
Nie wiedziałam, czym jest seder. Nie znałam takiego słowa, ja niebieskooka dziewczynka wychowana na warszawskiej Woli. Zapytałam Anię, moją przyjaciółkę, rówieśniczkę, która uczyła się w dzieciństwie stacji Męki Pańskiej w kościele Świętego Aleksandra, czy ona wiedziała. Też nie. A pascha? Pascha to był sernik na świątecznym stole. Uspokoiłam się.Nie wiedziałam o uwolnieniu Żydów z Egiptu i ich wędrówce do Ziemi Obiecanej pod wodzą Mojżesza. Najszybciej poznałam słowo “maca” przynależące do tych świąt, ale bez symbolicznego znaczenia, za to w złowrogim zestawieniu: “Żydzi”, “krew”, “chrześcijańskie dzieci”.Smak macy poznałam dopiero jako osoba dorosła.
Dziwiłam się jej wyjątkowej bladości. Podwórkowych idiotyzmów nie analizowałam przesadnie i nie nabyłam niechęci do narodu, który miał nam czynić krzywdę w tak perfidny sposób. Z czasem okazał się on moim narodem, a wtedy pilnie chciałam nadrobić brak rodzinnej tradycji. Działo się to lata później, daleko od domu, w Jerozolimie, Nowym Jorku, Toronto. Tam nauka podstaw judaizmu wydawała mi się bardziej naturalna.Nie chodziłam na religię, jako jedna z dwóch dziewczynek z naszej klasy. Znaczyło to dotkliwy brak białej sukienki na świętą komunię i koszyczka ze święconką, z którym koleżanki maszerowały do kościoła w Wielkim Tygodniu.
Na naszym stole nie było błogosławionych pokarmów, a rodzice konsekwentnie omijali świątynie. Wielkanoc witali jako święto wiosny i nowego życia, czasem z palemką i kolorowymi jajkami, ale nie nadawali jej żadnych symbolicznych znaczeń. Ani wagi tradycji.Moja jedyna łódzka babcia, która mogłaby mi ją wpoić, odeszła zanim pojęłam istotę chrześcijańskiej religii. Słowo “zmartwychwstanie”, które przynosiła niekiedy z mszy brzmiało obco, podobnie jak “komunia”, a krzyż do którego przybito człowieka, budził przerażenie. Ale to ona usypiała mnie zimą w kołysce kolędy, a wiosną budziła w skorupce pisanki. Było mi tam cicho i ciepło. Odkąd ją pożegnałam, nie czułam niczyich opiekuńczych skrzydeł. Nie znałam smaku żadnej wiary.“Seder to święto tułaczy i ciebie wygnano, pamiętaj” – napisała do mnie ocalała z wojny, której przodkowie wyszli z Egiptu. Wiem, moi także, ci z łęczyckiego Przedrynku, z Krośniewic i Ozorkowa. Z kamienicy od frontu i tej od podwórza, z której bliżej było do synagogi.
Niewielu z nich poznałam. Nikt nie nauczył mnie chodzić ich śladami, ani śladami ich modlitwy. Odziedziczyłam milczenie.Z czasem nauczyłam się porządku sederowej wieczerzy, opowiadanej w Hagadzie historii exodusu, czterech pytań o wyjątkowość tej nocy. Ma nisztana. Gorzkie zioła – niewola, maca – wyzwolenie, wino – wolność… A jeszcze charoset i afikomen, i drzwi uchylone dla proroka Eliasza. Chętnie uczestniczyłam we wspólnym świętowaniu. Z przyjaciółmi, moją rodziną. Zwykle za oceanem. Nigdy nad Wisłą. Nie wiem dlaczego, nie urządziłam w moim domu pesachowej kolacji. Nie umiałam.I tak przemierzamy pustynię, każdy własną. Dzielimy się macą, gorzkimi ziołami i lękiem.A jeśli człowiek spędza tę noc samemu? – pytam rabina. Opowiada Hagadę samemu sobie.
Kategorie: Uncategorized
Poul Robeson spiewa po Yiddish “Piesn Warszawskiego Getta” , w koncercie na stadionie w Moskwie w1949
Ml
Podziekowania za piękna piesn Paula Robeson.
Przytaczam poniżej historie Louisa Armstronga i jego rownie piękna pieśn „ Let my people go”napisana ku czci jego żydowskich rodziców.
Jeśli skopiowany link się nie otwiera to mozna znaleźć na YouTube.
