Uncategorized

Ucieczka na Marstrand

Ucieczka na Marstrand w Polskim Radiu RDC 19 stycznia 2023

O historii polskich imigrantów roku 1968 do Szwecji – zesłanych na wyspę Marstrand.Książka Ucieczka na Marstrand Anny Grinzweig Jacobsson została wydana przez Ośrodek KARTA. Gośćmi prowadzonej przez Roberta Łuchniaka audycji byli: jeden z bohaterów książki Jurek Hirschberg i Anna Grinzweig Jacobsson, autorka.

Wysłuchaj rozmowę na RDC.

Jest 11 listopada 1969 roku. Duży, niemal pusty autobus opuścił właśnie Göteborg i wjechał na autostradę wiodącą na północ. Jedyni pasażerowie poza nami to para w średnim wieku z córką i dwoma synami. Są z naszego miasta i czuli się zmuszeni do opuszczenia Polski z tego samego powodu co my: jesteśmy Żydami i władza zadecydowała w końcu ku uciesze dosyć licznych rodaków, że Polska powinna być judenfrei. Dokładnie tydzień temu wsiadłem z mamą i młodszym bratem do pociągu – bez paszportu, bez grosza, bez przydatnego języka. I oto jesteśmy w drodze na wyspę Marstrand, perłę szwedzkiego Zachodniego Wybrzeża – gdyby tylko było o 20 stopni cieplej. Przez kilka najbliższych miesięcy będziemy się tam uczyć naszego nowego języka razem z dwustoma innym polsko-żydowskimi uchodźcami, tuzinem młodych Czechów i Słowaków oraz parą z Południowej Afryki. Kiedy wczesną wiosną przyjdzie czas na opuszczenie wyspy, będziemy znali język szwedzki na tyle, by móc pójść do szkoły, podjąć przerwane studia czy zacząć pracować – w najlepszym razie w swoim zawodzie.

Ale na razie nic o tym nie wiemy. Powiedziano nam tylko, że czeka nas jakiegoś rodzaju obóz. Nie jestem pewien, czy to słowo – po szwedzku läger – mile się kojarzy naszym ciężko doświadczonym rodzicom. My, należący do pierwszego powojennego pokolenia, stoimy w przedniej części autobusu i oglądamy z zaciekawieniem nasz nowy kraj. Autobus mija Kungälv i skręca w węższą drogę. Odstępy między zabudowaniami robią się coraz większe, krajobraz coraz surowszy, zmierzch tuż za rogiem. Śniegu jest sporo, chociaż w Polsce na zimę trzeba było jeszcze poczekać. Nic nie wskazuje na to, że jesteśmy ciągle w kraju znanym z Ingmara Bergmana i samochodów Volvo. Milkniemy, wpatrując się niespokojnie w bladoszarą mgłę.

Kierowca autobusu zerka w lusterko i wybucha śmiechem: – Don’t worry. This is not Siberia, you know.

Pół wieku później ciągle się zastanawiam, w jaki sposób ten młody człowiek, który zapewne nie zdążył jeszcze zgłębić misteriów polityki i psychologii, potrafił tak szybko i precyzyjnie rozszyfrować, co działo się wtedy w naszych głowach.

Byliśmy pierwszymi nowoprzybyłymi. Dwa tygodnie później zaczęła się szkoła. Ta zima nie przypominała żadnej innej ani nam, ani stałym mieszkańcom Marstrandu.

*

O tym właśnie opowiada Ucieczka na Marstrand – książkowy debiut szwedzkiej autorki Anny Grinzweig Jacobsson, która jako sześcioletnia dziewczynka stawiała wtedy na wyspie pierwsze kroki w swoim nowym języku. Wywiady, autentyczne fotografie i dokumenty wraz z wykonanymi przez Maję Kristin Nylander współczesnymi zdjęciami portretowymi rozmówców przypominają o mało znanym epizodzie zarówno polskiej, jak i szwedzkiej historii lat sześćdziesiątych ubiegłego stulecia. Książka daje wgląd w okoliczności towarzyszące ówczesnej gwałtownej fali wymuszonej emigracji polskich Żydów i w ich dalsze losy w Szwecji.

Kategorie: Uncategorized

4 odpowiedzi »

  1. >Autorka ksiazki mowi w audycji, ze decyzja rzadu szwedzkiego w sprawie wiz dla nas
    >została podjęta latem 69go roku. To chyba nieprawda.
    To oczywista nieprawda (albo nieznajomość prawdy) co dotyczy zresztą wielu fragmentów książki.
    Nie ma się co dziwić bo autorka, która w 68/69 miała sześć lat, co najwyżej może mieć wrażenia z tamtych
    lat ale z pewnością nie krytyczne zrozumienie świadka wydarzeń. Z drugiej strony, z uczestników obozu
    w Marstrand i w ogóle z ówczesnych żydowskich emigrantów większość już odeszła. Ci co zostali, mieli wówczas koło 20-25 lat a dziś dawno przekroczone siedemdziesiąt i chyba nie chcą polemizować
    z autorką, której głównie zależy na autopromocji.

  2. Niektórzy moi znajomi otrzymali szwedzkie wizy już jesienią 1968 r. Nie chce mi się wierzyć, że ambasador Szwecji podjąłby taką decyzję zgody swoich rządowych zwierzchników.

  3. Zmieniła się konstelacja polityczna,dzisiaj państwo przyznaje, że nielegalnie wymuszało
    zrzekanie sie obywatelstwa. Gloszę, że należy się delikwentom odszkodowanie, choćby
    w formie dodatków do emerytur. Podzielam pogląd Jurka Hirschberga: państwo ma obowiązek
    zwrócic oplaty skarbowe! Stać je, mowiąc nawiasem, aktualnie stać je na gigantyczne zbrojenia.
    Jeśli idzie o tzw. odzyskanie obywatelstwa dzisiaj wystarcza, ze zainteresowani mają wnieść
    prośbe o tegoż potwierdzenie – nie o zwrot czy o przyznanie.

  4. Autorka ksiazki mowi w audycji, ze decyzja rzadu szwedzkiego w sprawie wiz dla nas została podjęta latem 69go roku. To chyba nieprawda. Przyjechałam do Szwecji we wrzesniu 69 ale zapewnienie wizy szwedzkiej mialam dużo wcześniej. Poza tym, kiedy przyjechałam we wrzesniu, spotkałam znajomych, którzy byli tam już od paru miesięcy.

Leave a Reply

Witryna wykorzystuje Akismet, aby ograniczyć spam. Dowiedz się więcej jak przetwarzane są dane komentarzy.