Przyslala Rimma Kaul
W państwie PiS policja chroni marsze faszystów, a wysocy urzędnicy honorują ludzi opowiadających kłamstwa na temat Holocaustu.
Media przypomniały, że swego czasu Panfil jako ekspert w procesie dotyczącym portalu internetowego propagującego faszyzm przygotował ekspertyzę, wedle której swastyka nie musi być symbolem nazistowskim, bo może mieć wiele znaczeń. Przekonywał równocześnie sąd, że naszywka z zaciśniętą pięścią i odwołującym się do Hitlerjugend hasłem „Krew i honor” w połączeniu z napisem „Przeciw czerwonej demokracji” odnosi się „do ofiar ruchu oporu wobec władzy komunistycznej”. I wreszcie – że NSDAP była w istocie partią lewicową.
Z kolei koledzy Panfila z uczelni ujawnili, że zdarzyło mu się przyjść na Radę Wydziału w… koszulce z krzyżem Narodowych Sił Zbrojnych.
Co się kryje za medalem minister Zalewskiej dla Panfila?
Wywołane do tablicy kierownictwo IPN przyznało, że sformułowania zawarte w artykule Panfila „nie są w żadnym wypadku zgodne ze stanowiskiem Instytutu Pamięci Narodowej”. Nie uznało jednak za stosowne w jakikolwiek sposób zdyscyplinować głoszącego historyczne i podłe kłamstwa pracownika. Przeciwnie, to on – u boku samego prezesa IPN – reprezentował pod koniec września lubelski oddział Instytutu podczas podpisywania umowy o współpracy z KUL.
Więcej, 16 października minister edukacji narodowej Anna Zalewska odznaczyła Panfila Medalem Komisji Edukacji Narodowej za „szczególne zasługi dla oświaty i wychowania” (o sprawie napisał portal OKO.press). IPN ochoczo pochwalił się w internecie wyróżnieniem dla swojego pracownika. Podobnie jak faktem, że dr Panfil poprowadził kilka dni później (24 października) zajęcia dla młodzieży z liceum w Janowie Lubelskim na temat: „Być zwyciężonym i nie ulec to zwycięstwo”.
A całkiem ostatnio dr Panfil został doceniony jako przewodniczący Rady Programowej projektu edukacyjnego „Młoda polska szkoła parlamentaryzmu”, który ma służyć… „propagowaniu postaw propaństwowych-patriotycznych, w oparciu o przykłady osobowości historycznych – Żołnierzy Niezłomnych” (jaki związek mieli Żołnierze Wyklęci z parlamentaryzmem – zgadnij, Koteczku!). Obok Panfila zasiadają w niej m.in. reprezentanci prezydenta RP: szef jego gabinetu Krzysztof Szczerski oraz doradca Andrzej Zybertowicz.
Nie dalej jak w miniony piątek (27 października) Panfil wygłosił referat na inaugurującej działalność programu konferencji – w towarzystwie prezesa IPN Jarosława Szarka, wojewody lubelskiego oraz wspomnianego Zybertowicza. Słuchała go lubelska młodzież i nauczyciele, zaproszeni przez miejscowe kuratorium oświaty, które jest współorganizatorem przedsięwzięcia.
Czy jednak można się dziwić, że w dzisiejszej Polsce osoby pokroju Panfila, które z racji głoszonych kłamstw powinny być wykluczone z obiegu naukowego, o towarzyskim nie wspominając, są nie tylko tolerowane, ale promowane przez instytucje państwa i jego wysokich przedstawicieli?
Panfil jest tylko jednym z przykładów fałszowania historii
Przecież sam Jarosław Szarek, starając się o posadę szefa IPN, opowiadał w parlamencie RP, że wykonawcami zbrodni w Jedwabnem „byli Niemcy, którzy wykorzystali w tej machinie własnego terroru – pod przymusem – grupkę Polaków”. A tego samego dnia, w którym objął stanowisko, wyrzucił z IPN dr. Krzysztofa Persaka, współautora dwutomowego raportu dokumentującego mord (nie licząc innych docenianych w branży monografii).
Podobnie minister Anna Zalewska zapytana swego czasu publicznie, kto odpowiada za pogrom kielecki i wymordowanie Żydów w Jedwabnem, kluczyła jak mogła, by nie wymienić sprawców. W końcu stwierdziła, że „w Jedwabnem wydarzył się fakt historyczny, w którym doszło do wielu nieporozumień, do wielu bardzo tendencyjnych opinii. Dramatyczna sytuacja, która miała miejsce w Jedwabnem, jest kontrowersyjna. Wielu historyków, wybitnych profesorów, pokazuje zupełnie inny obraz. Zostawmy to historykom i książkom historycznym”.
Pracownik IPN Tomasz Panfil nie jest żadnym wyjątkiem – przeciwnie, jest przejawem narastającej tendencji bezczelnego fałszowania historii w celu schlebiania najgorszym instynktom i nastrojom potencjalnego elektoratu. Władza – i ta najwyższa (kancelaria prezydenta oraz rząd), i ta faktyczna (szeregowy poseł z Nowogrodzkiej) trend ten – choćby przez brak reakcji, nawet w skrajnie drastycznych przypadkach – inspiruje i wspiera.
A równie wymownym dowodem takiej strategii jest to, że policja z orłami na czapkach chroni od pewnego czasu przemarsze faszystów, zaś ludzie protestujący przeciwko nim trafiają przed sądy.
http://www.polityka.pl/tygodnikpolityka/kraj/1725674,1,historyk-zaklamujacy-historie-zaglady-odznaczony-medalem-przez-minister-zalewska.read
Kategorie: Uncategorized
Pan doktorek o watpliwej znajomosci historii i o nacjonalistycznych przekonaniach, powinien juz dawno byc zwolniony z IPN i z uwagi na swoje przekonania nie powinien nauczac nawet w przedszkolu. Medal, ktory otrzymal od pani minister jest tyle wart co sama pani minister, ktora negowala wine polakow za masakre w Jedwabnem. Ta ostatnia nie dosc, ze spowodowala katastrofe w systemie szkolnictwa polskiego to doklada swoja cegielke do polskiej fali antysemityzmu i negacji prawdziwej historii Polski.
Skoro dzisiaj Polską rządzą bolszewicy to takie sytuacje nie powinny nikogo dziwić.