Powracam do twojego komentarza gdzie używasz wyrażenia : „ przyznać się do żydowskiego pochodzenia”. Pamietam słynna, śmieszna i niechlubna wypowiedz Lecha Wałęsy „ niech Żydzi się przyznają…”
Przyznac to się można do wykroczenia lub błędu, na ogół ze wstydem lub poczuciem winy, czasem z odwaga.
Do pochodzenia nie ma co się „ przyznawać”, to nie wystepek. Czy komukolwiek przyszło by do głowy
„ przyznać się do polskiego pochodzenia” ? Proponuje wyrażenia typu :
„ afirmować , deklarować lub wyrażać” swoje żydowskie pochodzenie. Najlepiej z duma lub choćby neutralnością.
I zakladajac ze chce i potrafi się je obronić.
Pozdrawiam.
Poniżej o Armstrongu :
A hymn of the Jewish Exodus was written by Louis Armstrong in honor of his Jewish father D. Kornovsky, who emigrated from
Lithuania and adopted little Louis in 1907. The Big
musician adored his Jewish parents all his life, wrote
about them a book published in N. Orleans, always wore the Star of David,
spoke fluent Yiddish and wrote his own song about Jews who came out
from Egypt “Let My People Go” on the Anniversary of the beloved father in 1939. He
sang it for the first time at the New Orleans synagogue on Hanukkah.
Very funny – as an ensemble of the Ministry of Internal Affairs, headed by the Gen. Major V.
Eliseev, in full confidence that they are singing one of the jazz
– Black Spirituals for illiteracy, sing the hymn of the Jewish Exodus.
But they sing superbly!
Stefan Ulman, ja dobrze wiem kim jest Agata Tuszynska, i czytalam wiele jej książek. Jest utalentowana pisarka. Jednakze ja nie uznaje piedestałow i fakt ze autorka cieszy sie renoma nie chroni jej w moich oczach przed krytycznymi uwagami.
Jest oczywiste ze mój komentarz nie odnosil się do całokształtu twórczości Agaty Tuszynskiej, lecz do konkretnego tekstu o Sederze, a szczególnie do jednego zdania w tym tekście, które przytoczyłam na wstępie. Zdanie to jest szokujace gdy wychodzi spod pióra znanej autorki powołującej się na swe żydowskie korzenie.
Historia rodziny Agaty Tuszynskiej jest bardzo zbliżona do mojej wlasnej. Udało mi się powrócic do odebranej wojna tożsamości. Wedrowka była długa i nigdy nie dokończona, lecz jakże fascynujaca i bogata… i jakich wspaniałych przewodników napotkałam po drodze…
I z tej perspektywy powrotu odebrałam tekst A.T. traktujący o Sederze jako niedojrzały i świadczący o powierzchownym zrozumieniu istoty Judaizmu. Sprowadzenie wymowy pięknego, głębokiego i symbolicznego święta Pessach do
„ wygnania” jest błędne, redukujące i wręcz uwłacza naszej godności narodowej.
To smutne zjawisko.
Ubolewam ze wielu Żydów z Diaspory buduje swoja tozsamosc bardziej na pamieci o cierpieniach i niedoli narodu niz na dumie z jego olbrzymiej kultury i wkładu dla całej ludzkości. I myśle ze nie zapominając o cierpieniach naszych przodkow powinnismy przede wszystkim cieszyć się i inspirować naszymi sukcesami. Bo radośc i duma daja nam sile życia i dobra energie której tak bardzo potrzebujemy.
I zaden szanujący się Żyd nie powinien pomijać faktu istnienia Izraela, naszego największego skarbu i osiągnięcia, kraju przodkow który otwiera dziś drzwi przed każdym zydowskim potomkiem.
I zaden Żyd na świecie nie musi czuc się dzisiaj wygnańcem, chyba ze sam sobie wybrał taki los i taka tozsamosc. Ale to już jego prywatna sprawa i inny temat.
Poul Robeson z “Let My People Go” jest przeciez na Youtube przypomnialo mi sie , wiec zalaczam link z jego wspanialym glosem
Nikt mi w” dziecinstwie nie serwowal macy i charoset”, jak S.Ulman pisze,ani tez innym ktorych znalem a Polsce. Seder ” przyszedl do mnie” z zona,i po ponad polowie zycia kiedy zmuszony bylem to obchodzic , wiem ze nie jest to “przypominanie tulactwa” a przypominanie wlasnego, wyjscia z Egiptu, pomimo oporu Faraona&co.
