
W cieniu młodych drzew nad spokojnym jeziorem obok klasztoru mieszkał samotny staruszek imieniem Henryk. Jego siwe włosy i zmarszczona twarz błędnie opowiadały historie długiego, pełnego inspiracji i radości życia. Codziennie siadał na tej samej starej ławce, którą jego byli pracobiorcy zbudowali jemu wiele lat wcześniej, by cieszył się widokiem wody i pływającymi w jeziorze kaczkami.
Henryk miał już za sobą tajemniczą przeszłość. Nikt nie wiedział, że kiedyś był potężnym władcą, rządzącym małym królestwem na wschodzie. Jego władza była bezgraniczna, a ludzie bali się go jak ognia. Henryka filozofia życia polegała na tym, że trzeba kontrolować innych, manipulować sytuacją i wykorzystywać wszystkich dla własnych korzyści. Był od dzieciństwa kierowany rządzą władzy, a ciągła chęć posiadania jeszcze więcej sprawiła, że na koniec stał się samotnym i odizolowanym człowiekiem.
Kiedy jego władza znikła i podwładni przestali się go bać, Henryk znalazł się na uboczu społeczeństwa. Stracił swoje królestwo, a wraz z nim kontrolę nad ludźmi. Teraz spędzał dni na starej drewnianej ławce przy jeziorze, obserwując kaczki, które przypływały do brzegu prosząc go o okruchy.
Karmienie kaczek stało się dla Henryka nowym rodzajem przyjemności. To był jeden z niewielu momentów, gdy znów mógł poczuć się potrzebny i doceniany. Każdego dnia robił sobie nowe zapasy chleba i ziaren, by móc karmić te elegancko pływające istoty, które były teraz jego jedynymi towarzyszami niedoli.
Kaczki powoli stawały się dla niego symbolem tego, co utracił. Widząc, jak przypływały do niego, dokarmiały się z jego dłoni, odczuwał pewną ulgę i poczucie władzy, widząc jak kaczki chciwie łykały rzucane przez niego okruchy. Wydawało się jemu, że chociaż stracił kontrolę nad ludźmi, to teraz ma wpływ nad tymi niewielkimi stworzeniami. Więc karmiąc kaczki, Henryk miał wrażenie, że odzyskuje choć odrobinę swojej dawnej władzy. Od czasu do czasu powracały do niego reminiscencje, które powodowały to, że pojawiały się łzy w jego oczach.
Lecz w miarę jak dni i miesiące mijały, staruszek zaczął jednak dostrzegać piękno prostoty życia, które omijało go przez wiele lat. Obserwując zachody słońca nad jeziorem i słuchając szumu młodych drzew, zaczął dostrzegać rzeczy, które wcześniej umknęły jego uwadze. Stopniowo odczuwał spokój i akceptację tego, że życie nie zawsze musi być walką o władzę nad ludźmi.
Jego refleksje nad przeszłością i przyszłością doprowadziły go do momentu, w którym zrozumiał, że prawdziwa siła leży w umiejętności dzielenia się, w zrozumieniu innych i w tworzeniu wspólnych radosnych chwil. Więc w miarę jak czas upływał, Henryk przestał myśleć o ludziach jako o pionkach na szachownicy, którymi można manipulować. Zamiast tego skupił się na relacjach z tymi, którzy go obecnie otaczali, czyli te kaczki, które stały się dla niego prawdziwym źródłem radości.
I tak, samotny staruszek, siedząc na ławce przy jeziorze, spoglądając na niedaleko stojący klasztor odnalazł spokój i zadowolenie, odkrywając, że prawdziwa moc tkwi nie w panowaniu nad ludźmi, lecz w umiejętności bycia z tymi, którzy odwdzięczają się prawdziwą miłością i pomagają w tworzeniu nowych relacji jak jednocześnie i czerpania radości z codziennych, prostych, powtarzających się rytuałów.
Wszystkie wpisy Alika TUTAJ
Kategorie: Uncategorized