciem broni jądrowej, Izrael legitymizuje JCPOA, który legitymizuje i gwarantuje powodzenie wysiłków Iranu na rzecz rozwoju arsenału nuklearnego. Rząd argumentuje, że po legitymizacji programu nuklearnego Iranu (poprzez wspieranie JCPOA) będzie miał czas na przeprowadzenie kampanii dyplomatycznej w celu delegitymizacji programu nuklearnego Iranu i rozwinięcie zdolności militarnych do atakowania irańskie instalacje nuklearne, które legitymizuje JCPOA.

Operacyjna i strategiczna niespójność Izraela wynika z niezdolności rządu do pogodzenia się z faktem zdrady USA. Rezygnując z wieloletniego sprzeciwu Stanów Zjednoczonych wobec programu nuklearnego Iranu, administracja Bidena nie po prostu zniszczyła nadzieję Izraela na koordynację jego wysiłków z Waszyngtonem. Zniweczyła mądrość przewodnią leżącą u podstaw 50-letniego partnerstwa Izraela z Ameryką w dziedzinie bezpieczeństwa. Ta mądrość głosi, że partnerstwo Ameryki z Izraelem w dziedzinie bezpieczeństwa jest najważniejszą gwarancją bezpieczeństwa narodowego Izraela.

Pogląd, że USA – a nie potęga i wola Izraela – jest najważniejszym strategicznym atutem Izraela, narodził się w następstwie wojny na wyczerpanie w latach 1968-1970. Stała się podstawą izraelskiego planowania strategicznego po wojnie Jom Kippur w 1973 roku. W tym okresie, w zamian za amerykańską broń, Izrael zgodził się przestrzegać amerykańskich żądań, by Izrael ustąpił i nie pokonał swoich wrogów. W odpowiedzi na naciski USA Izrael nie zniszczył trzeciej armii egipskiej, gdy siły IDF otoczyły ją pod koniec wojny Jom Kippur.

Stany Zjednoczone uratowały OWP i Jassira Arafata w Bejrucie w 1982 roku.

Uratował Arafata i OWP ponownie w Ramallah w 2002 roku.

Waszyngton uratował Hezbollah w 2006 roku.

Uratował Hamas w wielu bitwach od 2008 roku.

Stany Zjednoczone storpedowały antyirańską współpracę Izraela z Gruzją w latach 2007-2008. W kolejnych latach podważała strategiczną współpracę Izraela z Azerbejdżanem przeciwko Iranowi.

Spotkanie w 2013 r. z ówczesnym premierem Benjaminem Netanjahu i ówczesnym prezydentem USA Barackiem Obamą w Jerozolimie (AP/Pablo Martinez Monsivais)

W każdym odcinku izraelski establishment bezpieczeństwa przyjmował rozkazy wycofania się Waszyngtonu, ponieważ generałowie cenili broń USA bardziej niż decydujące zwycięstwo.

W przypadku Iranu i jego programu nuklearnego to podejście jest powodem, dla którego Izraelowi brakuje zdolności wojskowych do znacznego obniżenia zdolności nuklearnych Iranu. Pomimo przytłaczających dowodów na to, że program nuklearny Iranu jest skierowany przede wszystkim przeciwko Izraelowi i że USA nigdy nie zamierzały podejmować działań militarnych w celu zablokowania drogi Iranowi do bomby, generałowie izraelscy od dawna utrzymywali, że program nuklearny Iranu jest „problemem międzynarodowym”, a nie Problem Izraela. Izrael, jak konsekwentnie przekonują, musi pozwolić USA na kierowanie międzynarodowymi wysiłkami w celu zablokowania wyścigu Iranu po bombę.

To stanowisko było najbardziej żywo i fatalnie przestrzegane w 2010 roku, kiedy ówczesny dyrektor Mossadu Meir Dagan, a ówczesny szef sztabu generalnego IDF Gabi Ashkenazi odmówili rozkazu ówczesnego premiera Benjamina Netanjahu i ówczesnego ministra obrony Ehuda Baraka, aby przygotować armię i Mosad do ataku na irańskie instalacje nuklearne. Nie tylko najwyżsi dowódcy odrzucili rozkaz, ale w wywiadzie na krótko przed śmiercią Dagan ujawnił, że poinformował swojego amerykańskiego odpowiednika, dyrektora CIA Leona Panettę o rozkazie odrzuconym przez niego i Ashkenazy.

Przez całe lata Baracka Obamy w Białym Domu izraelski establishment bezpieczeństwa odmawiał zmierzenia się z oczywistymi implikacjami jego nuklearnej dyplomacji. Zamiast tego Dagan i jego następca Tamir Pardo, wraz z Ashkenazy i jego następcą Bennym Gantzem, wszyscy nalegali, aby Izrael musiał podporządkować się linii Obamy. Generałowie sprzeciwili się dyplomatycznym wysiłkom Netanjahu przeciwko JCPOA.

Dziś establishment bezpieczeństwa obwinia Netanjahu za sprint Iranu do nuklearnej mety. Generałowie twierdzą, że Netanjahu mylił się, przekonując Trumpa do porzucenia umowy nuklearnej. Oczywiście, Iran obecnie wzbogaca więcej uranu do wyższych poziomów wzbogacenia niż wtedy, gdy zgodził się na JCPOA w 2015 roku. Ale według osób zaangażowanych w postępowanie, w 2015 roku Iranowi brakowało możliwości wzbogacenia uranu do 60%.