Gdyby nasi rodzice to obchodzili to moze nie zostaliby w Polsce po wojnie i ta dyskusja by nie miala miejsca,
Z calym szacunkiem do A.T., to ze przyznaje sie ze jest Zydowka nie jest wlasciwie trudne w Polsce,niektorzy Polacy przypisuja
zydostwo nawet Kaczynskiemu a wiec nie przyznawanie sie wydaje sie byc trudniejsze..
p.s. Mam plyte z Paulem Robesonem spiewajacym ” Let my people Go ” , moze to najlepiej symbolizuje Seder
GRATULUJE EWIE KORULSKIEJ ZA TAK TRAFNA/CHASYDZKA INTERPRETACJE ”LEIL HASEDER”
A DLA PANI AGATY:
SZKODA ZE PO TYLU BIOGRAFIACH, KTORE JAKOS STWORZYLA, SWOJEJ WLASNEJ
JESZCZE NIE ROZUMIE I WCIAZ UBOLEWA NAD TYM.
A PRZECIEZ MAMY CORAZ MNIEJ CZASU NA TE PODSUMOWANIA I NARZEKANIA.
WIEC TYLKO HAG PESACH KASZER VE SAMEACH. ZOSIA BRAUN. TEL AVIV
Komentarz Ewy Korulskiej do tekstu Agaty Tuszynskiej pobrzmiewa sarkazmem i poblazliwym pouczeniem. Dowodzi tez braku wiedzy o tym kim jest Agata, jak widzi swoja tozsamosc i jakie daje jej swiadectwo w swojej tworczosci. Polecam lekture nastepujacych pozycji:
– Kilka portretów z Polską w tle. Reportaże izraelskie
– Singer. Pejzaze pamieci
– Rodzinna historia lęku
– Ćwiczenia z utraty
– Oskarżona: Wiera Gran
– Tyrmandowie. Romans amerykanski
– Narzeczona Schulza
– Bagaz osobisty. Po marcu
”Pani Tuszynska” traktuje swoje zydostwo z podniesiona glowa. Nie jest ”typowa Zydowka z Diaspory” i nie da sie w niej zauwazyc ”schylonego karku i lekliwego spojrzenia”. Przeciwnie, zarowno w swojej tworczosci jak i w licznych spotkaniach z czytelnikami podkresla swoje zydostwo godnie i uczciwie. A ze mowi o skomplikowanej do niego drodze i szukaniu jego natury to tylko swiadczy o jej wrazliwosci i rzetelnosci lliterackiej. Nie wszystkim nam od dziecinstwa serwowano na talerzach mace i charoset, niektorzy musieli sami te wiedze zdobywac. A to nie daje nikomu prawa do ironii i protekcjonalizmu.
„ Seder to święto tułaczy, i ciebie wygnano, pamiętaj „ – jakże to smutna, wypaczona i degradująca interpretacja Święta Pessach.
Typowa dla Żydów z Diaspory, tych o schylonym
karku i lękliwym spojrzeniu odziedziczonym po przodkach.
Zycze pani Tuszynskiej aby dalej zgłębiała swa zydowska tozsamosc i odnalazła w niej wartosci cenniejsze od leku, smutku i pokory.
Aby podniosła głowę i odczuła Pessachowa radość i dumę z odzyskanej wolności, odpowiedzialność za własny los, i ryzyko które zawsze towarzysza wolności.
Życzę Pani Agacie filozoficznych rozważan o tym wszystkim przy tradycyjnym Pessachowym stole, gdy wciąż pamiętamy o żydowskiej niedoli lecz wiara w Boga, nadzieja w życie i w narod przemieniają nasz smutek w wiosenna radość.
I życzę jej przenikniecia głębokiej żydowskiej madrosci, i dumy z Mojzeszowych Przykazań które uszlachetnily ludzkość i obdarowaly chrześcijańskie narody.
Hag Pessach Sameach !
ciekawa hitoria twojego przezycia.. Tak to tez jest ciekawa historia mojej zony krystyny lub jak wolisz krysi.napewno ciebie zaiteresoje. a ta cala historiajest napisana w jej ksiazce “dziewczynka w zielonym sweterku” lub jak wolisz po angielsku to ” the girl in the green sweter’ Na ktorej podsawie Agniezka Holland zrobla film ” w ciemnosci” lub “In Darknes” jesli tego nie wiedzialas to warto zobaczyc