Między potomkami narodów, które tyle wieków żyły obok siebie na jednej ziemi, powinno być możliwe nie tylko pojednanie, ale i przyjaźń.
Pisząc swoją książkę „Najkrótsza historia Polski”, starałem się objąć nią także historię narodu, który znalazł swoje schronienie dziejowe na ziemiach polskich. Myślę, że warto dzisiaj pokusić się o krótką historię Żydów w Polsce – by choć trochę oczyścić stosunki polsko-żydowskie z obciążeń zarówno mitami, jak i realnymi urazami, które szkodzą obu stronom.
Zagłada
W końcowych miesiącach roku 1942 hitlerowcy rozbudowywali obozy koncentracyjne, by przekształcić je w fabryki śmierci. Tworzyli też specjalne obozy zagłady, w Bełżcu, Majdanku, Sobiborze i Treblince. W nich sukcesywnie zagazują i spalą w krematoriach dziesiątki tysięcy, a kiedy ich machina śmierci nabierze obrotów – setki tysięcy i miliony Żydów z Polski i całej Europy. Część, jak na terenie Wielkopolski, mordowali w grupach po 1000, 1500 osób na miejscu, ponieważ nie opłacało się ich wozić do obozów zagłady; część gazowali w specjalnie do tego przystosowanych zamkniętych samochodach.
Przez długi czas ofiary nie wiedziały, dokąd jadą – w samych gettach rozwijało się normalne życie ludzi, którzy nie wierzyli w czekający ich los. Nie chciano wierzyć uciekinierom z transportów, pierwszym świadkom Zagłady. Po wielkich akcjach wysiedleńczych prowadzonych latem 1942 r. w kilku gettach na terenie Polski wybuchły powstania. Bez szans na zwycięstwo, raczej o prawo wyboru rodzaju śmierci. Udało się uratować, między innymi dzięki działającej w strukturach polskiego państwa podziemnego organizacji Żegota, ok. sto tysięcy Żydów i Polaków żydowskiego pochodzenia. Nie bez znaczenia był fakt, że spory procent Żydów polskich po kilkuset latach współżycia swoich przodków z żywiołem polskim, litewskim, białoruskim i ukraińskim, nie miał typowo semickiego wyglądu. Nie tylko Wiktor Alter, zamordowany w ZSRR, ale i Icchak Cukierman, Kazik Symcha Rotem – działacze Żydowskiej Organizacji Bojowej w getcie warszawskim, mogli swobodnie poruszać się po aryjskiej stronie z aryjską kenkartą przygotowaną przez polskie podziemie. Przywódca PPS-owski, Bolesław Drobner, którego sam dobrze znałem, wyglądał wręcz na starego polskiego szlagona. Podobnie jak Samuel Willenberg, uczestnik powstania w obozie zagłady w Treblince.
Polskich symbolicznych drzewek na wzgórzu Yad Vashem w Izraelu jest najwięcej, blisko 6 tysięcy. Byli oczywiście tacy, którzy ratowali Żydów za pieniądze, ale żadne środki materialne nie równoważyły podejmowanego ryzyka: okupant, wykrywszy pomoc udzieloną Żydom, zabijał winnego na miejscu wraz z jego rodziną. Stąd też na każdego ze sprawiedliwych, którzy mogli po wojnie zasadzić symboliczne drzewka na wzgórzu Yad Vashem w Izraelu za ratowanie Żydów, przypadło kilku takich, którzy zginęli z całymi rodzinami. By uratować jednego człowieka objętego ustawami norymberskimi, trzeba było konspiracji kilku osób.
Dla uratowanych wykwalifikowane pracownie przygotowywały, jak dla ludzi podziemia, fałszywe dokumenty osobiste. Podziemne sądy doraźne skazywały na śmierć zdemaskowanych konfidentów gestapo i tzw. szmalcowników wydających za nagrodą Niemcom ukrywanych Żydów. Ani jedni, ani drudzy nie stanowili znaczącej liczby, byli raczej marginesem, ale byli skuteczni. Zginęło przez nich tysiące ludzi. Także Polaków, m.in. tak wpadł w ręce Niemców komendant Armii Krajowej, gen. Stefan Grot-Rowecki.