W trakcie JCPOA Iran opracował zaawansowane wirówki do wzbogacania uranu do poziomu bomby lub prawie bomby. Pomysł, że ajatollahowie nie robiliby tego, co robią teraz, gdyby Stany Zjednoczone nie porzuciły umowy, nadweręża łatwowierność. A gdy USA nie zawarły umowy, szanse na zablokowanie drogi Iranowi do bomby były znacznie większe niż wcześniej.

Prawda jest taka, że ​​Netanjahu nie byłby tak bardzo zależny od Trumpa, a izraelskie perspektywy blokowania irańskich postępów nuklearnych nie byłyby dziś niepewne, gdyby nie odmowa establishmentu bezpieczeństwa w rozwijaniu strategicznych opcji blokowania drogi irańskiego reżimu do arsenał nuklearny niezależny od Waszyngtonu. Izrael nie byłby tam, gdzie jest dzisiaj, gdyby Dagan i Aszkenazy poszli za rozkazem Netanjahu i Baraka w 2010 roku.

Były dyrektor Mossadu Meir Dagan z byłym szefem sztabu generalnego IDF Gabi Ashkenazi w maju 2012 r. (Gideon Markowicz | Plik)

W zeszłym roku szef bezpieczeństwa wybuchł po tym, jak Trump ogłosił, że USA sprzedają ZEA myśliwce F-35. Minister obrony Benny Gantz i jego koledzy argumentowali, że sprzedaż osłabi jakościową przewagę wojskową Izraela nad jego sąsiadami. Ze swojej strony Netanjahu odpowiedział, że ZEA nie zagrażają Izraelowi i że strategiczna przewaga, jaką Izrael zyskuje dzięki pokojowi z państwami arabskimi Zatoki Perskiej, znacznie przewyższa niebezpieczeństwa emanujące ze sprzedaży F-35 ZEA.

W następstwie tego sporu, mieszkający w Waszyngtonie ekspert ds. Bliskiego Wschodu i były wysoki rangą urzędnik administracji Busha i Trumpa, dr David Wurmser, opublikował analizę kosztów i korzyści wsparcia wojskowego USA dla Izraela. Artykuł zatytułowany „Refleksje na temat amerykańskiej gwarancji jakościowej militarnej przewagi dla Izraela” wywołał w zeszłym roku tajną dyskusję w Komisji Spraw Zagranicznych i Obrony Knesetu.

Wursmer argumentował, że cena, jaką Izrael zapłacił za amerykański transfer broni, jest wygórowana. Napisał, że Izrael „wymienił swoją strategiczną swobodę manewru i inicjatywy w zamian za jakościową przewagę militarną w uzbrojeniu”.

Zależność Izraela od amerykańskiej broni stworzyła błędne koło. Z każdym mijającym rokiem „Izrael coraz bardziej polegał na najnowocześniejszej broni amerykańskiej, coraz bardziej polegał na pomocy USA, aby za nią zapłacić, co wymagało od Izraela coraz większego podporządkowania swojej inicjatywy strategicznej, manewrów i planowania amerykańskiej polityce regionalnej.

„Ten postęp z kolei” – wyjaśnił Wurmser – pozostawiłby kwestionowaną wolę Izraela, osłabienie i skompromitowanie odstraszania – wszystko to wywołałoby większe zagrożenie, które wymagało jeszcze większej ilości broni”.

Niezmiennie, zauważył Wurmser, „ta polityka pociągała za sobą dalszą izraelską powściągliwość i przyzwolenie na próby pomniejszania przez Amerykę jej bliskości z Izraelem w celu osądzania kluczowych narodów arabskich i ostatecznie kontynuowania procesów pokojowych, które wymusiły ustępstwa ze strony Izraela w celu pojednania obu stron. tego „równowagi”. Strategiczna zależność Izraela od USA zawsze gwarantowała, że ​​izraelski establishment bezpieczeństwa poprze takie powściągliwość i pojednanie”.

Jeśli sprzedaż F-35 ZEA spowodowała, że ​​izraelski establishment bezpieczeństwa zaniepokoił się przyszłością izraelskiej przewagi jakościowej, to zdrada Izraela przez administrację Bidena w stosunku do Iranu całkowicie niszczy podstawowe ramy koncepcyjne w sercu strategicznego myślenia bezpieczeństwa. Wojskowe stosunki Izraela ze Stanami Zjednoczonymi są obecnie wyraźnie nie lepsze niż strategiczna niezależność i wolność.

Trudno powiedzieć, co stanie się z JCPOA. Być może Iran zgodzi się go przestrzegać w zamian za złagodzenie sankcji. Może nie. Może spowolni to wzbogacanie uranu. Może nie. Ale pogląd, że porozumienie, które toruje Iranowi drogę do arsenału nuklearnego, jest właściwym środkiem do powstrzymania nuklearnego postępu Iranu, jest absurdalne.

Nie jest również jasne, jaki wpływ na Iran będzie miała „presja dyplomatyczna USA” (jeśli kiedykolwiek zostanie zastosowana). Między katastrofalną klęską w Afganistanie a słabą obroną Tajwanu w obliczu chińskich zagrożeń, amerykańskie zagrożenia mają znacznie mniejszą wagę niż kiedyś.

Jednak absolutnie oczywiste jest to, że izraelski establishment bezpieczeństwa musi obudzić się ze swoich amerykańskich złudzeń. Ameryka nie bedzie chronic Izraela. Tylko Izrael moze chronic .

Kategorie: Uncategorized

Leave a Reply

Witryna wykorzystuje Akismet, aby ograniczyć spam. Dowiedz się więcej jak przetwarzane są dane komentarzy.