Przyslala
Elisabeth Gieysztor Ingvarsson
Dziś weterani wojenni traktowani są instrumentalnie: występują w propagandowych filmikach, dziękują Putinowi za przyznanie renty lub mieszkania. Po 70 latach wydają się nie pamiętać jak zwycięska ojczyzna traktowała ich frontowych kolegów, którzy w wyniku wojennych działań stali się inwalidami. Wtedy byli wszędzie, na każdym placu miejskim, na dworcach kolejowych, w portach i metrze. W końcu zapadła decyzja: mają zniknąć. I zniknęli.
Inwalidzi wojenni, weterani wielkiej wojny ojczyźnianej. Byli wszędzie, na każdym placu miejskim, na dworcach kolejowych, w portach i metrze. Handlowali, czym popadło, żebrali, grali na harmoszkach i popijali wódkę. Mówili i śpiewali to, co naprawdę myśleli. W końcu zapadła decyzja: mają zniknąć. I zniknęli.
Obraz powstał w obozie koncentracyjnym na wyspie Wałaam leżącej na jeziorze Ładoga, w rosyjskiej części Karelii.
Na obrazie jest człowiek, a raczej strzęp człowieka. Głowa wystaje z zawiniątka. Zawiniątko jest niczym kołderka, w którą szczelnie zawija się noworodka. Człowiek nie ma rąk ani nóg. Tylko wychudzoną twarz i wpatrzone gdzieś w dal oczy, a w nich czysty żal, już bez złości i gniewu, tylko pytanie: dlaczego, za co?
Dziwaczny obraz, niepokojący. Namalował go Giennadij Dobrow – nieżyjący już artysta plastyk, jeden z niewielu postronnych, którym pozwolono pod koniec lat 60. na fali chruszczowowskiej odwilży spędzić w obozie na wyspie Wałaam kilka tygodni. Na przełomie lat 40. i 50. do opuszczonego klasztoru na wyspie zwieziono z całego Związku Sowieckiego setki czerwonoarmistów, najciężej rannych inwalidów wielkiej wojny ojczyźnianej. Byli tam i bohaterowie Związku Radzieckiego, i odznaczeni Orderem Czerwonego Sztandaru, weterani spod Łuku Kurskiego, byli i zdobywcy Berlina.
Calosc TUTAJ
Kategorie: Polityka