Powstanie w getcie
Powstanie w getcie warszawskim wybuchło 19 kwietnia 1943 r., kiedy pozostało w nim już tylko ok. 50 tysięcy ludzi, których jeszcze nie wywieziono na śmierć. Walczyli młodzi członkowie Żydowskiej Organizacji Bojowej i byli oficerowie oraz żołnierze armii polskiej z Żydowskiego Związku Wojskowego.
Tak się składa, że z piwnic domu, w którym mieszkałem jako mały chłopiec, szedł pod ulicą Muranowską – którą mur pośrodku jezdni dzielił na stronę aryjską i żydowską – podkop do getta. Naprzeciw naszego mieszkania na czwartym piętrze, w lokalu z pozoru opuszczonym, gromadzono broń dla Żydowskiego Związku Wojskowego, a nocami odbywały się szkolenia. Panie z naszego domu, które wiele godzin stały pod karabinem maszynowym, przeżyły istnym cudem (opisała dom przy Muranowskiej 6 w swojej książce „Obok piekła” Alicja Kaczyńska, matka mego przyjaciela lat dziecinnych). Oczywiście, wbrew czarnej legendzie z poematu Czesława Miłosza, karuzela na nieodległym od nas placu Krasińskich, przy murach getta, nie była wtedy czynna. Bonifraterską wzdłuż muru getta nikt wtedy nie chodził, bo tuż za murem toczyły się akurat walki i kule gęsto świszczały.
Niemcy musieli użyć oddziałów regularnej armii, czołgów i ciężkich dział. Ostatni bojowcy uratowali się, przechodząc kanałami miejskimi i owym podkopem na stronę aryjską. Domy, których nie zburzono w trakcie walk, Niemcy palili miotaczami ognia i wysadzali. Po getcie zostały tylko zwały gruzów. Przed naszymi oknami rozciągało się za murem kilkadziesiąt kilometrów kwadratowych ruin.
Może gdyby alianci zachodni zareagowali na wiadomości o Holokauście, ostrzegając Niemcy, że zastosują w odwecie takie naloty dywanowe, jak późniejszy nalot na Drezno, historia ułożyłaby się inaczej. Nie tu miejsce ani czas na rozważania, dlaczego tak się nie stało.
Kategorie: Ciekawe artykuly, Polityka, Uncategorized
Niestety, generalnie biorac, Zydzi w czasie okupacji niemieckiej w Polsce, najbardziej bali sie Polakow (smiertelny strach), nie tak bardzo Niemcow. Ci Polacy, niczym psy mysliwskie wskazywali Niemcom “zwierzyne” – Zydow. Ile bylo takich donosow – wyrokow smierci…? Ile bylo polowan-mordow na Zydow bez udzialu Niemcow ? Oto jest straszne, wazne, wielkie pytanie.
Drogi panie Bratkowski, z calym szacunkiem, prawda jest taka, ze szmalcownikow i donosicieli denuncjujacych Zydow (czesto pobierajacych od Niemcow oplaty za denuncjacje w postaci produktow spozywczych) bylo 50 razy wiecej niz ratujacych. Rowniez wiadomo, ze tysiace ”ratujacych”, gdy Zydom skonczyly sie pieniadze, wydawaly ich Niemcom. Czego Polacy od lat najwyrazniej nie wiedza (moze nie chca wiedziec), to to, ze wszyscy uratowani Zydzi byli i sa dozgonnie wdzieczni Sprawiedliwym, rowniez tym ratujacym za oplata. Ale nie moga wybaczyc denuncjatorom i donosicielom, ktorzy chetnie i bez przymusu wskazywali Niemcom zydowskie kryjowki. Nie przesadzajmy rowniez z wyrokami Zegoty na szmalcownikow, kilka tylko zostalo wykonanych.
Pozdrawiam i czekam na ciag dalszy.